Z wysokości siodełka cz. XXXI. Do miasta Aniołów [FOTO]

Wakacje i lato już na dobre za nami. Słońca coraz mniej... Ale nie popadajmy w pesymizm. Od czego jest Zaginiony Turysta? Dzisiejszy wpis będzie taki luźny, wakacyjny, jasny i słoneczny. By, w te chłodniejsze dni, dodać trochę więcej ciepła i zachęcić do planów na nowy sezon.

Żywienie na trasie jest bardzo ważne :)

Jeden z wakacyjnych dni, dość spontanicznie wybrałem się do pięknej, urokliwej, małopolskiej miejscowości. A, że w tegorocznych planach taki wyjazd był, to dlaczego by ich nie przyśpieszyć...? - pomyślałem. 

Jakie miejsce na mapie obrałem na swój kolejny wyjazd? Jedni mówią Miasto Aniołów, chociaż aktualnie statusu miasta nie posiada. Inni mówią Koronna Ziemia, co w tłumaczeniu z niemieckiego słowa Landskron, "daje nam" dzisiejszą LANCKORONĘ.

Wyjechałem ze stolicy Małopolski, Krakowa. Na przejażdżkę, na luźno, z bananami i batonami w kieszeni oraz płynami w bidonach, wybrałem się rowerem szosowym. Który od tego roku poznaję i uczę się. I muszę przyznać, że dużo trzeba się nauczyć by dobrze i sprawnie jeździć "szosówką". Ale o tym, być może poświęcę swój wpis w późniejszym czasie. Dlatego zapraszam do śledzenia bloga.

TRASA
Kraków - Skawina DK 44 - Radziszów - Wola Radziszowska - DK 52 - Izdebnik - Lanckorona - powrót - Lanckorona - Izdebnik DK 52 - Krzywaczka - Radziszów - Skawina DK 44 - Kraków

Długość trasy: 68 km (łącznie)
Rodzaj nawierzchni: asfalt (100%)
Wysokość (max): 480 m n.p.m.
Wysokość (min.): 213 m n.p.m.
Wznoszenie: 588 m
Opadanie: 604 m
Czas: 5 godzin (całość); ok. 3,5 godziny (jazda)
Tętno max: 164/min
Zużyte kalorie: 3375 kcl

Sama trasa jaką jechałem była dosyć umiarkowana pod względem atrakcji jakie napotkamy po drodze. W zasadzie to dobrze. Jak na tamten dzień. Głównie można było się skupić na samej jeździe i pochłaniania tego co jest dookoła. Cisza, spokój. Ruch samochodowy prawie zerowy... No, może nie do końca prawie zerowy, bo jak już wiemy "prawie" robi różnicę. Dlaczego? Ponieważ, odcinek pomiędzy Grodem Kraka, a Skawiną to prawdziwa WALKA o przetrwanie. Dosłownie. Osobówka, za osobówką. TiR, za TiRem. Huk, spaliny i ich smród. W zasadzie dla mało wytrwałych i łatwo zniechęcających się, na tym kilkukilometrowym odcinku można się poddać. Cóż... jedziemy dalej :) Już jakiś czas temu, jechałem tą trasą. Pisałem o tym TUTAJ, cz. XV.

Widok na autostradę A4 w pobliżu Skawiny. Zatłoczona...

Później było już tylko lepiej. Drogi lokalne. Prawie nie uczęszczane przez pojazdy. Momentami trasa przebiegała przez miejsca, gdzie w zasadzie, nigdy byśmy tam nie trafili... Z kolei widoki na Pogórze Wielickie i Beskid Makowski rekompensują dość trudną trasę. Myślę, że można pozazdrościć mieszkańcom tych terenów widoków.

Bardzo ciekawą atrakcją był piękny drewniany Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, z przełomu XV i XVI wieku, w Woli Radziszowskiej. Obiekt jest wpisany na Szlak Architektury Drewnianej województwa małopolskiego. Jak ktoś będzie w pobliżu polecam i zachęcam do odwiedzenia. Na prawdę warto.

Po tych cichych, bardzo urokliwych krajobrazowo i krajoznawczo terenów, ponownie wjechałem na drogę krajową, tym razem o numerze 52. I tu miłe zaskoczenie. Ruch dość umiarkowany. Można kręcić bez obawy, co nie było takie pewne na wspominanym odcinku Kraków - Skawina.

I tak sobie kręcimy i kręcimy te "parę" kilometrów "krajówką", aż do skrzyżowania na Lanckoronę. Jest oznakowanie. I żeby nie było tak łatwo i jak to mówią "czilałtowo", to teraz trzeba się zmęczyć. Około trzyipółkilomtrowy podjazd (z 325 m n.p.m. na ok. 480 m n.p.m.) do serca miasteczka, które swoim wyglądem i klimatem urzekło wielu. Nowy asfalt. Można jechać :) Droga spokojna, momentami kręta. Warto się pomęczyć bo widoki na pobliskie Beskidy są prawdziwą rekompensatą włożonego trudu.

Droga tylko dla mnie. Przed Radziszowem

Radziszów. Kościół św. Wawrzyńca

Lanckorona. Dziś, oficjalnie wieś. Kiedyś, przez prawie sześć wieków, miasto. Klimat i nastrój tworzy staro- i małomiasteczkowa zabudowa wsi. Drewniane domy. Dużo zieleni. Zapach drewna, z którego są wybudowane domy. Muzeum. Stragany regionalnych artystów (ceramika, rzeźba). Klimatyczne kawiarenki. Do tego bardzo mili i sympatyczni mieszkańcy. Pomimo, momentami wielu zaparkowanych samochodów bardzo cicho.

Być może nie ma na tyle atrakcji by zając czas, ale jest jedna, najważniejsza, która przyciąga tutaj ludzi, tych samych, wielokrotnie, to spokój. Siedzisz w kawiarni, są ludzie, słychać rozmowy, ale czujesz spokój. Jakby to odgórnie było zrównoważone. I oczywiście.. Anioły.

Można zobaczyć: zabudowa rynku, ruiny średniowiecznego zamku, Muzeum im. Antoniego Krajewskiego, kościół narodzenia św. Jana Chrzciciela. Także krajobrazy rozpościerające się na bliże i dalsze okolice regionu.

Nie będę pisał o historii, dokładnie o atrakcjach, dlatego, że treści z tym związane są w dużych ilościach dostępne w internecie.

Nagrodą za dojechanie była kawa i ciasto w miejscowej kawiarni. Muszę przyznać, że zarówno miejsce jak i część gastronomiczna jest na najwyższym poziomie smakowym. Do tego restauratorzy w kawiarni Arka, są tak szybcy, że niczym zapłacisz, zamówienie już czeka do odebrania. Polecam.

Gdzieś na trasie. W kierunku Beskidów

Droga powrotna. Na luźno. Bez pośpiechu. Tym razem głównej drogi więcej. Pomimo ruchu na "pięćdziesiątce dwójce", muszę przyznać, że spotkałem się z uprzejmością ze strony kierowców. 

Miejscowość Krzywaczka, obrałem kierunek na Radziszów. Warto zobaczyć kościół św. Wawrzyńca. Im bliżej Skawiny tym... ruch większy. Normalne. Rynek kameralny. Można odpocząć. Napić się kawy.

Kraków. Wyjazd dobiegł końca. Ciekawa, kilkugodzinna wycieczka. Połączenie przyjemnego z pożytecznym. 

Jeżeli szukacie ciekawej alternatywy, nawet na jesienne wypady, wypicie kawy i zjedzenie ciasta, to Lanckorona będzie doskonałym wyborem na np. niedzielne południe. A jeżeli to Was nie przekonuje, to może piosenka Marka Grechuty to zrobi, w której śpiewa: Widok z balkonu willi w Lanckoronie, to panorama bitwy zwyciężonej, pola przez które nie popędzą konie, póki nie będzie zboże wykoszone…

Wola Radziszowska. Szlak Architektury Drewnianej. Tuż przed wejściem do...

Kościół Wniebowzięcia NMP, Wola Radziszowska

Kościół Wniebowzięcia NMP, Wola Radziszowska

Wnętrze kościoła

Wnętrze kościoła

Polichromia


DK52, coraz bliżej celu... :)

Jeszcze kilka kilometrów
Lanckorona. Oficjalnie w obrębie granic miejscowości :)
"Takie tam" widoki... :)

Już jesteśmy na lanckorońskim Rynku. Po lewej Czarna Owca Cafe

Muzeum im. A. Krajewskiego

Idąc / jadąc w głąb Rynku

Taka tam kolarska fota w Mieście Aniołów

Zabudowa Rynku

Zieleń stanowi ważny element miejscowości

Ukradkiem... :)

Herb

Gdyby ktoś z Was potrzebował gotówki, bankomat jest za oknem :)

Klimatycznie

Jedna z uliczek, tuż obok Rynku, prowadząca do...

... kawiarni Arka

Widok na Rynek

Rynek, jest gdzie odpocząć...

Rynek

Uliczka wśród domów, prowadząca do kościoła Jana Chrzciciela

Aniołówka

Kolejna uliczka wychodząca z Rynku, z klimatyczną drewnianą zabudową

Kolejny dom i kolejny anioł. Wiele drewnianych domów w Lanckoronie nosi status zabytowego

Zdobienie ogrodu

Jeszcze raz, Czarna Owca

Podobne już było :P

Na każdym kroku widać, że przeszłość miejscowości jest bardzo odległa

Co spojrzenie ten sam klimat, inny kadr :)

Problem z wyborem właściwego zdjęcia :P

Skawina. Rynek

Skawina. Ratusz

Trasa

Tekst, opracowanie, zdjęcia: Przemek Posadzki
Zdjęcia są chronione prawem autorskim. Zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody autora.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieszczadzcy górale

Siedem kolorów. O fenomenie Gór Tęczowych

Falowiec. Najdłuższy blok w Polsce