Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Z wysokości siodekła - podsumowanie

Obraz
Wiosenno-letni sezon na rower minął już jakiś czas temu. Dla jednych rower był tylko pojazdem służącym do przemieszczania od punktu A do punktu B. Z kolei dla drugich był czymś więcej niż tylko zwykłym środkiem lokomocji. Czymś dzięki, czemu rozwija swoją pasję, poznaje otaczający świat. Przygotowałem niespełna jedenastominutowy film ze swoich tras rowerowych. Główne szlaki jakie przemierzałem w tym sezonie skupiły się w województwie podkarpackim . Czyli "u siebie". Jeden z nich wybiegł poza region a nawet kraj. Północna Słowacja , a dokładnie tzw. kraj preszowski , miejscowości Palota i Medzilaborce . Ogółem przemierzyłem niewiele ponad 1 100 kilometrów . Zajęło mi to blisko 61 godzin spędzonych na rowerowym siodełku. Muszę przyznać, że ok. 85% kilometrów przebiegało przez tereny górzyste. Najwyższa wysokość to niespełna 700 m. n.p.m. Przez te wszystkie przejechane kilometry zużyłem: 40 852 kalorie . Zapraszam... Tekst, opracowanie, zdjęcia, materiał fil

Irański bambus

Obraz
Masz marzenia? Chcesz je zrealizować? Może brak Ci odwagi? Może nie wiesz jak zabrać się do ich realizacji? A może wszystko "na raz"? Marzenia, ich realizacja, inspiracja niedostępnością miejsca, piękno świata. To tylko kilka czynników, którymi kierowała się bohaterka dzisiejszego mojego wpisu. Mowa o Dorocie Chojnowskiej , która postanowiła zbudować rower z... bambusa i wyruszyć świat. A dokładnie przejechać przez Iran . Kadr z filmu: Na bambusowym rowerze przez Iran - Podróż Roku Przygotowania, począwszy od budowy roweru, skończywszy na otrzymaniu irańskiej wizy, trwały dobre kilka miesięcy. Inspiracją wyboru kierunku dla Doroty Chojnowskiej stały się sceny z dwóch filmów. Pisze o tym na swoim blogu: Tak, chcę zobaczyć świat z filmu "Uniesie nas wiatr" Kirostamiego i "TAXI Teheran" Panahiego. Ź ródło: TUTAJ fot. Piotr Gilarski/ gilarski.com fot. Piotr Gilarski/ gilarski.com Przygotowania polegały na: poznaniu kraju, w którym będzie

Z ziemi i powietrza

Obraz
Celowo tytuł nie ma zdradzać tematyki dzisiejszego wpisu. Ma on zachęcić do zaglądnięcia i poznania naszego kraju. Wiosna, lato, jesień i zima... to cztery pory roku, które w piękny i emocjonujący sposób zostały ukazane przez Damiana Olawskiego , przedstawiając tereny Babiogórskiego Parku Narodowego . Kadr z filmu BABIA GÓRA Z DRONA I ZIEMI Współczesność pozwala nam na korzystanie z wielu form utrwalania rzeczywistości. Wykorzystanie aparatu fotograficznego, kamery, drona w połączeniu z ludzką inwencją twórczą dało doskonały wynik w postaci filmu pt. BABIA GÓRA Z DRONA I ZIEMI . Jest to film, który powstał na 60-lecie Babiogórskiego Parku Narodowego. Nakręcany był, łącznie, przez osiem miesięcy, dzięki czemu odbiorca ma możliwość podziwiania pięknej polskiej przyrody w Beskidzie Żywieckim . Fenomenalne ujęcia, doskonała muzyka przenosząca nas w teren Babiogórskiego Parku Narodowego, rzeczywista kolorystyka przyrody, wspaniałe widoki, to tylko nieliczne pozytywne cechy filmu B

Poopó. Było i nie ma.

Obraz
Dziwnym jest fakt iż w XXI wieku, kiedy człowiek może "wszystko" dochodzi do takiej sytuacji, która ma miejsce w Boliwii, przez ostatnie ponad dwadzieścia lat. O czym mowa? O jednym z największym pod względem wielkości wysokogórskim jeziorze na Ziemi, Poopó w Boliwii . Jeszcze niewiele ponad dwie dekady temu jezioro tętniło życiem, a dzisiaj pozostała pustynia. Wyschnięcie boliwijskiego akwenu to prawdziwa katastrofa dla środowiska jak i lokalnej społeczności. Dziś Boliwijczycy są zmuszeni do opuszczenia rejonu wokół już nie istniejącego jeziora. Zdjęcie wykonane przez USGS przedstawiające sytuacje jeziora dwadzieścia lat temu i dziś. Źródło: http://www.dailymail.co.uk/news/article-3409601/Disappearance-Bolivias-No-2-lake-harbinger.html - Nie ma wody, nie ma ryb – mówi Norma Mollo z lokalnego centrum ekologicznego. Miejscowi rybacy zostali pozbawieni jedynego źródła utrzymania, dlatego większość z nich rozważa opuszczenie rejonu i podróż wzdłuż Boliwii, w kierun

Z wysokości siodełka cz. XVIII

Obraz
Co prawda wakacje dobiegły końca, ale rower nie idzie w odstawkę. Aura sprzyjająca, ruch turystyczny na drogach będzie się zmniejszał z każdym dniem, ale zapał na przemierzanie kolejnych kilometrów w wielu z nas będzie równie duży jak początkiem wakacji. Chcę zaprosić do relacji z szlaku rowerowego, który połączyłem z przejażdżką szynobusem, do którego "załadowałem" swój rower. Warto nadmienić fakt iż połączenie tych dwóch form (jazdy pociągiem i dalej rowerem) może stanowić dla wielu z nas nie lada frajdę. Na pewno dla najmłodszych. Sanok. Stacja kolejowa. W oczekiwaniu na pociąg... No to w drogę... :) Szlak jaki postanowiłem przemierzyć był, można by powiedzieć, transgraniczny. Ba, nawet Unijny. Krótko mówiąc: Polska - Słowacja - Polska . Długość trasy: 81 km. Rodzaj drogi: asfalt. Stopień trudności: 60%  trudna (ze względu ilość i jakość podjazdów oraz długość); 40% łatwa. Czas przejazdu: 5 godzin (łącznie z przystankami na odpoczynek, posiłek). Trasa