Gdzie śpiewem cię tulą i budzą ze snu? [GALERIA]

I bogacz, i dziad, tu są za pan brat, i każdy ma uśmiech na twarzy... A panny to ma słodziutkie ten gród, jak sok, czekolada i miód...

Zarówno tytuł, jak i krótki wstęp, niektórym z Was może już dawać odpowiedź o czym będzie dzisiejszy wpis. Jednakże znaczna część będzie zadawać sobie pytanie "o co chodzi?". Będzie tak do momentu dopóki nie wspomnę dwóch znamienitych jegomościów tuż, zza obecnej, wschodniej granicy Polski. Chodzi tu o Szczepcia i Tońcia. Tak dobrze czytacie i się domyślacie. Dziś będzie mowa o Lwowie. Tylko we Lwowie, jak tytuł piosenki, która była jedną z najpopularniejszych w przedwojennej Polsce.
Opera Lwowska
Lwowski Narodowy Akademicki Teatr Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej
Osobiście nie będę tutaj opowiadał, a dosłownie kopiował, historycznych aspektów Lwowa, bo takich tekstów w internecie jest pewnie więcej aniżeli liczy sobie historia tego pięknego miasta.

Bardziej mi zależy na tym, by zachęcić do wyjazdu tych wszystkich którzy jeszcze nie byli w mieście Lwa. Bądź byli ale by ponownie wyruszyli w tą, nieodległą od Polski, część dzisiejszej Ukrainy.

Muszę przyznać, że sam nie wiem dlaczego tyle czasu zwlekałem aby odwiedzić to miasto, które leży od Sanoka niewiele ponad 150 kilometrów.

W jeden z sierpniowych weekendów, dotarłem wreszcie do tego urokliwego miasta, które wg mnie jest takim miejscem na pograniczu Przemyśla i Krakowa.
Jednak, zanim się to stało, minąłem kilka niezwykłych ukraińskich wsi i miasteczek. Były to między innymi: Chyrów, Stary Sambor i Sambor, Rudki, Lubień Wielki czy np. Obroszyn. To tylko kilka miejscowości zachodniej Ukrainy, przez które się przejeżdża w drodze do Lwowa.

Jedną, wspólną cechą tych wszystkich miejsc będą cerkwie prawosławne i greckokatolickie. Jedne mniejsze, drugie niemalże monumentalne. Spomiędzy zabudowy miast czy wsi widoczne są dzięki bogatemu złoceniu kopuł.
Po drodze do Lwowa. Chyrów
Po drodze do Lwowa. Sambor
Drugą bardzo ciekawą cechą przygranicznych (mniemam też że nie tylko) miejscowości są ludzie. Rozmowy, targi, stragany tuż przy drogach, na których znajdują się niezliczone ilości towaru. Począwszy od warzyw, owoców (tych egzotycznych także - arbuzów), poprzez przedmioty codziennego użytku, kończąc na towarach przemysłowych.

Połączenie wspomnianych sytuacji z zabudowaniami, układem miast i wsi oraz pojazdami, pamiętającymi czasy Związku Radzieckiego, pozwalają nam poznać wyjątkowy charakter Ukrainy. Myślę, że ma to swój unikatowy i magiczny klimat.
Dla tych co pamiętają w Polsce minione czasy, takie widoki nie będą nowością. Natomiast młodsi, mogą, w wielu przypadkach, po raz pierwszy zobaczyć coś co 30-40 (i więcej) lat temu było w Polsce.

Po drodze do Lwowa, warto zatrzymać się, na parę chwil, w miejscowości Rudki. A w niej: Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, który z mozołem jest restaurowany i nadawany mu blask świetności. W krypcie kościoła pochowane są doczesne szczątki Aleksandra Fredro. Warto poprosić gospodarzy, kościoła i parafii, o opowiedzenie historii i wielu niepisanych ciekawostek związanych z tym miejscem, a o których nigdzie nie przeczytamy.
Rudki. Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
Rudki. Sanktuarium Matki Bożej
Rękopis Jeszcze Polska nie zginęła autorstwa Aleksandra Fredro. Znajduje się w muzeum w Rudkach
Rudki. W podziemiach kościoła znajdują się doczesne szczątki Aleksandra Fredro
Dojeżdżam do Lwowa. Ci którzy nie byli, mogą przecierać oczy ze zdumienia. Wita nas 4-6 pasmowa droga, nieopodal której dostrzegalne jest nowoczesne lotnisko. W 2018 roku obsłużono na nim ponad półtora miliona pasażerów. Z każdym rokiem coraz więcej. 

Na samo wspomnienie o Lwowie wielu Polaków, szczególnie tych starszych, czują pewnego rodzaju tęsknotę. Nic w tym dziwnego, bo miasto należało do Polski jeszcze w 1945 roku. Było jednym z najważniejszych ośrodków życia w ówczesnej Rzeczpospolitej.

Pomimo tego, że Lwów już od kilku dziesięcioleci nie leży w granicach naszego kraju, odczuwa się w nim polskość. Gdzie by się nie obejrzeć, widoczne są ślady polskiej kultury (szeroko rozumianej).

Myślę, że niespełna dwa dni, które spędziłem we Lwowie, to stanowczo za mało by zobaczyć i poznać wszystkie najciekawsze miejsca. Dlatego też głownie skupiłem się na najstarszej części miasta jakim jest samo serce i centrum: lwowskie śródmieście (wpisane na listę UNESCO w 1998 r.). Do tego dołączyłem nieodzowny element każdej grupy turystycznej: Cmentarz Łyczakowski wraz z Cmentarzem Orląt Lwowskich.

Samo centrum miasta Lwa przyciąga po prostu ŻYCIEM. Tak uważam. Gdzie się nie obejrzymy tam są ludzie. Dookoła. Niemalże wszyscy są uśmiechnięci, radośni. Jedni za sprawą wrodzonej radości, posiadanego szczęścia a inni po prostu dzięki np. lampce (i jej wielokrotności) pijanej wiśni.

Po drodze do Lwowa
Bogato zdobione cerkwie stanowią nieodłączny krajobraz Ukrainy
Co to takiego? To "sieć" niewielkich lokali, a nawet lokalików, będących usytuowanych w wielu punktach w centrum o nazwie Pijana Wiśnia. I tak jest w rzeczywistości. Na prawdę ta wiśnia jest pijana i... bardzo smaczna. Jest to nalewka wiśniowa,o słodkim charakterze. Ta słodycz przełamana jest nutą goryczy przypominającą posmak wiśniowej pestki. Polecam. Warto. Oczywiście z umiarem :) Lampka nalewki to wartość 40 hrywien.

Rozglądając się dookoła, podziwiając piękne, zabytkowe kamienice po prostu poczujemy się tak jakbyśmy byli u siebie, w Polsce. Partycypacja Lwowa do Polski przez wiele wieków, jest widoczna na każdym kroku. Nazwy ulic z polska brzmiące. Zabytki świadczące o ówczesnej przynależności do Rzeczpospolitej. Ludzie którzy zasłużyli się dla samego miasta to Polacy. To tylko kilka przykładów świadczących o duchu polskości jaki zamieszkał tam na stałe.
Jeżeli do tego dołączymy możliwość komunikacji z Lwowiakami w języku polskim, będziemy mieli całokształt miasta za którym do dziś tęskni wielka rzesza Polaków.

Przechadzając się po miejskich ulicach, uliczkach, wchodząc w wiele miejsc, mniej lub bardziej dostępnych, nie będziemy mieli problemu by się porozumieć. Mieszając język polski, ukraiński, nawet angielski, umożliwi nam to na swobodne dogadanie się i "załatwienie sprawy".

Sam doświadczyłem przychylności, życzliwości oraz otwartości podczas rozmowy z Ukraińcami. Myślę, że wiele stereotypów o naszych Wschodnich Sąsiadach znikają z chwilą dobrych doświadczeń właśnie we Lwowie.
Lwów. Tuż przy wjeździe do miasta
Lwów. Jedna z głównych ulic (Gródecka) miasta. Widoczny kościół św. Elżbiety. Obecnie cerkiew pw. św. Olgi i Elżbiety
Lwów. Ulica Gródecka. "Wolny" handel
Lwów. Bliżej centrum miasta. Na pierwszym planie charakterystyczne dla miasta żółte tramwaje
Jeżeli ktoś lubi dobrze, smacznie zjeść, nie będzie z tym problemu. Miejsc gdzie można nabrać sił poprzez jedzenie jest bardzo, bardzo dużo. Począwszy od tradycyjnej, ukraińskiej kuchni (np. barszcz ukraiński, pierożki z rosołem w środku, czy nawet słonina w czekoladzie), poprzez bardziej europejską, kończąc nawet na azjatyckiej. Czyli dla każdego coś dobrego. Trzeba przyznać, że koszt zakupu posiłków jest tańszy aniżeli w Polsce.

Bardzo ciekawym miejscem, gdzie można spędzić czas na "rozrywce" jest tzw. Teatr Piwa Prawda. Trzypoziomowy lokal z ukraińskim piwem, zabawą i... uśmiechniętymi ludźmi. Do wyboru 10-12 rodzajów piwa. Cena za kufel bardzo ciemnego, mocno schłodzonego piwa, to ok. 70 hrywień. Są i tańsze i droższe.

Życie w weekendową noc tętni niemalże do świtu. Także o nudzie nie ma mowy.
Jak zapewne zauważyliście, w dzisiejszym wpisie było bardzo niewiele o historii i zabytkach. Jak wspomniałem na początku w takim kontekście materiałów są niezliczone ilości. Bardziej zależało mi na osobistych odczuciach, które być może, zachęcą kogoś do podjęcia decyzji i odwiedzenia Lwowa.
Lwów. Pomnik Adama Mickiewicza na Placu Mickiewicza. Jeden z symboli polskości w mieście Lwa
Lwów. Miasto pełne kontrastów. Bogactwa i biedy. Gdzie możesz zjeść w restauracji w której jest akwarium z pływającymi homarami, ale i także poradzieckie bary. Zamieszkać w luksusowym hotelu, lub bardzo tanim hostelu. Gdzie na ulicach spotkasz rozpadającą się Ładę, lub kipiące z nowości luksusowe Ferrari.
Lwów, to miasto zróżnicowania kulturowego i religijnego. Gdzie obok siebie żyli i żyją, Ukraińcy, Rosjanie i Polacy. Wyznawcy Prawosławia, Chrześcijaństwa i Judaizmu.
Lwów, to miasto pełne historii. Dobrych, życzliwych ludzi, którzy przechadzają się uśmiechnięci miejskimi uliczkami. Otwarty i gadatliwy.
Dla mnie Lwów, to miasto na pograniczu polskiego Przemyśla i Krakowa. Na pewno tam wrócę, myślę, że nie jeden raz...

Zapraszam do oglądnięcia zdjęć. Niebawem ukarze się materiał filmowy, do obejrzenia którego już zachęcam.
Lwów. Pomnik Tarasa Szewczenki, ul. Prospekt Svobody, inaczej Wały Hetmańskie
Lwów. Budynek dawnej Galicyjskiej Kasy Oszczędności
Lwów. Relikt minionej epoki
Lwów. Relikt minionej epoki
Opera Lwowska
Lwowski Narodowy Akademicki Teatr Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej
Widok od strony Wałów Hetmańskich. Zdjęcie z obiektywu 180 stopni

Opera Lwowska
Lwowski Narodowy Akademicki Teatr Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej
Widok od strony ul. Łesi Ukrainki. Zdjęcie z obiektywu 180 stopni
Lwów. Ulica Wirmeńska
Lwów. Rynek
Lwów. Ulica Ruska
Lwów. Ulica Halicka
Lwów. Jedna z uliczek prowadzących do Rynku
Lwów. Ulica Krakowska
Lwów. Rynek. Widoczna wieża Bazyliki archikatedralnej
Lwów. Przez samo serce Rynku przejeżdżają tramwaje. Po lewej stronie słynna Manufaktura Kawy
Lwów. Rynek. Dawny Pałac Arcybiskupi (budynek z czarnymi kolumnami)
Lwów. Ratusz miejski (po lewej str.), widok z ulicy Halickiej
Lwów. W kierunku Bazyliki Archikatedralnej. Kopuła Bazyliki
Lwów. W kierunku Bazyliki Archikatedralnej. Wieża Bazyliki
Lwów. Wnętrze Bazyliki Archikatedralnej. Nawa główna z ołtarzem
Lwów. Wnętrze Bazyliki Archikatedralnej. Jedna z bocznych kaplic
Lwów. Kaplica Boimów, właściwie kaplica Trójcy Świętej i Męki Pańskiej, po prawej fragment Bazyliki
Lwów. Główna fasada kaplicy Boimów
Lwów. Wnętrze kaplicy Boimów
Lwów. Rynek
Lwów. Widok z balkonu hotelu George na prospekt Szewczenki
Lwów. Ulica Krakowska
Lwów. Cerkiew Przemienienia Pańskiego
Lwów. Wnętrze Cerkwi Przemienienia Pańskiego. Na zdjęciu ceremonia zaślubin
Lwów. Cerkiew Przemienienia Pańskiego. Zdjęcie wykonane obiektywem 180 stopni
Lwów. Kościół św. Andrzeja i klasztor Bernardynów
Lwów. Kościół Bożego Ciała i klasztor oo. dominikanów, a obecnie greckokatolicka cerkiew Najświętszej Eucharystii
Lwów. Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej, inaczej cerkiew Wołoska
Lwów. Katedra Ormiańska, pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny
Lwów. Projekt "Przestrzeń Synagog" – to inicjatywa w sprawie upamiętnienia historii Żydów we Lwowie oraz lepszego zrozumienia wspólnej historii miejskiej i wspólnego dziedzictwa przez mieszkańców Lwowa i gości miasta. Projekt ten połączył wysiłki, wiadomości i doświadczenie naukowców, ekspertów, przedstawicieli wspólnoty żydowskiej Lwowa, instytucji międzynarodowych i urzędników miejskich
Lwów. Jeden ze sklepów marki Roshen, której właścicielem jest były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko
Lwów. Jeden z wielu lokali Pijanej Wiśni
Kryształowa lampka, w której otrzymuje się porcję nalewki wiśniowej :)
Lwów. Rynek. Teatr Piwa Prawda
Lwów. Wnętrze Teatru Piwa
Jedno z ciemnych piw, serwowanych w Prawdzie
Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa / Orląt Lwowskich (widok od str. wejścia głównego)
Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa
Sam cmentarz "zrobił" na mnie ogromne wrażenie. Tam widać PATRIOTYZM w największym jego wydaniu.
Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa, mogiły Orląt
Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa, mogiły Orląt
Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Wejście główne. Na pierwszym planie widoczne dwa postumenty na których (NIE)widnieją lwy, symbol cmentarza. Zasłonięte deskami.
Lwów. Cmentarz Obrońców Lwowa. Mogiła kryje zwłoki pięciu nieznanych żołnierzy, którzy w obronie Lwowa zginęli na Persenkówce
Cmentarz Łyczakowski. Znajduje się na nim ok. 300 tys. mogił. Na zdjęciu grób Gabrieli Zapolskiej
Cmentarz Łyczakowski.Grób Marii Konopnickiej
Cmentarz Łyczakowski.Grób Artura Grottgera
Cmentarz Łyczakowski
Cmentarz Łyczakowski. Jedna z bardzo wielu nagrobnych kaplic
Granica państwa

Jeśli podoba Ci się to co robię, jaką pracę wykonuję i chcesz mnie wesprzeć w rozwoju bloga i kanału na youtube możesz udostępnić stronę w swoich mediach społecznościowych lub postawić mi wirtualną kawę :) Kliknij poniżej i wypijmy kawę wg Twojego uznania :) Będzie mi bardzo miło.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Tekst, opracowanie, zdjęcia: Przemek Posadzki
Zdjęcia są chronione prawem autorskim. Zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody autora.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieszczadzcy górale

Siedem kolorów. O fenomenie Gór Tęczowych

Falowiec. Najdłuższy blok w Polsce