Z wysokości siodełka cz. 46. Korona Ziemi Sanockiej - Kąty [GALERIA + FILM]
Pobierz link
Facebook
X
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
Czy trzeba wyjeżdżać daleko od miejsca zamieszkania by doświadczyć pięknych miejsc i spektakularnych widoków? Czy musimy tracić godziny by dotrzeć do miejsc, które swoim krajobrazem i przyrodą będą zapierać dech w piersiach? Czy wreszcie musimy być w miejscach, do których podąża niezliczona rzesza ludzi? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w dzisiejszym wpisie, który jest doskonałym przykładem iż blisko nas są takie "miejscówki" które pozwolą nam przenieść się do świata przyrody - dosłownie.
Księża Góra, 488 m n.p.m.
Poszukując ciekawych, jak to się dziś mówi, "projektów" rowerowych na obecny sezon, wpadłem na ciekawy pomysł, który prawdopodobnie rozłoży się nie tylko na tegoroczne lato ale i na przyszłe.
Tak sobie "szperałem" po książkach, mapach, internetach i doszedłem do wniosku, że bardzo ciekawym przedsięwzięciem będzie zdobycie... Korony Gór Ziemi Sanockiej. Tak dobrze czytacie. Różne są korony gór. W kraju, zagranicą. Ja postanowiłem i wybrałem wspomnianą Koronę Gór. Czym, rowerem. W kilku miejscach już byłem, jednak wtedy poszczególne szczyty, dziś zaliczane do KORONY ZIEMI SANOCKIEJ, nie były nawet brane pod uwagę. A dziś jest ku temu dobra okazja by, na ile będą możliwości, zdobywać poszczególne jej wierzchołki. O samym projekcie możecie przeczytać TUTAJ.
Szczytów jest szesnaście. Najwyższy 1071 m n.p.m. - Wołosań w Bieszczadach, a najniższy 474 m n.p.m. - Patria w Kotlinie Jasielsko-Krośnieńskiej. Ja osobiście nie będę zdobywał poszczególnych "punktów" wg wysokości, tylko prawdopodobnie zacznę od tych najbliższych mojemu miejscu zamieszkania. Chociaż nie wykluczam innych rozwiązań.
Dzisiejszy szlak, odpowie na pytania jakie postawiłem na samym początku wpisu. Zresztą już teraz mogę krótko i jednoznacznie odpowiedzieć na nie wszystkie: NIE. Po prostu nie. Nie musimy tracić dużo czasu na dojazdy do pięknych miejsc. Nie musimy poszukiwać odległych miejsc. Nie musimy udawać się do miejsc, w których będzie ogromna ilość turystów, głośnych turystów. A dzisiejsza trasa jest doskonałym tego przykładem.
Długość trasy: 27 km (całość) Rodzaj nawierzchni: asfalt (65%) + drogi leśne (35%) Wysokość (max): 525 m n.p.m. Wysokość (min.): 284 m n.p.m. Wznoszenie: 435 m Opadanie: 439 m Czas: 3,5 godziny (łącznie), jazda: 2,5 godziny Tętno max: 160/min Zużyte kalorie: 2418 kcl
Tereny Ziemi Sanockiej są miejscem gdzie żaden rowerzysta na nudę nie powinien narzekać. Zarówno te bliższe jak i bardziej odleglejsze tereny skrywają w sobie mnóstwo atrakcji, które zaspokoją najbardziej wymagającego turystę - rowerzystę. Pagórki, doliny. Zabytki architektury sakralnej i nie tylko. Obiekty sportowe i wiele, wiele innych.
Od niemalże samego początku trasy podążam "jakimś" szlakiem, czy to rowerowym czy pieszym. Używam słowa "jakimś", z tego powodu że tych szlaków jest kilka. Biegną razem by później się rozgałęziać.
Zagórz
Zagórz. Stacja kolejowa. Tuż przed nią obelisk...
... upamiętniający pobyt ks. Karola Wojtyły na zagórskiej stacji
Na pierwszy szczyt "do zdobycia" z całej Korony obrałem sobie Kąty. Wierzchołek wznosi się na wysokość 525 m n.p.m. Zanim jednak tam dotrę, "po drodze" zjeżdżam zobaczyć kilka atrakcji. Polecam każdemu z Was, kto będzie w Zagórzu by zobaczyć dzisiejsza stację kolejową, która powstawała w czasach zaboru austriackiego (nie sama stacja jako budynek, tylko jako kolej. Miała na celu połączenie Wiednia i Budapesztu z galicyjską twierdzą Przemyśl) i była częścią kolei galicyjskiej. Wielokrotnie przybywał tutaj ówczesny ksiądz, później biskup Karol Wojtyła, co upamiętnione jest obeliskiem.
W pobliżu stacji kolejowej, w muzeum "pod chmurką" stoi sobie potężna lokomotywa parowa TKt48 - 124. Robi potężne wrażenie. Ten mini skansen powstał w ramach polsko-słowackiego projektu: Otwieramy Wrota Karpat. Dziedzictwo kulturowe łuku karpackiego w nowej odsłonie.
Lokomotywa parowa TKt48 - 124
Kolejna atrakcja, tym razem sakralna, to cerkiew prawosławna pw. św. Michała Archanioła z 1836 r. Pięknie i estetycznie zrewitalizowana. Miałem okazję ją obejrzeć w środku. We wrześniu ubiegłego roku. Robi niesamowite wrażenie. Nawet załapałem się na indywidualny wykład o jej ciekawej i zarazem burzliwej historii.
Gdyby ktoś z Was chciał sobie odpocząć, w gorące dni, to jest taka możliwość nad brzegiem rzeki Osława. I tak sobie siedząc mamy możliwość spoglądania na wzgórze Mariemont, na którego szczycie dziś znajdują się ruiny kościoła i klasztoru Karmelitów Bosych. W ostatnich latach poczyniono wiele przedsięwzięć by same ruiny, jak i ich otoczenie, doprowadzić do takiego stanu, które umożliwi zarówno bezpieczny pobyt na wzgórzu jak i odpoczynek. Powstały ogrody klasztorne, wyremontowano ścieżki dookoła klasztornych zabudowań, stworzono wierzę widokową. Powstało nawet tzw. foresterium. W dawnych zabudowaniach klasztornych dziś jest lokal gastronomiczny i aula. Żeby tam dojechać, oczywiście już gdy odpoczniemy, skręcamy z drogi głównej w lewo, obok kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Zaprowadzi nas droga przy której są umiejscowione stacje drogi krzyżowej lokalnych, bieszczadzkich artystów. O tym pisałem TUTAJ.
Zapomniał bym! Nie wszyscy wiedzą, że w Zagórzu są... skocznie narciarskie. Tak skocznie. Obiekt czynny w okresie zimowym z ośrodkiem narciarskim Zagórz - Zakucie. Obiekty o punktach konstrukcyjnych: K-40, K-20 oraz K-10.
Cerkiew prawosławna pw. św. Michała Archanioła
Wnętrze cerkwi z pięknym ikonostasem i polichromią
Kompleks skoczni narciarskich Zagórz - Zakucie
Widok na ruiny kościoła i klasztoru Karmelitów Bosych
Ruiny kościoła i klasztoru Karmelitów Bosych na zagórskim Mariemoncie
Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny
Ja tu gadu-gadu o atrakcjach a trasa czeka. "Na Starym Zagórzu" (jak mawiają mieszkańcy), po minięciu wspomnianego wcześniej kościoła skręcam w prawo w kierunku wsi Poraż. Teraz przez kilka kilometrów podążam asfaltem, pod wzniesienie. Łagodne, lecz długie. Spokojna jazda, dookoła zieleń. Polska wieś na tzw. Pogórzu Bukowskim. Ktoś zapyta i kiedy w końcu las, szutry, góry, widoki? No właśnie teraz. Naprzeciw OSP Poraż, skręt w prawo, w ul. Wesołą i w... las.
Oznaczenie szlaków. R63 i czerwony - szlak ikon
Kierunkowskaz tuż obok OSP. Wysokość poszczególnych szczytów różni się od tych podawanych na mapach
Teraz będą góry. Trzeba się "wdrapać" na wysokość niemalże 500 m n.p.m. Można jechać lub prowadzić rower. Jak to woli. To część trasy bez oficjalnego szlaku. Niby jest kierunkowskaz, jednak już wyżej żadnej informacji, strzałki. Posiłkowałem się mapą i intuicja. Trzeba skręcić w prawo na dużą polanę skąd jest widok na wieś Poraż i dalej na Bieszczady i nawet na Beskid Niski. Jednak by wejść na szczyt o nazwie Księża Góra (488 m n.p.m.) trzeba podejść jeszcze kilkaset metrów. Jest do czego, powiem Wam. To był tylko przedsmak widoków jakie czekały na mnie tego dnia. A krajobrazy Gór Sanocko-Turczańskich i Bieszczadów były tylko zwieńczeniem tego podjazdu/podejścia. Zdjęcia nie oddają tego co widziałem w rzeczywistości gołym okiem.
Koniec asfaltu i jest szlak dla typowego MTB
Podjazd dość spory
Oglądam się za siebie
Widok spomiędzy drzew, odsłaniający widok na wieś Poraż i Pogórze Bukowskie
Tuż przed szczytem Księża Góra 488 m n.p.m., a widoki już zachęcają...
Panorama z Księżej Góry. Trochę krajobraz przesłonięty jednak musicie wierzyć na słowo i poniższemu zdjęciu...
... widok na Góry Sanocko-Turczańskie i Bieszczady
Rozpościerająca się polana na Księżrj Górze, z pięknym krajobrazem
Z wysokości siodełka
Chwila dla siebie i w drogę. Zjeżdżam na przełaj z Księżej Góry. I w tym miejscu proponuje zachować czujność. Bo osobiście pomyliłem drogę. Pojechałem główną drogą leśną, w dół. A należy zrobić tak: przy dojeździe do głównej drogi po kilkudziesięciu metrach trzeba skręcić w lewo. Jadę. Kolejna polana. Kolejne krajobrazy, w prawo, w lewo. Od teraz będę trawersować (o jak dostojnie brzmi) grzbiet tzw. Ruskich Gór. Nazwę wyczytałem na jednej z map turystycznych. Próżno szukać jej na większości map papierowych. Być może nazwa przyjęła się w żargonie tutejszej społeczności.
Teraz trochę lasu, jego dźwięków i samotności pośród nich. Dojeżdżam do kolejnego miejsca. Potężnej polany. Przez którą przebiega niebieski szlak turystyczny na trasie Sanok PKP - Chryszczata(997 m n.p.m.). Właśnie jestem w miejscu który jest kulminacją dzisiejszej wyprawy. Szczyt Kąty, wznoszący się na wysokość 525 m n.p.m. Widoki niesamowite. Ujrzymy stąd takie miejsca jak: Słonny Wierch, Gromadzyń, Jaworniki, Bukowe Berdo, Połoninę Wetlińską, Połoninę Caryńską, Tarnicę, Chryszczatą czy Rzepedkę. A nawet kierunek Krosna, czy Ukrainę za Lutowiskami. Sporo, co? Nawet więcej niż można przypuszczać.
Szlak w kierunku kolejnego szczytu
Widok z Ruskich Gór, w kierunku Poraża i Bieszczadów
Wyjazd z lasu, a tam kolejna, duża, piękna i urokliwa polana, prowadząca "na Kąty". Widok w kierunku...
... Zagórza, Sanoka, Gór Słonnych
Oficjalnie niebieski szlak Sanok - Chryszczata
Pieszo do Sanoka, niespełna dwie godziny. Na PKP, gdzie ma swój początek niebieski szlak
A tu na... dowód pobytu :P
Jeszcze tylko "parę kroków" i...
... pierwszy z moich szczytów Korony Ziemi Sanockiej, zdobyty
Kąty 525 m n.p.m.
Widok z Kątów, w kierunku Bieszczadów
Panorama z Kątów, w kierunku Gór Sanocko-Turczańskich
Nie mogłem się zdecydować, które zdjęcie wybrać, zamieszczam podobne :)
Jak z wysokości, to tej z siodełka rowerowego
Kolejna chwila dla siebie. Szlakiem przemknął piechur, niczym błyskawica. Jadę dalej. Odcinek zalesiony. Z pięknym drzewostanem i z... piękną glebą w leśne błoto ufff. Jednak rekompensata upadku przyszła bardzo szybko. Kolejne widoki. Rozległy teren z "bezkresną" łąką pośród lasu. Kolejne krajobrazy. Długi rześki zjazd przez wspomnianą polanę.
Wjeżdżam ponownie w... las. Jest nieco ciemniejszy z przebijającym się słońcem. Długi zjazd do wsi Stroże Wielkie, tuż przy granicy z Sanokiem. Warto wspomnieć, że od szczytu Kąty, biegnie równolegle Szlak Dobrego Wojaka Szwejka. To taka informacja dla jego fanów.
Podkarpacki las
Kolejna polana i kolejny, doskonały punkt widokowy na otaczającą okolicę
Niesamowicie wijąca się trasa pośrodku lasu
I tak dobiegł końca dzisiejszy szlak. Trasa z mnóstwem atrakcji, przygód i spektakularnych widoków.Tym wpisem chciałbym Was zachęcić do poszukiwania ciekawych miejsc blisko miejsca swojego zamieszkania. Odkrywania tego co mamy tuż "pod ręką".
Trasa i jej profil
Gdybyś przeoczył poprzedni wpis, zachęcam do jego odwiedzenia by zobaczyć jak wygląda kwitnący rzepak w jedną z pięknych majowych niedziel. KliknijTUTAJ.
Jeśli podoba Ci się co robię, jaką pracę wykonuję i chcesz mnie wesprzeć w rozwoju bloga i kanału na youtube możesz udostępnić stronę w swoich mediach społecznościowych lub postawić mi wirtualną kawę :) Kliknij poniżej i wypijmy kawę wg Twojego uznania :) Będzie mi bardzo miło.
Tekst,
opracowanie, zdjęcia: Przemek Posadzki / Zdjęcia są chronione prawem
autorskim. Zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody autora.
Miano bieszczadzkich górali zyskała taka grupa etniczna jak Bojkowie. Tym samym będąc rdzennymi mieszkańcami Bieszczadów. Libuchora – wieś bojkowska Źródło: http://tworczebieszczady.pl/artykuly/libuchora-wies-bojkowska W kilku zdaniach warto zarysować społeczeństwo bojkowskie, które tak na prawdę jest zapomniane przez dzisiejszy świat. Są pochodzenia rusińskiego i wołoskiego. Terytorialnie sąsiadują Hucułami - od wschodu oraz z Łemkami - od zachodu. Ówcześnie zamieszkiwali teren całych Bieszczad i część Zakarpacia. II wojna światowa przyniosła czasy wysiedleń znacznej części ludności bojkowskiej do ZSRR, pozostała część osiedliła się w Polsce."Dzisiejsi" Bojkowie zamieszkują tereny obecnej Ukrainy. Bojkowie byli społeczeństwem prostym, ubogim, pobożnym. Swoje codzienne życie ulokowali na górzystym, nieurodzajnym terenie. Trudnili się rolnictwem i pasterstwem, zajmowali się również sadownictwem i handlem. Dominującą formą gospodarki była gospodarka żarowa. Męska ...
Chcę widzieć świat w kolorach tęczy. Czy możesz go dla mnie nimi pomalować? Zapytała w swojej książce Monika Sawicka "Siedem kolorów tęczy". Dziś powiem NIE. Nie pomaluję świata w kolorach tęczy. Dlaczego? Ponieważ świat sam już się pomalował w takich barwach. Bez prośby. Bez względu na kaprysy i zachcianki ludzi. Jak wiemy życie staje się bardziej wesołe, uśmiechnięte, bardziej zabawne, luźne jak są w nim kolory. Pod każdą postacią. A matka Ziemia, daje nam taką możliwość i obdarowała ludzkość tzw. Górami Tęczowymi. Źródło: huffingtonpost.com Słyszeliście kiedyś właśnie o takich górach? Kolorowych? Nie koniecznie w odcieniach szarości... Właśnie w kolorach tęczy i ich różnych barwach. Ja szczerze powiedziawszy dopiero jakiś czas temu znalazłem, dość przypadkiem, zdjęcie na jednym z portali z podpisem "góry tęczowe". Na tyle mnie to zainteresowało i zaintrygowało, że postanowiłem się podzielić "kawałkiem", dosłownie, kolorowego świata. Zatem wyb...
Krajobraz polskich miast to przede wszystkim osiedla, blokowiska, które zajmują duże połacie terenu i skupiają znaczną ilość ludności. W naszym kraju jest takie blokowisko, które jest warte "kilku zdań". Jest nim gdański FALOWIEC na Przymorzu. Przymorski falowiec rozciąga się na około 900 metrów, mając przy tym 32 metry wysokości i 13 metrów szerokości. Mieści się przy siedmiu ulicach, jest ok. 1800 mieszkań i zamieszkuje go około 6 tysięcy osób. Wejścia do mieszkań znajdują się na galeriach, które połączone są ze sobą klatkami schodowymi. Zdjęcie satelitarne. Źródło: google.pl Blokowiec wybudowany został w latach 1970 - 1973, a projektantami byli: Janusz Morek, Tadeusz Różański, Danuta Olędzka. Nie bez przyczyny blok nosi nazwę FALOWIEC. Jego budowa, kształt przypomina morską falę. Dla jednych wierzowiec-falowiec stanowi atrakcję kulturalną, turystyczną, z kolei dla drugich jest codziennością, w której żyje, wychowuje się. Spotyka sąsiadów, których nie zna, ...
Komentarze
Prześlij komentarz