Z wysokości siodełka - podsumowanie 2017 [eng. ver.]

Kolejny rok za nami. Wielu z nas dokonało swoich podsumowań w różnych dziedzinach swojego życia. Przyszedł także czas na podsumowanie rowerowego aspektu minionego 2017 roku. 
Zagórz. Widok z ruin kościoła i klasztoru Karmelitów Bosych

Muszę przyznać, że poprzedni sezon okazał się owocny. Ale nie chodzi o to by "bić" rekordy w przejechanych kilometrach. W miejscach, w których miałem przyjemność być okazały się doskonałą możliwością do ich poznawania.

Siła mięśni zaprowadziła mnie na drogi i bezdroża trzech województw naszego kraju. Mowa tu o Podkarpaciu, Małopolsce i Lubelszczyźnie. W każdym z nich zobaczyłem coś innego, odmiennego, charakterystycznego dla konkretnego miejsca.

Należy przyznać, że południowa część Lubelszczyzny jest dosyć łatwym technicznie terenem dla rowerzystów. Nie mniej jednak pojawiały się miejsca gdzie tych sił fizycznych trzeba było wykrzesać więcej niż zwykle. Lubelskie, to tereny rozwinięte rolniczo. Wielkie połacie pól uprawnych tytoniu, chmielu czy rzepaku. Napotkani ludzie bardzo otwarci i sympatyczni, a także pomocni.
Myczkowce

Miałem również okazję, co prawda niespodziewanie, jechać fragmentem słynnego szlaku Green Velo. Trzeba przyznać, że trasa którą jechałem była prawie że perfekcyjna. Właściwie i ciekawie poprowadzony szlak. Całość infrastruktury bardzo dobrej jakości, ze wszystkimi niezbędnymi elementami, które pozwolą nam na odpoczynek i wypoczynek.

Z minionego sezonu w pamięci pozostaną wspomnienia z ponad dwustu kilometrowej trasy do Krakowa. Długi, wyczerpujący szlak. Wiele niezapomnianych przeżyć. Nauki siebie, pod względem mentalnym jak i fizycznym, a także pod względem technicznym, kiedy to musimy umieć sobie radzić z przeciwnościami losu.
Muszę przyznać, że największą lekcję z tego wyjazdu wyniosłem z pobytu w miejscu po byłym niemieckim obozie koncentracyjnym KL Płaszów (dzisiaj obszar Krakowa wchodzący w skład Dzielnicy XIII Podgórze).  
Takie widoki daje jazda rowerem skoro świt :)
Przez niewiele ponad 1200 kilometrów przemierzyłem kilkaset miast, miasteczek, wsi. Szlaki w głównej mierze prowadziły drogami asfaltowymi, ale znalazły się też ścieżki gruntowe prowadzące w głąb lasów (Podkarpacie).

Zaliczyłem także jedną wpadkę w postaci utraty orientacji w terenie, tym leśnym. W takim momencie zbawiennym okazała się obecna technologia w postaci smartfona i gps-a.

Czas jaki spędziłem na siodełku rowerowym to 68 godzin. Znaczna większość przejechanych kilometrów była w terenie górzystym (ok. 75%).

Największa wysokość to ok. 700 m n.p.m., a najniższa ok. 160 m n.p.m. 

Zużyta energia w postaci kalorii to prawie 50 000 kcal. Serce najwolniej biło 110 uderzeń na minutę, a najszybciej 194 uderzenia w ciągu minuty.
 
Różne są teorie nt. picia kawy ale chwila na relaks też jest potrzebna :)

Tekst, opracowanie, zdjęcia: Przemek Posadzki


[ENGLISH VERSION]
Another year is behind us. Many of us have made their summaries in various areas of their lives. It is also time to summarize the bicycle aspect of the past 2017.

I must admit that the previous season has proved fruitful. But the point is not to beat records in kilometers traveled. In places where I had the pleasure to be turned out to be an excellent opportunity to learn about them.

Muscle strength led me to the roads and off-roads of three provinces of our country. We're talking about Podkarpacie, Lesser Poland and the Lublin region. In each of them I saw something different, different, characteristic for a specific place.

I must admit that the southern part of the Lublin region is quite a technically easy area for cyclists. Nevertheless, there were places where these physical forces needed to be more than usual. Lubelskie is an area developed in agriculture. Large tracts of cultivated fields of tobacco, hops or rape. Encountered people very open and friendly and helpful.

I also had the opportunity, unexpectedly, to take a part of the famous Green Velo trail. I must admit that the route I traveled was almost perfect. Actually and interestingly run trail. All infrastructure of very good quality, with all necessary elements that will allow us to rest and relax.

The memory of over two hundred kilometers of route to Krakow will remain in memory from the past season. A long, exhausting trail. Many unforgettable experiences. Learning yourself, both mentally and physically, as well as technically, when we have to deal with adversities.

I have to admit that the greatest lesson from this trip came from staying in the place of the former German KL Płaszów concentration camp (today, the area of Krakow which is part of District XIII Podgórze).

For a little over 1200 kilometers, I have crossed several hundred cities, towns and villages. The routes were mainly led by asphalt roads, but there were also dirt paths leading deep into the forests (Podkarpacie).

I also had one slip in the form of loss of orientation in the field, this forest. At that moment, the current technology in the form of smartphone and GPS turned out to be salutary.

The time I spent on a bicycle saddle is 68 hours. The vast majority of the kilometers traveled was in mountainous terrain (about 75%).

The largest height is about 700 m above sea level, and the lowest is about 160 m above sea level.

The consumed energy in the form of calories is almost 50,000 kcal. The heart was slowest at 110 beats per minute, and the fastest at 194 beats per minute. 
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieszczadzcy górale

Siedem kolorów. O fenomenie Gór Tęczowych

Falowiec. Najdłuższy blok w Polsce