Z wysokości siodełka cz. XVIII

Co prawda wakacje dobiegły końca, ale rower nie idzie w odstawkę. Aura sprzyjająca, ruch turystyczny na drogach będzie się zmniejszał z każdym dniem, ale zapał na przemierzanie kolejnych kilometrów w wielu z nas będzie równie duży jak początkiem wakacji.

Chcę zaprosić do relacji z szlaku rowerowego, który połączyłem z przejażdżką szynobusem, do którego "załadowałem" swój rower.

Warto nadmienić fakt iż połączenie tych dwóch form (jazdy pociągiem i dalej rowerem) może stanowić dla wielu z nas nie lada frajdę. Na pewno dla najmłodszych.
Sanok. Stacja kolejowa. W oczekiwaniu na pociąg...
No to w drogę... :)
Szlak jaki postanowiłem przemierzyć był, można by powiedzieć, transgraniczny. Ba, nawet Unijny.
Krótko mówiąc: Polska - Słowacja - Polska.

Długość trasy: 81 km.
Rodzaj drogi: asfalt.
Stopień trudności: 60%  trudna (ze względu ilość i jakość podjazdów oraz długość); 40% łatwa.
Czas przejazdu: 5 godzin (łącznie z przystankami na odpoczynek, posiłek).

Trasa:
Komańcza - Radoszyce - Granica Państwa - Palota (SVK) - Medzilaborce (SVK) - Komańcza - Rzepedź - Szczawne - Kulaszne - Brzozowiec - Czaszyn - Tarnawa Dolna - Zagórz - Sanok.
Sanok. Dworzec kolejowy. Szynobus Przewozów Regionalnych "Bieszczadzki Żaczek".
Kolejny rok z rzędu Przewozy Regionalne, w okresie wakacyjnym (sobota i niedziela), uruchamiają linię kolejową na trasie Rzeszów - Jasło - Krosno - Sanok - Zagórz - Komańcza - Łupków. Linia nosi roboczą nazwę: Bieszczadzki Żaczek.
Cieszy się ogromną popularnością wśród miejscowych i turystów.
Szynobus umożliwia zabranie na swój pokład swoich jednośladów. I ja, tak właśnie postanowiłem. Chciałem sprawdzić jak się ma teoria - rzeczywistość do praktyki. W jedną z sierpniowych sobót postanowiłem skorzystać z tejże oferty, zabrałem rower i wybrałem się do Komańczy, skąd swój początek miała moja trasa.
Miejsce na rower idealne...
O godzinie 9:28, planowany odjazd pociągu w kierunku Łupkowa. Niewielkie opóźnienie, wsiadam na pokład, patrze z niedowierzaniem jak ogromnym zainteresowaniem cieszy się wspomniana linia. Rozglądam się, "o jest!... jedno miejsce na przywieszenie roweru". Przy pomocy młodego Hindusa udało mi się zawiesić rower i w spokoju, przez około godzinę podróżuję do Komańczy.

Szynobus podąża malowniczymi terenami Powiatu Sanockiego. Dookoła ogromna ilość zieleni, przyrody. Zabudowania gospodarcze. Spokojne życie mieszkańców.

W pociągu nie tylko słychać nasz ojczysty język, ale także kilka europejskich. To samo mówi za siebie.
Szynobus czysty, zadbany, przestronny, z pełnym wyposażeniem multimedialnym, biletomatem i bieżącą informacją do jakiej stacji się zbliżamy i czas przyjazdu. Czego chcieć więcej?
"Po drodze..." dworzec kolejowy w Nowym Zagórzu, datowany na rok 1872.
Jestem w Komańczy. Pełen podekscytowania międzynarodowej wyprawy, przekąsiłem niewielki, kaloryczny, bogaty w węglowodany posiłek. Siadam na rower i jadę w kierunku Przełęczy Radoszyckiej. Pogoda wymarzona. ok. 26 stopni Celsjusza, delikatny wiatr (nie przeszkadzający).

Od Komańczy do granicy państwa w Radoszycach jedziemy drogą wojewódzką 892 (DW 892). Ruch samochodowy umiarkowany. Dookoła przyroda. Niewiele zabudowań. Jeżeli ktoś będzie miał na tyle szczęścia to może spotkać leśną zwierzynę. Ja miałem okazję widzieć piękną, młodą sarnę, która, mogło by się zdawać, nie bała się człowieka.
Droga wojewódzka 892 w Radoszycach, w kierunku granicy ze Słowacją.
Od momentu kiedy w Radoszycach pokierujemy się w stronę granicy będziemy mieli pod górę. Momentami będą to podjazdy łagodne, ale też będą takie, które wykrzesają z nas mnóstwo sił i energii. Szczególnie w momencie kiedy będziemy musieli wjechać na Przełęcz Radoszycką (Laboriecky Priesmyk), na wysokość 684 m n.p.m. A tu czeka na nas... granica państwa ze Republiką Słowacką.
Po drodze: cudowne źródełko w Radoszycach.

Na samej Przełęczy jest możliwość odpoczynku na łonie natury. Duży, przestronny parking, wiata z ławkami, dookoła mnóstwo zieleni. Na pewno po wyczerpującym podjeździe do granicy państwa zalecam chociaż chwilę odpoczynku i odetchnięcie przed kolejnymi kilometrami.
Leśna kapliczka przy cudownym źródełku w Radoszycach.
Cudowne źródełko.
Jak już będziemy gotowi ruszamy w głąb Słowacji. Żeby było przyjemniej, w nagrodę po ciężkim wysiłku, czeka nas nagroda w postaci ok. 4-kilometrowy zjazd do miejscowości Palota. Niewielka, cicha, spokojna, słowacka wieś. Zamieszkiwana przez niespełna dwustu mieszkańców. Położona przy drodze nr 559.

Docelowym punktem naszej trasy jest słowacka miejscowość Medzilaborce. Droga pomiędzy jedną a drugą miejscowością jest nad wyraz łagodna. Wiedzie leśną drogą asfaltową, o bardzo małym natężeniu ruchu kołowego. Gdyby ktoś poczuł się zmęczony albo po prostu chce "chłonąć przyrodę" Słowacy przygotowali kilka takich miejsc - wiaty.
A przed nami granica Polsko - Słowacka.
Powoli wjeżdżamy do niespełna siedmiotysięcznego miasteczka, od strony dzielnicy Vydrań. Wita nas cisza, spokój, ład przestrzenny oraz porządek, którego często brakuje. Medzilaborce, niewielka miejscowość, jakich wiele w Polsce. Jednak jest coś w niej takiego co wyróżnia to miejsce od innych. Jest ten tzw. smaczek, który przyciąga.

Zmierzamy do głównej dzielnicy miasta o nazwie... Medzilaborce. Dojeżdżamy do ronda na którym kierujemy się w lewo. Mija pół kilometra i jesteśmy tuż przy największej atrakcji miasta, Muzeum Andiego Worhola.
Granica Państwa. Przełęcz Radoszycka (Laboriecky Priesmyk), wysokość 684 m n.p.m.
Byłem... :)
Na początek proponuję odpoczynek, posiłek regeneracyjny, a możemy to zrobić zasiadając na murku fontanny z podobizną wielkiego artysty pop artu, jakim był niewątpliwie, Andy Worhol.

Do zobaczenia w miasteczku: Muzeum Andy'ego Worhola, mini skansen, prawosławna cerkiew św. Ducha, greckokatolicka cerkiew św. Bazylego, pomnik Czeskiej Drużyny z I wojny światowej, pomnik ku czci żołnierzy poległych w I wojnie światowej, pomnik żołnierzy poległych w II wojnie światowej.

Jak widać, kilka godzin wystarczy nam by w spokojnym tempie zobaczyć wszystko co kryje w sobie słowackie miasteczko Pogórza Laboreckiego.
Zjazd (ok. 4 km) do wsi Palota, Słowacja.
W tym miejscu chcę zaznaczyć, że mieszkańcy miasta są bardzo uprzejmi i życzliwi. Kilkukrotnie pozdrowiono mnie w chwili gdy przemierzałem tutejsze ulice. Takie gesty zapadają na zawsze w pamięci, a to otwiera nas na drugiego człowieka.

Wracamy. Kierujemy się w stronę Paloty. Przemierzamy kolejne kilometry, po drodze mijając dzielnicę prywatnych domów, Vydrań.

"Kręcimy" przez niespełna siedem kilometrów, w dosyć spokojnym, równym terenie, aż do momentu kiedy kończy się wieś Palota i zaczyna się około czterokilometrowy podjazd na Przełęcz Radoszycką. Trzeba przyznać, że od strony słowackiej wzniesienie sprawi nam sporą trudność. Dużo wytrwałości, sił i samozaparcia będzie nam potrzeba by wjechać na Laboriecky Priesmyk.
Wieś Palota.
Zanim jednak wyjedziemy na szczyt, możemy odwiedzić cmentarz żołnierzy słowackich poległych w trakcie I wojny światowej. Dzięki temu możemy trochę odpocząć od sporego wysiłku.
Gdy już odwiedzimy nekropolie wyruszamy w dalszą drogę.

Dojeżdżamy do granicy Słowacko - Polskiej. Gdyby ktoś poczuł potrzebę ponownego odpoczynku to schronienie możemy uzyskać pod wiatą, przy parkingu.

Jadąc dalej podążamy w kierunku Komańczy. Od samej granicy do wspomnianej miejscowości, w znacznej części będziemy zjeżdżać. Mniejsze czy większe zjazdy, ale będziemy czuć trochę ulgi od wspinaczki w górach.
Leśna droga prowadząca do miejscowości Medzilaborce.
Jesteśmy w Komańczy, w punkcie "wyjścia". Ja już nie wracałem szynobusem, przemierzyłem kolejne kilometry rowerem. Pozostaje też możliwość by ktoś po nas przyjechał, lub skorzystał z oferty Przewozów Regionalnych. Około godziny 18, szynobus powraca w kierunku Rzeszowa.

Miejscowości jakie kolejno mijałem to: Rzepedź, Szczawne, Kulaszne, Brzozowiec, Czaszyn, Tarnawa Dolna, Zagórz, Sanok. O nich była mowa już kilkukrotnie. Natomiast jedno jest pewne trzeba przejechać ok. czterdziestu kilometrów i pokonać sporą ilość wzniesień, i to nie małych, by dotrzeć do celu...

Wyprawa, może nie należy do długich, ale na pewno intensywnych, wymagających od nas umiejętności i wytrwałości. Pierwsze doświadczenia z trasą międzynarodową, spotkanie z zagraniczną społecznością, to tylko małe przykłady dzięki którym możemy mieć okazję na integrację z Sąsiadem zza południowej granicy, a mającej duże znaczenie dla wspólnego europejskiego życia.
Medzilaborce, dzielnica Vydrań.
Medzilaborce, ul. Duchnovicova. Po lewej budynek słowackiej poczty.
Medzilaborce. Greckokatolicka cerkiew św. Bazylego.
Główne rondo miasta. Zbieg ulic Duchnovicovej i Mierowe, do ulicy Andyho Warhola.
Ulica Andyho Warhola.
Pomnik - fontanna Andy'ego Worhola, plac przed Muzeum.
Muzeum, artysty pop artu, Andy'ego Worhola. Powstałe dzięki zaangażowaniu lokalnej społeczności.
Prawosławna cerkiew św. Ducha. Widziana z placu muzealnego.
Prawosławna cerkiew św. Ducha
Muzeum A. Worhola oraz główna ulica miasta Dobrianskeho. Widok z przycerkiewnych schodów.
Medzilaborce. Urząd miasta.
Tablica informacyjna Mini Skansenu.
Zabudowa Mini Skansenu.
Zabudowa Mini Skansenu.
Medzilaborce. Zdobienie elewacji jednego z domów.
Pozostałość po ówczesnych czasach.
Palota. Cmentarz wojenny z I wojny światowej.
Palota. Widok na cmentarz z I wojny światowej.
Znaki informacyjne na granicy państw.
Przełęcz Radoszycka. Pozostałość po cesarstwie austro-węgierskim. Węgierski słup graniczny i jeszcze widocznym herbem Węgier.

Profil trasy.

Tekst, opracowanie, zdjęcia: Przemek Posadzki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bieszczadzcy górale

Siedem kolorów. O fenomenie Gór Tęczowych

Falowiec. Najdłuższy blok w Polsce