Z wysokości siodełka cz. XXV [FOTO + VIDEO + eng. ver]
Pobierz link
Facebook
X
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
Tegoroczna jesień bardziej przypomina lato jak zapowiedź przyszłej zimy. Ale to dobrze. Nawet bardzo dobrze. Bezchmurne, błękitne niebo. Temperatura powyżej 20 stopni. Deszczu praktycznie brak.
Dzięki takim sprzyjającym czynnikom udało mi się przejechać bardzo ciekawą trasę po terenach Pogórza Przemyskiego.
Zaczynamy... :)
Szlak jaki obrałem, w jedną z październikowych sobót, okazał się strzałem, w przysłowiową, dziesiątkę.
Podczas trasy było dosłownie wszystko co mogło się dobrego wydarzyć. Słoneczna pogoda, piękne jesienne pejzaże, mały ruch samochodowy, cała masa ciekawych miejsc oraz długie, kilkukilometrowe podjazdy i... zjazdy.
Długość trasy: 112 km
Rodzaj nawierzchni: asfalt (100%)
Wysokość (max): 588 m n.p.m.
Czas: 8 godzin (całość), 6,5 godziny (jazda)
Tętno max: 186/min
Zużyte kalorie: ok. 5900 kcl
Trzcianiec. DW 890
Zacząłem w miejscowości Kuźmina, tuż u podnóża Pogórza Przemyskiego. Od samego początku przyroda uraczyła mnie pięknymi pejzażami. Typowa polska jesień. żółto-złote liście. Zarówno na drzewach jak i te wirujące, oderwane porywem wiatru, spadające na ziemię.
Początek dzisiejszej trasy pozwolił powoli adaptować organizm do wysiłku jaki miał być przede mną. Niewielkie podjazdy, zjazdy i proste odcinki mijały dość szybko. Po drodze kilka zabytków, głownie sakralne, architektura drewniana.
Taka, nazwijmy to, sielanka trwała przez około 17 km, do granic wsi Jureczkowa. A to za sprawą rozpoczynających się podjazdów na długości około 6 km. Ale zanim będziemy się "wspinać", to mamy okazję zatrzymać się przy pomniku ku czci radzieckich i polskich partyzantów poległych 13 lipca 1944 r.
Roztoka. Cerkiew Opieki Najświętszej Maryi Panny. Obecnie kościół rzymskokatolicki
Jak już złapiemy trochę oddechu wyruszamy w dalszą drogę. Tuż obok wspomnianego pomnika skręcamy w lewo, w kierunku Arłamowa (czarny szlak rowerowy). Droga wiedzie przez las. Wąska, kręta i do tego bardzo malownicza. Kilka podjazdów i niewielkich zjazdów. W tej części trasy będzie najwyższy jej punkt, który wynosi 588 m n.p.m. Ma on miejsce w Arłamowie. Na skrzyżowaniu dróg, w lewo do ośrodka wypoczynkowego, a na wprost w kierunku wsi Makowa.
Podjazd jest dość wymagający. W zależności od kondycji.
Ja osobiście, zrobiłem sobie przystanek na owym skrzyżowaniu, tuż obok drogi jest lądowisko dla helikopterów, a z niego rozpościera się piękny widok na okolice.
Warto w tym miejscu wspomnieć o okolicy. Otóż, Arłamów, Trójca, Trzcianiec, Kwaszenina to miejscowości gdzie swego czasu stacjonowały polskie jednostki wojskowe. Były to tereny pod szczególnym nadzorem, dlatego, że w Arłamowie znajdował się ośrodek dla dygnitarzy państwowych minionego systemu politycznego. Ośrodek oprócz polskich władz odwiedzali także: Mohammad Reza Pahlawi (szachinszach Iranu), Josip Broz Tito (przywódca Jugosławii), Baudouin I (król Belgii), Valery Giscard d'Estaing (prezydent Francji), i wielu innych z bloku wschodniego.
Dawna cerkiew Narodzenia NMP. Obecnie kościół rzymskokatolicki św. Maksymiliana
Po tym jak już udało się wjechać na najwyższy szczyt, będzie kilka kilometrów wytchnienia. A to za sprawą długiego zjazdu, aż do wsi Makowa. Droga wiedzie przez las, z dużą ilością malowniczych zakrętów. Trzeba przyznać, że był odczuwalny spadek temperatury, a to za sprawą mikroklimatu panującego w tej części Pogórza Przemyskiego, a dokładnie Masywu Suchego Obycza.
We wsi Makowa, na skrzyżowaniu, obieramy kierunek na prawo. Przed nami Huwniki i niewiele dalej Kalwaria Pacławska. Bardziej znana jako miejsce Sanktuarium Maryjne, którego gospodarzami są Franciszkanie.
Zanim trafimy na wzgórze kalwaryjskie, czeka nas bardzo solidny i wymagający podjazd. Bardzo wymagający. Co prawda jego długość to niewiele ponad półtora kilometra, ale na tej odległości mamy do pokonania odcinek różniący się w terenie o wysokość 200 m n.p.m. (z 250 m n.p.m. do 450 m n.p.m).
Jureczkowa. Pomnik ku czci radzieckich i polskich partyzantów poległych 13 lipca 1944 r.
Jak już znajdziemy się na szczycie to nagroda jest w postaci bardzo urokliwej wsi Kalwaria Pacławska z Sanktuarium i Klasztorem Franciszkanów. Jak to bywa w przypadku wzgórz, zawsze z nich rozpościera się piękny widok na okolice. W tym przypadku także. Możemy podziwiać między innymi piękne, górzyste, zachodnie tereny Ukrainy.
Ja postanowiłem, że na pięknej polanie (wykorzystywanej jako pole namiotowe) odpocznę i posilę się przed dalszą drogą.
I tu... niespodzianka. W planie był powrót do Kuźminy tą samą drogą. No właśnie był... Chwila zastanowienia, szybka decyzja i powrót do punktu początkowego trasy. Ale już nie tym samym szlakiem. Kilka minut na sprawdzenie w mapach i jazda... Dołożyłem sobie tego dnia 25 kilometrów, a to za sprawą obrania drogi przez... Przemyśl (czarny szlak rowerowy). Kto nie ryzykuje ten... nie przeżyje przygody.
Jureczkowa. Na skrzyżowaniu dróg...
Kolejne cztery godziny na siodełku. Niewiele odpoczynku by zdążyć przed zmrokiem. Tereny pomiędzy Kalwarią Pacławską, a Przemyślem są bardzo malownicze i ciekawe krajobrazowo. Duże połacie upraw kukurydzy, a także zaoranych pól uprawnych przygotowanych pod nowe uprawy.
Mijają kolejne kilometry. Odcinek dosyć szybki. 25 kilometrów w około pięćdziesiąt minut. Przemyśl. Piękne, urokliwe miasto. Bogata historia. Zabytkowe kamienice, kościoły. Znana na świat słynna Twierdza Przemyśl, bunkry linii Mołotowa.
Kilka chwil odpoczynku na przemyskim Rynku. Energetyczny baton, glukoza, kilka łyków wody i jedziemy dalej. Czterdzieści kilometrów do Kuźminy. W "normalnych" warunkach, to około dwie godziny drogi. W tym przypadku normalność zamknęła się w 3 godzinach i 20 minutach. Kawał czasu.
Trasa wiedzie drogą krajową nr 28. Wymagający fragment. Wiele długich, momentami 4 kilometrowych podjazdów, które bardzo opóźniają jazdę. Nogi już odczuwają kolejne kilometry. Minuty mijają. Bliżej do zmroku. Po drodze kilka ciekawych miejscowości. Krasiczyn, z renesansowym zamkiem. Bircza.
Całodzienny wysiłek został zrekompensowany pięknym zachodem słońca, rozpościerającym się na horyzoncie Pogórza Przemyskiego :)
W kierunku Arłamowa
Fragment trasy, przed Arłamowem
Arłamów. Prawie szczyt...
Arłamów. Najwyższy punkt trasy. 588 m n.p.m.
Kierunek Kalwaria Pacławska, drogą na Przemyśl
Zjazd do wsi Makowa. Kilka zakrętów przed nami...
Widok na wieś Makowa
Na trasie. Tuż przed wsią Huwniki
Kalwaria Pacławska. Sanktuarium MB
Kalwaria Pacławska. Fragment pola namiotowego z widokiem
Kalwaria Pacławska. Widok w kierunku Ukrainy
Kalwaria Pacławska. Widok w kierunku Ukrainy. Fragment wieży widokowej
Posiłek. Karkówka w sosie z fasolką i sucharami :) żeby nie było, jedzonko było ciepłe...
Gdzieś po drodze. W kierunku Przemyśla
Była Cerkiew Soboru NMP w Kormanicach. Obecnie kościół rzymskokatolicki
Gdzieś po drodze. Pola uprawne kukurydzy. W kierunku Przemyśla
Wjazd do Przemyśla. Ulica Słowackiego
Przemyśl. Fragment Rynku
Przemyśl. Fragment Rynku. Widoczna dzwonnica Katedry
Przemyśl. Pomnik Pamięci Zesłańców Sybiru
Przemyśl. Jeden z wielu bunkrów Linii Mołotowa
Gdzieś po drodze. DK 28
Punkt widokowy pomiędzy Birczą a Leszczawą Dolną. Pasmo Kiczerki
Fragment serpentyn w Leszczawie Dolnej. Krzyż upamiętniający ofiary wypadku autobusowego z 1991 i 2018 r.
A na koniec trasy, zachód słońca :)
Trasa i jej profil. Źródło: google maps
Pogórze Przemyskie
[włącz pełny ekran]
Tekst, opracowanie, zdjęcia: Przemek Posadzki Zdjęcia są chronione prawem autorskim. Zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody autora.
[ENGLISH VERSION] This autumn is more like summer as the announcement of the coming winter. But it is good. Even very good.Clear sky, blue sky. Temperature above 20 degrees. There is practically no rain.
Thanks to such favorable factors, I managed to cross a very interesting route through the areas of the Przemyśl Foothills.The trail I took, on one of October's Saturdays, turned out to be a shot, in the proverbial, ten.During the tour there was literally everything that could have happened.
Sunny
weather, beautiful autumn landscapes, small car traffic, a whole lot of
interesting places and long, several kilometers long driveways and ...
descents.
I started in Kuźmina, right at the foot of the Przemyskie Foothills. From the very beginning nature has charmed me with beautiful landscapes. Typical Polish autumn. yellow-golden leaves. Both on trees and those whirling, torn off by gusts of wind, falling to the ground.
The beginning of today's route allowed me to slowly adapt my body to the effort it was to be before me. Small climbs, descents and straight sections passed quite quickly. Along the way, several monuments, mainly sacral, wooden architecture.
Such, let's call it, the idyll lasted for about 17 km, to the boundaries of the village of Jureczkowa. And this is due to the commencement of driveways on the length of about 6 km. But
before we "climb", we have the opportunity to stop at the monument in
honor of the Soviet and Polish partisans who died on July 13, 1944.
Once we catch a little breath, we set out on our way. Right next to the aforementioned monument, we turn left, towards Arłamów (black bicycle trail). The road leads through the forest. Narrow, winding and very picturesque. Several driveways and small exits. In this part of the route, it will be the highest point, 588 m above sea level. It takes place in Arłamów. At the crossroads, left to the resort, and straight ahead towards the village of Makowa.The driveway is quite demanding.
Depending on the condition.Personally,
I made a stop at this intersection, right next to the road there is a
helicopter landing pad, and from it there is a beautiful view of the
surroundings.It is worth mentioning the area here.
Well, Arłamów, Trójca, Trzcianiec, and Kwaszenina are places where Polish military units were stationed. These
were areas under special supervision, because in Arłamów there was a
center for state dignitaries of the past political system. Apart
from the Polish authorities, the center was visited by: Mohammad Reza
Pahlawi (chessboard of Iran), Josip Broz Tito (leader of Yugoslavia),
Baudouin I (King of Belgium), Valery Giscard d'Estaing (president of
France), and many others from the Eastern bloc.
After you've managed to reach the highest peak, there will be a few kilometers of respite. And this is due to the long downhill to the village of Makowa. The road leads through the forest, with lots of picturesque corners. Admittedly,
there was a noticeable drop in temperature, thanks to the microclimate
in this part of the Przemyśl Foothills, and more precisely the Dry Obycz
Massif.In the village of Maków, at the intersection, we take the right direction. In front of us, Huwniki and a little further, Kalwaria Pacławska. More known as the place of the Marian Shrine, whose hosts are the Franciscans.
Before we reach the Kalwaria hill, we have a very solid and demanding uphill drive. Very demanding. It
is true that its length is a little over a mile, but at this distance
we have to overcome the section differing in the area by 200 m above sea
level. (from 250 m above sea level up to 450 m above sea level).Once
we get to the top, the prize is in the form of a very charming village
of Kalwaria Pacławska with the Sanctuary and the Franciscan Monastery. As is the case with hills, there is always a beautiful view of the surrounding area. In this case too.
We can admire, among others, beautiful, mountainous, western areas of Ukraine.I decided that on a beautiful glade (used as a camping site) I would rest and eat before proceeding.And here ... surprise. The plan was to return to Kuźmin by the same route. Well, it was ... A moment of reflection, a quick decision and a return to the starting point of the route. But not the same route anymore. A
few minutes to check in the maps and ride ... I made up for 25
kilometers on that day, thanks to taking the road through ... Przemyśl
(black bicycle trail).
Whoever does not risk this ... will not survive the adventure.Another four hours on the saddle. Not much rest to make it before dark. The areas between Kalwaria Pacławska and Przemyśl are very picturesque and interesting landscapes. Large tracts of maize cultivation as well as plowed cultivated fields prepared for new crops.More kilometers pass. The episode is quite fast. 25 kilometers in about fifty minutes. Industry. A beautiful, charming city. Rich history. Historical tenement houses, churches. The well-known Fortress of Przemyśl, bunkers of the Molotov line.
A few moments of rest on the Przemyśl Market Square.An energy bar, glucose, a few sips of water and we go further. Forty kilometers to Kuźmina. Under "normal" conditions, it's about two hours. In this case, the normality closed in 3 hours and 20 minutes. A piece of time.
The route passes national road No. 28. Demanding fragment.A lot of long, at times 4 km driveways, which very much delay the ride. Legs are feeling longer kilometers. Minutes pass.Closer to dusk. Along the way, some interesting places. Krasiczyn, with a Renaissance castle. Bircza.
All-day effort was compensated by a beautiful sunset, spreading over the horizon of the Przemyśl Foothills :)
Miano bieszczadzkich górali zyskała taka grupa etniczna jak Bojkowie. Tym samym będąc rdzennymi mieszkańcami Bieszczadów. Libuchora – wieś bojkowska Źródło: http://tworczebieszczady.pl/artykuly/libuchora-wies-bojkowska W kilku zdaniach warto zarysować społeczeństwo bojkowskie, które tak na prawdę jest zapomniane przez dzisiejszy świat. Są pochodzenia rusińskiego i wołoskiego. Terytorialnie sąsiadują Hucułami - od wschodu oraz z Łemkami - od zachodu. Ówcześnie zamieszkiwali teren całych Bieszczad i część Zakarpacia. II wojna światowa przyniosła czasy wysiedleń znacznej części ludności bojkowskiej do ZSRR, pozostała część osiedliła się w Polsce."Dzisiejsi" Bojkowie zamieszkują tereny obecnej Ukrainy. Bojkowie byli społeczeństwem prostym, ubogim, pobożnym. Swoje codzienne życie ulokowali na górzystym, nieurodzajnym terenie. Trudnili się rolnictwem i pasterstwem, zajmowali się również sadownictwem i handlem. Dominującą formą gospodarki była gospodarka żarowa. Męska ...
Chcę widzieć świat w kolorach tęczy. Czy możesz go dla mnie nimi pomalować? Zapytała w swojej książce Monika Sawicka "Siedem kolorów tęczy". Dziś powiem NIE. Nie pomaluję świata w kolorach tęczy. Dlaczego? Ponieważ świat sam już się pomalował w takich barwach. Bez prośby. Bez względu na kaprysy i zachcianki ludzi. Jak wiemy życie staje się bardziej wesołe, uśmiechnięte, bardziej zabawne, luźne jak są w nim kolory. Pod każdą postacią. A matka Ziemia, daje nam taką możliwość i obdarowała ludzkość tzw. Górami Tęczowymi. Źródło: huffingtonpost.com Słyszeliście kiedyś właśnie o takich górach? Kolorowych? Nie koniecznie w odcieniach szarości... Właśnie w kolorach tęczy i ich różnych barwach. Ja szczerze powiedziawszy dopiero jakiś czas temu znalazłem, dość przypadkiem, zdjęcie na jednym z portali z podpisem "góry tęczowe". Na tyle mnie to zainteresowało i zaintrygowało, że postanowiłem się podzielić "kawałkiem", dosłownie, kolorowego świata. Zatem wyb...
Krajobraz polskich miast to przede wszystkim osiedla, blokowiska, które zajmują duże połacie terenu i skupiają znaczną ilość ludności. W naszym kraju jest takie blokowisko, które jest warte "kilku zdań". Jest nim gdański FALOWIEC na Przymorzu. Przymorski falowiec rozciąga się na około 900 metrów, mając przy tym 32 metry wysokości i 13 metrów szerokości. Mieści się przy siedmiu ulicach, jest ok. 1800 mieszkań i zamieszkuje go około 6 tysięcy osób. Wejścia do mieszkań znajdują się na galeriach, które połączone są ze sobą klatkami schodowymi. Zdjęcie satelitarne. Źródło: google.pl Blokowiec wybudowany został w latach 1970 - 1973, a projektantami byli: Janusz Morek, Tadeusz Różański, Danuta Olędzka. Nie bez przyczyny blok nosi nazwę FALOWIEC. Jego budowa, kształt przypomina morską falę. Dla jednych wierzowiec-falowiec stanowi atrakcję kulturalną, turystyczną, z kolei dla drugich jest codziennością, w której żyje, wychowuje się. Spotyka sąsiadów, których nie zna, ...
Komentarze
Prześlij komentarz