Z wysokości siodełka cz. 41. Łemkowszczyzna [GALERIA + VIDEO]

Beskid Niski ma to do siebie, że na dzień dzisiejszy pozostaje jeszcze nie odkryty. I nie mam tu na myśli spektakularnych archeologicznych czy historycznych odkryć na wielką skalę. Chodzi o coś więcej. Bardziej skromnego, a zarazem wielkiego dla indywidualnego turysty.

Rozstajne. Na trasie

Dziś już jest niewiele regionów w Polsce, które pozostają, nazwijmy to: dzikie. Bieszczady, które do tej pory były sielskie, bezludne, niemalże dziewicze, dziś stają się "areną do zdobywania". Popularne trasy na Tarnicę, Rawki czy Połoniny są niemalże zatłoczone. A Beskid Niski to dzisiaj: cisza, spokój, dobrze wytyczone i oznakowane szlaki piesze, rowerowe, konne z intensywnie rozwijająca się infrastrukturą techniczną, niezbędna do uprawiania szeroko rozumianej turystyki.

Dziś zabieram Was, w samo serce Beskidu Niskiego. Na ówczesną Łemkowszczyznę. Tam gdzie jeszcze przed kilkudziesięciu laty tętniło życie na pełną skalę.

W jedną z lipcowych sobót wybrałem się by przejechać niewielką pętlę, którą zaplanowałem sobie jeszcze przed sezonem.
W wielu miejscach byłem, wiele kilometrów przejechałem, jednak tak niezliczoną ilość atrakcji, na tak niewielkim terenie, doświadczyłem, prawdopodobnie, pierwszy raz.

Zanim przejdziemy do dzisiejszej trasy, chcę podziękować Wszystkim, którzy oddali głos na moja trasę pt. WOKÓŁ HYRLATEJ, w konkursie organizowanym przez Województwo Podkarpackie i portal traseo.pl. W I etapie, zakwalifikowała się do DZIESIĄTKI najlepiej ocenionych przez Jury. Natomiast etap II, przyniósł pierwsze miejsce w głosowaniu internautów. Dziękuję :)

Wracając do dzisiejszego tematu.
TRASA:
Krempna - Żydowskie - Ciechania - Ożenna - Grab - Rozstajne - Świątkowa Wielka - Świątkowa Mała - Kotań - Krempna

Długość trasy: ok. 46 km
Rodzaj nawierzchni: asfalt (100%)
Wysokość (max): 644 m n.p.m.
Wysokość (min.): 366 m n.p.m.
Czas: 5,5 godziny (łącznie z przerwami)
Tętno max: 165/min
Zużyte kalorie: 3225 kcl

Samochód zostawiłem w miejscowości Krempna, miejscu gdzie swoją siedzibę ma Magurski Park Narodowy. Trzeba przyznać, że wieś jest miejscem, które na przestrzeni ostatnich lat dynamicznie się rozwija. Wielu ludzi, zarówno lokalnych przedsiębiorców, jak i mieszkańców, dostrzegło w tej części Beskidu Niskiego, ogromny potencjał. Dzięki czemu jest zauważalny rozrost infrastruktury turystycznej. Na pewno na taki stan rzeczy ma niebagatelny wpływ powstanie w 1995 r. Magurskiego Parku Narodowego.

Rzut oka zza szyby samochodu na dolinę miejscowości Myscowa

Krempna. Cerkiew pw. św. Kosmy i Damiana z 1780 r.

Krempna. Cerkiew pw. św. Kosmy i Damiana z 1780 r. Widok od strony wschodniej

Krempna. Wnętrze świątyni z kompletnym ikonostasem

Sama Krempna, oprócz bazy turystycznej, ma do zaoferowania kilka bardzo interesujących atrakcji. Ośrodek wypoczynkowy nad zalewem wodnym, drewnianą, byłą cerkiew św. Kosmy i Damiana, szlaki turystyczne, czy cmentarz wojenny nr 6. Także, na nudę nie powinniśmy narzekać.

Wiele propozycji tras rowerowych prowadzi w pierwszej kolejności w kierunku wsi Ożenna, lecz w pierwszej kolejności przez Kotań, Świątkową Małą. Ja natomiast, tego dnia (po wcześniejszym odwiedzeniu cerkwi) obrałem kierunek na południe, do nieistniejącej wsi Żydowskie. Według mnie, był to traf w przysłowiową dziesiątkę. Po minięciu mostu kratownicowego wjeżdżamy w piękne, zielone, ciche tereny Magurskiego Parku Narodowego.

Pomimo, że droga jest doskonałej jakości, nie jest przeznaczona dla masowego ruchu kołowego. Istnieją ograniczenia co do ilości wjeżdżających samochodów. Żeby otrzymać oficjalną zgodę, trzeba postępować zgodnie z informacjami z tablicy, która znajduje się tuż przy drodze. O ile dobrze pamiętam, należy wysłać smsa na podany numer, z numerem rejestracyjnym pojazdu i zaczekać na potwierdzenie wjazdu.
Według mnie, jest to bardzo dobre rozwiązanie. Powinny być miejsca, do których nie są wpuszczane "sznury" samochodów. Miejsca, gdzie na prawdę możemy przebywać "sam na sam" z przyrodą. W świecie wszędobylskich spalin, jest to jedna z najlepszych form ochrony zarówno przyrody jak i samych turystów, którzy nie muszą poruszać się w gąszczu pędzących pojazdów.

Krempna. Domów pamiętających czasy życia Łemków na tym terenie, spotkamy wiele

Krempna. Most na rzece Wisłoka

Krempna. Fragment zalewu

Relikt przeszłości. Chyża

Oficjalna "brama" do Magurskiego Parku Narodowego

Taką nawierzchnią będziemy jechać przez całą trasą :)

Zatem jedziemy sobie spokojnie. Asfalt. Delikatne wzniesienie. Zielono. Słonce przebija się przez liście drzew. W oddali słychać koniki polne, świerszcze. Po drodze mijam się z innymi rowerzystami (a spotkałem ich przez całą trasę tylko pięciu), którzy jak mi powiedzieli: wybraliśmy się tutaj bo już jesteśmy zmęczeni tłokiem w Bieszczadach. Nie trudno się z nimi nie zgodzić. Mam to samo odczucie.

Zbaczając trochę z tematu, dziś nie będę się zajmował tzw. rysem historycznym poszczególnych miejsc, do których trafimy. Myślę, że kilka zdań o "punktach" wycieczki wystarczy. Warto poszerzyć swoją wiedzę w temacie tej części Beskidu Niskiego, i samej Łemkowszczyzny. Z mojej strony mogę polecić pozycje książkowe autorstwa Stanisława Krycińskiego, Łemkowszczyzna. Trzytomowy zbiór, który w doskonały sposób obrazuje ówczesne tereny z jej ludnością.

Jadę powoli, nieśpiesznie. Po niedługim dystansie, od początku trasy, dojeżdżamy do, już nie istniejącej, wsi Żydowskie. Po prawej stronie, zadbana nekropolia przycerkiewna z kamiennymi nagrobkami oraz cerkwisko, na którym znajduje się model ówczesnej cerkwi jaka stała w tym miejscu przed kilkudziesięciu laty. Nosiła ona wezwanie Wniebowstąpienia Pańskiego. Jak podaje tablica informacyjna: sama miejscowość usytuowana była w dolinie potoku Krempna. Po obu jej stronach wznoszą się góry porośnięte lasami: na północny-zachód od doliny - Kiczera Żydowska, na południe od niej Wysokie, na wschodzie Żydowska Góra i Niedźwiedzie. Dawna zabudowa wsi rozmieszczona była wzdłuż wąskiej doliny w tzw. ulicę, a domy były rozmieszczone po obu stronach potoku Krempna.

Nieliczni, napotkani rowerzyści

Żydowskie. Fragment cerkwiska, z modelem ówczesnej świątyni, oraz widocznym zachowanym krzyżem z cerkwi pw. Wniebowstąpienia Pańskiego z XIX w.

Żydowskie. Fragment cerkwiska, z modelem ówczesnej świątyni

Będąc na terenach wsi Żydowskie odczuwalny jest klimat minionych lat. Czasy, kiedy żyła tu, w większości, ludność łemkowska. Dziś świadczy o tym sama dolina, zabytkowe nagrobki, łąki, które uprawiali tutejsi mieszkańcy, pozostałość po sadach owocowych.

Dyrekcja Magurskiego PN, przygotowała dla odwiedzających to miejsce, ścieżkę przyrodniczą "Kiczera" im. prof. J. Rafińskiego. Przez dwaipółkilometra, trasa prowadzi dookoła Kiczery Żydowskiej, z 11. przystankami, które pozwolą na "dotknięcie" Żydowskiego.

Żydowskie. Jeden z wielu dobrze zachowanych nagrobków na przycerkiewnym cmentarzu, z żeliwnym krzyżem

Żydowskie. Bardzo dobrze zachowane kamienne nagrobki na przycerkiewnym cmentarzu

Żydowskie. Inskrypcja na jednym z nagrobków na przycerkiewnym cmentarzu

Żydowskie. Jeden z wielu dobrze zachowanych nagrobków na przycerkiewnym cmentarzu

Żydowskie. Inskrypcja na jednym z nagrobków

Żydowskie. Cerkwisko, z innej perspektywy

Żydowskie. Jak widzimy, kamienne nagrobki przetrwały długie lata

Żydowskie. Model świątyni

Żydowskie. Tablica informacyjna. Magurski PN w doskonały sposób informuje o atrakcjach miejsca, w którym się znajdujemy

Żydowskie. Tablica informacyjna o nieistniejącej wsi

Fragment wsi Żydowskie. Dolina jest systematycznie koszona. Łąka mieczykowo-mietlicowa z fragmentem małki kozłkowo-turzycowej z wełnianką

Fragment cmentarza łemkowskiego tuż przy ścieżce przyrodniczej Kiczera im. prof. J. Rafińskiego

Ścieżka przyrodnicza Kiczera im. prof. J. Rafińskiego

Jeden z zabytkowych nagrobków na cmentarzu łemkowskim w Żydowskiem

Przypatrując się zdjęciom, możemy chociaż w wizualny sposób przenieść się w tereny, na których jeszcze do połowy XX wieku żyli ludzie. Uprawiali rolę. Spotykali się w swoich chyżach. Uczęszczali na nabożeństwa w cerkwi. Ogromnym plusem "poczucia" klimatu miejsca jest to, że mamy na to czas i spokój. Żadne hałasy nie zakłócają nam kontemplacji.

Warto zwrócić uwagę, że niemalże na całej naszej trasie, znajdują się przydrożne krzyże, kapliczki. Zarówno te żeliwne jak i kamienne. Kute i rzeźbione. Nadaje to prawdziwego charakteru i klimatu. Ówczesne czasy miały to do siebie, że przy wiejskich arteriach stawiano właśnie święte krzyże-kapliczki. Dla błogosławieństwa i bezpieczeństwa poruszających się. Dzięki temu, że dziś są ludzie, którzy postanowili zadbać o "przydrożne sacrum", my możemy zobaczyć jak dawniej było, w tym przypadku, na terenach polskiej Łemkowszczyzny.

Łąka mieczykowo-mietlicowa z fragmentem małki kozłkowo-turzycowej z wełnianką, widziana z trochę innej perspektywy

Łaciński krzyż przydroży, tuż przy głównej arterii szlaku. Żydowskie

Krzyż przydroży, tuż przy głównej arterii szlaku. Żydowskie

Jak widzimy, to już kolejne przydrożne sacrum. Kamienna kapliczka, inna niż pozostałe. Żydowskie

Tak się prezentuje dolina Żydowskiego z lotu ptaka.
Fotografia pochodzi z tablicy informacyjnej ze szlaku w Żydowskiem

Żydowskie. Byłe zabudowania, dziś terenowa stacja badawcza UR Kraków MPN

Taki szlak czeka na każdego kto odwiedzi teren Magurskiego Parku Narodowego

Światełko w tunelu

Na zdjęciu widoczny fragment Obszaru Ochrony Ścisłej ZIMNA WODA

Od początku, czyli od zaplanowania, wyjazdu ciekawiło mnie jak wygląda, tak zachwalana Ciechania. Słyszałem o tym miejscu same superlatywy. Miejsce zostało mi nawet polecone przez jednego z kolegów, Pawła. Teraz mogę powiedzieć, że wszystko, co o samej Ciechani (jest nieistniejącą wsią) jak i o jej dolinie, mówiono sprawdziło się w "stu procentach". Jak dolina, to był do niej zjazd. Prędkość, wiatr, słońce i piękne widoki jakie towarzyszyły przed niedługi zjazd tylko utwierdziły mnie, po raz kolejny, że wybór miejsca na wycieczkę rowerową, był jak najbardziej słuszny.

Jest i ona, Ciechania. Piękna dolina. Ogromne połacie terenu. Łąki, lasy. Zapach natury. Zieleń dookoła. Świadomość, że tak jak w przypadku Żydowskiego, jeszcze kilkadziesiąt lat temu, tam poniżej żyli ludzie. Prowadzili swoje gospodarstwa. Uprawiali rolę. Dziś teren byłej wsi, oficjalnie jest niedostępny dla turystów. Czy to dobrze czy nie, sam nie wiem. Dla natury na pewno jedno z lepszych rozwiązań. Dla ciekawskich odwiedzających, nie koniecznie. Czytam tablicę informacyjną o samej miejscowości i jej dolinie. Siadam na ławeczce. Chłonę widoki. Ciszę. Oddaje się krótkiej rozmowie i historii ze starszym panem, który przyjechał rowerem od strony Ożennej. Opowiadał że jak będąc nastolatkiem, to chodził z rówieśnikami w dolinę Ciechani w poszukiwaniu skarbów z czasów funkcjonowania wsi i jej tragicznych losów. Dobrze się słucha ludzi, którzy mieli styczność z miejscem, który dziś my odwiedzamy, a oni są częścią jego historii.

Coraz bliżej...

Ciechania

Widok na dolinę byłej wsi Ciechania

Ciechania. Dolina byłej wsi. Tam na dole, jeszcze do połowy XX w. była tętniąca życiem wieś. Niestety nie możemy do niej zejść. Jest wyłączona od oficjalnego zwiedzania (zdjęcie można powiększyć)

Kilka słów z tablicy informacyjnej, opracowanie Iwona Sochacka. Przed naszymi oczami roztacza się widok na dolinę, ukształtowaną przez dwa potoki: Zimna Woda i Hucianka. W krajobrazie okolicy wyróżnia się masyw Nad Tysowem (713 m n.p.m.), wznoszący się w pobliżu grzbietu i charakterystyczne siodło rozdzielające wierchy i źródliska wspomnianych potoków. W tym miejscu u podnóża grzbietu granicznego leżała niegdyś wioska Tychania. Podobnie jak wszystkie wsie łemkowskie ciągnęła się wzdłuż potoku płynącego dnem doliny, który przecinała tu i ówdzie kamienista droga jezdna. O dawnej świetności drogi świadczą ruiny kamiennego mostu na granicy Ciechani z Hutą Polańską. Nazwa miejscowości pochodzą od łemkowskiego słowa tychania co oznacza ciche miejsce (zacisze).
Wiosna wieczorami w dolinie na ukwieconych łąkach terkocze trudno dostrzegalny derkacz. Nocą zalega cisza nie zakłócona żadnymi odgłosami cywilizacji. Lato jest tu krótkie i deszczowe. Po opadach parują lasy na wzgórzach, a rankiem mgły zalegają w każdym zagłębieniu terenu. Jesienią mgły pojawiają się nagle, ograniczając widoczność, nie opuszczając doliny nawet przez kilka tygodni.


Trzeba jechać dalej. Za mną punkt widokowy w Ciechanii

Widok na byłą wieś Ciechania z innej perspektywy

Czumak. Po dosyć długim i szybkim zjeździe, docieramy do skrzyżowania zielonego szlaku pieszego i Karpackiego Szlaku Rowerowego

Kiedy już naładujemy swój umysł "ciechańskimi widokami" jedziemy dalej. Najpierw długi podjazd  "o dziwo" sprawnie się wyjeżdża), później zjazd. Jeszcze dobrze emocje nie opadły po widokach na dolinę Ciechani, a przed sobą mamy już kolejne. Przed nami ukazują się tereny dwóch wsi Ożenna i Grab. Przetrwały trudne czasy wojny i ostały się do dzisiaj. Nie mniej jednak, oprócz pięknych krajobrazów, doświadczymy, już wielokrotnie wspominanych, reliktów minionych epok. Czasy życia Łemków, np. w postaci drewnianych zabudowań domostw, tzw. chyże, jak i konfliktu zbrojnego z czasu tzw. Wielkiej Wojny, czyli I wojny światowej oraz czasów kiedy w polskiej gospodarce dominowały tzw. PGR-y. Dla odkrywców historii, będą to prawdziwe "wisienki na torcie".

"Zaopatrzeni" w widoki, ze szczytu nad Ożenną, opuszczamy na parę chwil teren Magurskiego Parku Narodowego i zjeżdżamy do wspomnianej wsi.

Widok, na wieś Ożenna i Grab. Tuż na pograniczu Magurskiego Parku Narodowego

Droga prowadząca do Ożennej (i dalej do granicy ze Słowacją)

Pola uprawne w Ożennej

Ożenna

Ożenna. Zabudowania byłego PGR-u

Jednym z ważnych punktów na mojej dzisiejszej trasie były cmentarze wojenne z I wojny światowej. Dużo o nich czytałem w książkach. A niewiele przed wyjazdem trafiłem na ciekawą pozycję autorstwa Romana Frodymy pt. Cmentarze wojenne z I wojny światowej" cz. I.

W Ożennej, znajdują się trzy takie obiekty. Jako, że trudno było mi odnaleźć cmentarze numer 1 i 2, odwiedziłem cmentarz oznaczony numerem 3. Dawno, dawno temu, gdzieś już byłem w tego typu "obiektach", jednak nie przywiązywałem szczególnej uwagi do takiego miejsca.

Dziś takie miejsca mówią nam o trudnej historii jaka miała miejsce na terenach dzisiejszych Beskidów. Możemy "podziwiać" kunszt architektoniczny pomysłodawców poszczególnych nekropolii. Jednak czasy I wojny światowej "nadały przymus" powstawania cmentarzy dla poległych żołnierzy walczących przeciwko sobie armii autsro-węgierskiej z armią carskiej Rosji. Roman Frodyma w swojej książce Cmentarze wojenne z I wojny światowej pisze: tymczasem na wszystkich galicyjskich polach bitewnych narastał problem, który wymagał szybkiego i radykalnego rozwiązania. Na pobojowiskach leżały tysiące szczątek ludzkich ciał, pochowanych płytko przez towarzyszy w chwili ciszy na linii frontu lub niepochowanych w miejscach, gdzie padli w śmiertelnych zmaganiach. Szczególnie tragiczna sytuacja była w karpackich lasach, skąd porywy wiatru przenosiły w doliny straszliwy odór rozkładających się żołnierskich ciał. [R. Frodyma, Cmentarze wojenne z I wojny światowej, cz. I. Str. 49. Krosno 2015].

Po takich argumentach, jakie widzimy powyżej, widzimy zasadność powstawania i budowy żołnierskich nekropolii. Całość prac była nadzorowana przez Oddział Grobów Wojennych C. i K. Komendantury Wojskowej w Krakowie. Jest to jedna z terenowych filii Wydziału Grobów Wojennych wiedeńskiego Ministerstwa Wojny, utworzonego 3. listopada 1915 roku. Wydzielona jednostka wojska austro-węgierskiego, która doprowadziła do wybudowania zespołu ponad 400. zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych.
Ożenna. Miejsce po cerkwi pw. św. Bazylego Wielkiego, z 1867 r.. Tuż przy cmentarzu poległych w I wojnie światowej

Ożenna. Cmentarz wojenny nr 3. Projektu Dušana Jurkoviča

Ożenna. Cmentarz wojenny nr 3 

Ożenna. Drewniane krzyże na Cmentarzu wojenny nr 3 

Ożenna. Cmentarz wojenny nr 3 

Ożenna. Cmentarz wojenny nr 3 

Ożenna. Widok na przycerkiewny cmentarz łemkowski, z nekropoli wojennej

Ożenna

Ożenna. Przydrożna kapliczka. Charakterystyczny "punkt" na łemkowszczyznie

Trasa krzyżuje się z DW 992 w Ożennej. Miejsce obozu Konfederatów Barskich

Po tym jak "fizycznie dotkniemy" trudnej historii z pól bitewnych z okresu I wojny światowej, który jak na tamten czas, był jednym z najkrwawszych konfliktów zbrojnych na świecie wracamy na szlak, do głównej drogi. Lecz tylko na chwilę. Ja postanowiłem odwiedzić kolejny cmentarz wojenny, oznaczony nr 4. Znajduje się on we wsi Grab. Żeby do niego dotrzeć, trzeba się kierować na południe w stronę granicy ze Słowacją. Dość wymagający podjazd i... brak informacji gdzie jest wspomniane miejsce. Wypatrywałem je po swojej prawej stronie. Tak jak "mówi" mapa. O jest, na sporym wzniesieniu. Z głównej drogi widać tylko główny punkt. Krzyż. Cmentarz został wybudowany w nieco innym stylu jak go zaprojektowano. Dušan Jurkovič, jeden z projektantów wyjaśnił tą sprawę w taki sposób: Dowództwo krakowskie nie zgodziło się na postawienie tego cmentarza wedle pierwotnego projektu, gdyż miał on charakter czysto słowiański i zbyt religijny. Dlatego plany zmieniono - murowane ogrodzenie, kapliczki i bramkę, zastępując zwykłym kamiennym wałem [R. Frodyma, Cmentarze wojenne z I wojny światowej, cz. I. Str. 82. Krosno 2015].

Dotarłem na sam szczyt. Widać zadbany obiekt. Odremontowany jakiś czas temu. Trawa wykoszona. Tablica informacyjna tuż obok murku i ławeczka, by można było odpocząć. W ciszy i spokoju można "wolnym krokiem" przespacerować się pośród osadzonych krzyży. Popatrzeć na dolinę w kierunku wsi Ożenna i Grab. Można sobie też zadać pytanie: "komu potrzebna była ta wojna?". W mogiłach spoczywają doczesne szczątki Austriaków i Rosjan. Bardzo młodych mężczyzn. W zasadzie chłopaków.
Grab. Żeby dotrzeć do cmentarza wojennego nr 4, należy pokonać spore wzniesienie w gąszczu traw

Grab. Wejście główne na teren cmentarza wojennego nr 4

Grab. Cmentarz wojenny nr 4, wg projektu Dušana Jurkoviča i Adolfa Kašpara

Grab. Drewniane krzyże na cmentarzu z widocznymi tabliczkami i nazwiskami żołnierzy 

Grab. Cmentarz wojenny nr 4 

Tego dnia, ponownie wracam na mój główny szlak. Tym razem obieram na powrót skoszoną łąkę. Przyjemny zjazd typu mtb. Dojeżdżam do głównej drogi wojewódzkiej 992, w Ożennej. Przejeżdżam przez dalszą część miejscowości Grab. To z prawej, to z lewej strony zabudowania gospodarcze. Wypas bydła. Osamotnione przydrożne kapliczki i krzyże. Wszystko ma swój szyk. Doskonale oddaje charakter miejsca, przez które jadę. W Grabiu jest jeszcze jeden cmentarz wojenny nr 4. Próbowałem go odnaleźć, gdzieś za prywatnymi zabudowaniami. Nie udało mi się. Nie podejmowałem kolejnej próby. Jeszcze tego dnia miały być kolejne atrakcje. Jak wspominałem na początku miało być ich bardzo dużo. Tak było.

Grab. Klimatyczny przystanek autobusowy z minionej epoki

Granica dwóch wsi, które przetrwały mimo zawirowań

Grab. Pozostałość po przydrożnej kapliczce. W tle wypas krów. Nieodzowny obraz tych terenów 

DW 992. Grab

"W samotności". Przydrożny krzyż 

Grab. Kościół rzymskokatolicki pw. Matki Bożej Śnieżnej

Moja "mapa drogowa" :)

Trasa niedługa. Nie musimy się spieszyć. Zatem możemy podjąć się zwiedzania i eksploracji kolejnych miejsc jakie napotykamy po drodze. Ponownie wjeżdżamy w granicę Magurskiego Parku Narodowego

Rozstajne. Kolejna nieistniejąca wieś. Wyludniona. Z reliktami historii zachowanymi do dziś w bardzo dobrym stanie. Piękne kwietne łąki na rozległym górzystym terenie. Przydrożne krzyże i kapliczki, o które ktoś dba i o nich nie zapomina. Przy głównej drodze na turystów czeka niewielka wiata, z wyglądu jakby (powiedzmy) bacówka. Jest gdzie odpocząć i skrzyć się przed słońcem. Myślę, że nawet w nocy okaże się dobrym miejscem na nocleg.

Jak podaje tablica informacyjna na terenie zachowanego (w jakiejś części) do dzisiaj cmentarza: Rostajne znajduje się w dolinie potoku Ryjak, pomiędzy górami Cyrla (694 m n.p.m.), Uherec (706 m n.p.m.) i Feszówka (658 m n.p.m.). Domy były rozmieszczone po obu stronach potoku, aż po jego ujście do Wisłoki. Nazwa wsi pochodzi prawdopodobnie od rozstaju dróg, z których jedna prowadziła do Nieznajowej i Czarnego, a druga do Grabia i Ożennej. (...) Przez pewien czas od 1911 r. we wsi mieszkał ukraiński artysta - rzemieślnik z okolic Dobromila, Iwan Szatyński, który zajmował się rzeźbieniem w kamieniu. Wiele, do dzisiaj stojących, przydrożnych figur i kapliczek jest jesgo autorstwa. (...) wywarł on w regionie znaczny wpływ na rozwój stylistyki łemkowskiej rzeźby ludowej [opracowanie Iwona Sochacka].

Po wsi pozostały przydrożne krzyże i kapliczki, wspomniany cmentarz greckokatolicki, miejsce po cerkwi greckokatolickiej i cokół krzyża z 1886 r. oraz chrzcielnica z połowy XIX w.

Warto nadmienić również fakt, że w Rozstajnem był także prowadzony wypał węgla drzewnego. Tak, dobrze czytasz. Nie tylko w Bieszczadach prowadzono taki rodzaj działalności. W Beskidzie Niskim także. Mało tego, we wspomnianej miejscowości mało to miejsce jeszcze na początku XXI wieku.
Rozstajne. Jak widać historia jest pielęgnowana 

Rozstajne. Cokół przydrożnego krzyża. Tuż obok turystycznej wiaty

Rozstajne. Wiata turystyczna, a tuż obok niej cokół przydrożnego krzyża z XIX w.

Rozstajne. Fragment łąk, w już nieistniejącej wsi

Rozstajne 

Cmentarz w Rozstajnem

Rozstajne. Dobrze zachowane kamienne nagrobki

Cmentarz w Rozstajnem

Tablica informacyjna

Rozstajne. Drewniany krzyż w ziemi przypomina o istniejącej, w tym miejscu, cerkwi

DW 992 w Rozstajnem

W pewnym momencie, jest możliwość by wybrać się np. do kolejnej nieistniejącej wsi, do Nieznajowej. A to już woj. małopolskie 

Klimatyczna, przydrożna kapliczka (pw. Świętych Męczenników Pawła i Joanny), zbudowana z łamanego kamienia, do której można zaglądnąć...

... a jej wnętrze jest takie

Jeden z wielu zakrętów na trasie

Świątkowa Wielka. Jak widać, zachowaly się dawne zabudowania, tzw. chyża

Odkąd pamiętam, zawsze chciałem zobaczyć "tą kolorową cerkiew". Tak świątynię ze Świątkowej Wielkiej. Łemkowska, greckokatolicka cerkiew pw. św. Michała Archanioła z 1757 r. Od 1986 r. użytkowana jako kościół rzymskokatolicki należący do parafii w Desznicy. Prezentuje się okazale. Jest charakterystyczna na tle pozostałych cerkwi, zarówno tych z regionu jak i na terenie kraju, dzięki swojej kolorystyce i przepięknemu wnętrzu. Niestety, mi nie było dane zajrzeć do środka. Była zamknięta. Przychodzi mi teraz taka myśl do głowy, o tym, że mamy czerpać z kultury i historii swojego regionu, kraju, a tak piękny zabytek jakim jest wspomniana cerkiew stoi zamknięta na klucz. Wiem, że są prawdopodobnie dni, w których jest świątynia otwarta. To była sobota, wakacyjna, a drzwi zamknięte. W Krempnej zastosowano bardzo dobre rozwiązanie, na zasadzie kompromisu: drzwi główne otwarte, a wstęp ograniczony do pewnego miejsca. Ma to sens, gdy nie ma ciągłego nadzoru. Klikając TUTAJ można zobaczyć wnętrze cerkwi.

Nie pozostało mi nic innego, jak podziwiać przez parę chwil cerkiew w Świątkowej Wielkiej, z zewnątrz, poczuć zapach drewna, z której jest wykonana, wsiąść na rower i jechać dalej. Ku następnej Świątkowej, tym razem Świątkowej Małej. A tam pośród prywatnych gospodarstw, nieco oddalona od głównej drogi...
Świątkowa Wielka. Cerkiew pw. św. Michała Archanioła z 1757 r.

Świątkowa Wielka. Cerkiew pw. św. Michała Archanioła

Świątkowa Wielka

Świątkowa Wielka. Cerkiew pw. św. Michała Archanioła. Z innej perspektywy 

... kolejna piękna cerkiew greckokatolicka pw. św. Michała Archanioła, datowana na 1762 r. Usytuowana na niewielkim wzgórzu, nieopodal cmentarza. Obecnie, jest również (jak ta ze Świątkowej Wielkiej) użytkowana jako kościół rzymskokatolicki, należąc do parafii w Desznicy. Otoczona ładnym, drewnianym ogrodzeniem. Posiada również zewnętrzne malowanie m.in. w kolorze niebieskim, zielonym. Ciekawostką jest to, że do świątyni przeniesiono te elementy wyposażenia, jakie udało się uratować ze zniszczonej po 1947 r. cerkwi w Rozstajnem.

Również do środka nie wszedłem. Niestety drzwi zamknięte do świątyni. Kilka zdań nt. byłej cerkwi TUTAJ.
Świątkowa Mała. Cerkiew pw. św. Michała Archanioła z 1762 r.

Świątkowa Mała. Cerkiew pw. św. Michała Archanioła. Widziana z terenu cmentarza

Patrzę na zegarek, za chwilę wybije już piąta godzina jaka minęła od początku podróży. Docieram do wsi Kotań. Miejscowość jak pozostałe w okolicy. Sporo gospodarstw rolnych. Przydrożne krzyże i kapliczki. Szczyt lata. Prace w polu. Obieram kierunek na ostatnią tego dnia atrakcję: cerkiew pw. św. Kosmy i Damiana. Została wybudowana, wg niektórych źródeł w 1782 roku. Doczekała się przebudowy niespełna po 60. latach, w 1841 roku (data nad wejściem).

Stoi sobie na uboczu. Na niewielkim wzniesieniu. Osobiście, oczarowała mnie swoim wyglądem. Jest bardzo zadbana. Czuć jej klimat. Wybudowana w typie zachodniołemkowskim. Po przekroczeniu progu bramki terenu cerkwi moim oczom ukazało się (oprócz samej świątyni) lapidarium kamiennej sztuki łemkowskiej, stworzone przez historyka sztuki, Olgierda Łotoczko. Są to kamienne krzyże pochodzące z cmentarzy w Rozstajnym, Grabiu, Żydowskim. Najstarsze pochodzą z drugiej połowy XIX wieku. Widok kamiennych nagrobnych pomników robi piorunujące wrażenie, nadając prawdziwego klimatu samego miejsca jak i pytań o doczesne życie człowieka. Niestety, również do tej cerkwi nie udało mi się wejść. Więcej o świątyni TUTAJ.
Kotań. Cerkiew pw. św. Kosmy i Damiana z 1782, przebudowana została w 1841 r.

Kotań. W 1963 wokół cerkwi utworzono lapidarium z 22. zabytkowymi kamiennymi nagrobkami i krzyżami np. z Nieznajowej, Żydowskiego, Ciechani, Rozstajnego. Robi imponujące wrażenie

Krempna. Od strony miejscowości Kotań. DW 992

Trasa i jej profil

I tak po blisko pięcioipółgodzinnej podróży dotarłem ponownie do Krempnej. Pierwsza myśl, jaka tego dnia, po zakończeniu wycieczki rowerowej, przyszła mi do głowy bała taka, że: "wiele tras przejechałem, ale żeby na tak niedługiej trasie doświadczyć tylu pozytywnych emocji związanej z atrakcjami odwiedzanych miejsc, to wcześniej nie doznałem".

Szlak jaki obrałem jest niewątpliwie jednym z najlepszych jakie mogę polecić wszystkim, którzy chcą połączyć turystykę rowerową z historią miejsca do którego się jedzie. Doświadczyć niesamowitych, niezapomnianych wrażeń i odczuć wizualnych, dźwiękowych, historycznych, krajobrazowych i przyrodniczych. W stosunkowo niedługim czasie zobaczyć wiele miejsc, do których nie wybierają się jeszcze tłumy turystów i zabrać "coś" dla siebie, doświadczyć "czegoś" czego na co dzień nie mamy. Polecam Beskid Niski. Polecam Magurski Park Narodowy :)

Jeżeli podoba Ci się trasa, wpis miło mi będzie jak przekażesz dalej, polubisz, zostawisz komentarz lub wyślesz wiadomość prywatną :)




Być może przeczyłeś ostatni wpis, który się pojawił na blogu i chcesz nadrobić zaległości, kliknij TUTAJ i zobacz jak wygląda cerkiew św. Onufrego w Wisłoku Wielkim.

Do opracowania dzisiejszego wpisu posiłkowałem się informacjami ze stron: beskidniski.com.pl, sad.podkarpackie.travel oraz wikipedia. Tablice informacyjne opraocwane przez Magurski Park Narodowy oraz książka Cmentarze wojenne z I wojny światowej cz. I autorstwa Romana Frodyma.

Jeśli podoba Ci się to co robię, jaką pracę wykonuję i chcesz mnie wesprzeć w rozwoju bloga i kanału na youtube możesz udostępnić stronę w swoich mediach społecznościowych lub postawić mi wirtualną kawę :) Kliknij poniżej i wypijmy kawę wg Twojego uznania :) Będzie mi bardzo miło.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Tekst, opracowanie, zdjęcia: Przemek Posadzki / Zdjęcia są chronione prawem autorskim. Zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody autora.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieszczadzcy górale

Siedem kolorów. O fenomenie Gór Tęczowych

Falowiec. Najdłuższy blok w Polsce