Góry Sanocko-Turczańskie to jedno z najmniej znanych, a zarazem najbardziej urokliwych pasm w polskich Karpatach. Ich położenie – między Sanokiem, Leskiem i granicą z Ukrainą – sprawia, że to idealne miejsce dla rowerzystów szukających ciszy, dzikiej przyrody i tras z dala od masowej turystyki i ruchu samochodowego. Właśnie tutaj postanowiłem wyruszyć na rowerową wyprawę – trasą pełną podjazdów, zjazdów i chwil, w których natura pokazuje, jak wiele jeszcze mamy do odkrycia.
 |
Bociany odczuwały już powoli kończące się lato :)
|
To był piątek. Poranek niepewny. Jakoś do pracy też za bardzo iść się nie chciało. Z każdą minutą słońce jakby coraz śmielej dawało o sobie znać. Jak tu połączyć dwa przeciwne bieguny i być zadowolony? Szybka decyzja. W pracy tzw. UŻ, zalewam bidony, ubieram się, jakieś przekąski do kieszeni i w drogę.
Tego dnia "wleciała" bardzo fajna trasa. Bogata w piękne krajobrazy, sporo zabytków architektury sakralnej i nie tylko, miejsca z ciekawą aczkolwiek burzliwą historią. Trochę podjazdów, zjazdów i oczywiście przyrody, bez której wyjazd rowerowy nie mógłby się udać.
Zatem rozsiądź się wygodnie i wybierz się razem ze mną w przepiękne zakątki województwa podkarpackiego, które przemierzymy oczywiście rowerem.
Materiał wideo / relacja z trasy pojawi się z opóźnieniem. Zachęcam już dziś do śledzenia bloga jak i kanału na YouTube Zaginiony Turysta.
TRASA
Sanok - Trepcza - Międzybrodzie - Mrzygłód - Tyrawa Solna - Siemuszowa - Hołuczków - Tyrawa Wołoska - droga krajowa 28 - Rozpucie - Zawadka - Ropienka - Wańkowa - Olszanica - Uherce Mineralne - droga krajowa 84 - Lesko - Zagórz - Sanok
Trasa w gpx TUTAJ
Długość trasy:
80 km (całość),
Rodzaj nawierzchni:
asfalt (100%), Wysokość (max):
514 m n.p.m.Wysokość (min.):
271 m n.p.m.Wznoszenie:
720 mOpadanie:
712 mCzas:
ok. 6 godzin (łącznie), jazda: 4 godzinyZużyte kalorie:
3 917 kcl
INFORMACJA: zdjęcia można powiększyć, klikając na nie, dzięki czemu jakość zdjęcia będzie lepsza.
Są tacy, którzy w miarę regularnie zaglądają na mojego bloga i zorientują się, że fragment trasy, w który dziś Was zabieram, pojawiał się na mojej stronie (niejednokrotnie), nawet w obecnym sezonie - dostępny
TUTAJ (także
TUTAJ i
TUTAJ)- i pojawi się raz jeszcze przy okazji jednej trasy, którą w niedalekiej przyszłości przedstawię. Chodzi o odcinek pomiędzy
Sanokiem, a miejscowością
Mrzygłód. Warto zaglądnąć, klikając w podane linki, chociażby z tego powodu, iż można zobaczyć jak na przestrzeni lat zmieniały się miejsca, które odwiedzałem.
Jak już wspomniałem na początku, niemalże cała trasa, przebiega przez piękne, zielone tereny
Podkarpacia (południowo-wschodnie rubieże). Mijane kolejno miejscowości, pozwalają nam na poznanie nie tylko historii tej części naszego kraju, ale także tej lokalnej, konkretnej wsi. Niemalże w każdej z wiosek, przed dziesiątki laty "mieszali" się ze sobą ludzie różnych wyznań religijnych i przynależności narodowych. Jednak ci zwykli, prości ludzie potrafili żyć ze sobą w szeroko rozumianej zgodzie. Dzięki czemu na przestrzeni lat powstawały między innymi świątynie w obrządku rzymskokatolickim (np. w
Tyrawie Wołoskiej, czy w
Rozpuciu), także w obrządku greckokatolickim (np. w
Trepczy,
Tyrawie Solnej). A o obecności wyznawców judaizmu może świadczyć pozostałość po kirkucie w
Tyrawie Wołoskiej.
 |
Trepcza. Cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny z 1807 r. Obecnie kościół rzymskokatolicki, nie użytkowany. Widok od strony południowej
|
 |
Rzeka Sam w Międzybrodziu |
 |
Trasa pomiędzy Międzybrodziem, a Mrzygłodem biegnie malownicza doliną, którą otaczają pobliskie leśne wzgórza |
 |
Zakole Sanu nieopodal wsi Dębna, tuż przed Mrzygłodem |
 |
Architektura PRL-u. Na przystankach autobusowych w minionych czasach tętniło życie |
Fragment dzisiejszego szlaku, na wspomnianym wcześniej odcinku: pomiędzy Sanokiem, a Mrzygłodem, to część dzięki której można "namacalnie" obcować z naturą. Umiarkowanie zurbanizowane tereny, z mnóstwem zieleni z otaczających nas leśnych wzgórz i obecność płynącej
rzeki San, będącej szóstą najdłuższą rzeką w Polsce (457,8 km) oraz prawobrzeżnym dopływem królowej polskich rzek -
Wisły.
Szczególnie pięknie San prezentuje się w miejscowości
Międzybrodzie (na zdjęciach powyżej). Jego zakola nadają niepowtarzalnego charakteru samej rzece jak i wizualnemu odbiorowi przez nas samych. Nie bez powodu w ostatnich latach coraz większą popularnością cieszą się spływy kajakowe i pontonowe nurtem rzeki.
Pierwszy (oprócz tego przed
Trepczą w Sanoku) poważny podjazd, który należy pokonać jest tuż przed Mrzygłodem, we wsi
Dębna. Odcinek krótki lecz wymagający, na niewiele ponad 300 m n.p.m. Ktoś by powiedział, że wysokość nie za duża. Jednak, ci którzy mieli okazję pokonać wzniesienie przekonali się o jego "wybitności". Ale jak to bywa, po pokonaniu podjazdu, widoki rekompensują włożony wysiłek. I tak jest tym razem. Patrzymy "skąd przyjechaliśmy", a tam niesamowity krajobraz doliny z której przyjechaliśmy. Czyli... taki jak ten poniżej.
 |
Kratownicowy most na Sanie w Mrzygłodzie, tuż przed Tyrawą Solną |
Tym razem omijamy centrum królewskiego Mrzygłodu, kierując się za znakami na
Tyrawę Wołoską przez
Tyrawę Solną, Siemuszową i
Hołuczków. A w każdej z tych podkarpackich wiosek, oprócz sielskich, rolniczych widoków i zapachów, mamy możliwość i okazję zobaczyć i obcować z pięknymi drewnianymi świątyniami, które są wpisane na szlak architektury drewnianej -
trasa nr II: sanocko-dynowska, licząca sobie 80. kilometrów.
I tak w samym centrum Tyrawy Solnej, usytuowana jest niegdysiejsza
cerkiew greckokatolicka pw. św. Jana Chrzciciela, pochodząca z 1837 roku, w któej polichromie wykonał w 1927 r.
Władysław Lisowski, ten sam, który jest autorem polichromi
w kościele Franciszkanów w Sanoku.
Dziś świątynia należy do
kościoła rzymskokatolickiego, pw. Świętych Piotra i Pawła.
 |
Tyrawa Solna. Cerkiew greckokatolicka pw. św. Jana Chrzciciela z 1837 r. Obecnie kościół rzymskokatolicki pw. świętych Piotra i Pawła |
 |
Tyrawa Solna. Wnętrze świątyni. Polichromie wykonał w 1927 r. Władysław Lisowski
|
 |
Droga pomiędzy Tyrawą Solną, a wsią Siemuszowa |
Jadąc przez Siemuszową, warto "odbić" w prawo, by po pokonaniu niewielkiego podjazdu (1 kilometr), zobaczyć kolejną, byłą już
cerkiew greckokatolicką pw. Przemienienia Pańskiego z 1841 roku. Obecnie
kościół rzymskokatolicki pw. Chrztu Pańskiego. Ze wzgórza, na którym znajduje się swiątynia, rozpościera się niesamowity widok na otaczającą okolicę, z pobliskimi lasami
Gór Słonnych.
Pobliskim Hołuczkowie, także znajduje się była
cerkiew greckokatolicka. "Kilometr z groszami" od głównej drogi, w głąb wsi, usytuowana jest piękna niebieska świątynia, która datowana jest na na
1858 rok, a jej ówczesne
wezwanie to św. Paraskewy. Obecnie
kościół rzymskokatolicki parafii św. Mikołaja w Tyrawie Wołoskiej. Jest na tyle oryginalną świątynią, iż deski szalunkowe mają niebieską barwę. Nie jest to widok nazbyt często spotykany w tej części Polski. Jak wiemy
Podlasie słynie z tego typu malowań cerkwi.
 |
Siemuszowa. Jadąc w kierunku kościoła pw. Chrztu Pańskiego, spoglądam za siebie, a tam piękne widoki na Góry Słonne, w Górach Sanocko-turczańskich |
 |
Siemuszowa. Aby dojechać do świątyni, należy pokonać, krótkie aczkolwiek spore wzniesienie
|
 |
Siemuszowa. Cerkiew Przemienienia Pańskiego z 1841 r. Obecnie kościół rzymskokatolicki pw. Chrztu Pańskiego |
 |
Tego dnia momentami zachmurzenie było spore, jednak nie przyniosły żadnych opadów deszczu. Fragment trasy pomiędzy Siemuszową, a wsią Hołuczków |
 |
Hołuczków. Piękna niebieska, greckokatolicka cerkiew św. Paraskewy z 1858 r.
|
 |
Hołuczków. Świątynia obecnie należy do kościoła rzymskokatolickiego i należy do parafii św. Mikołaja w Tyrawie Wołoskiej |
 |
Hołuczków. Widok na boczną fasadę świątyni, od strony północnej |
 |
Tyrawa Wołoska. Schody prowadzące do murowanego kościoła pw. św. Mikołaja (budynek został wzniesiony przed 1745 rokiem)
|
Fragment dzisiejszej wycieczi od Tyrawy Wołoskiej do
Rozpucia, biegnie
drogą krajową numer 28. Jak na połowę wakacji ruch prawie znikomy. W sanej miejscowości można zobaczyć: pozostałość po
zabudowaniach dworskich z II połowy XVIII w.,
murowany kościół pw. św. Mikołaja oraz pozostałość po żydowskim
kirkucie.
Można też sobie odpocząć, uzupełnić płyny nawadniające w pobliskim sklepie i dalej w drogę, bo jeszcze trochę kilometrów i atrakcji przed nami.
Ogólnie rzecz ujmując, jeżeli chcecie coś zobaczyć, czegoś się dowiedzieć o otaczających was miejscach, nie śpieszcie się aż nadto. Co prawda trasa iście szosowa - kolarska, jednak warto korzystać z okazji (dla tych, którzy przemierzają te tereny po raz pierwszy) i poznawać "coś nowego".
 |
Tyrawa Wołoska. Widoczne kolumny, to pozostałość po zabudowaniach dworu, który powstał w drugiej połowie XVIII w.
|
 |
Droga krajowa nr 28 pomiędzy Tyrawą Wołoską a Rozpuciem |
Jedziemy dalej. Kierunek za znakiem drogowym, do
Ropienki. Jednak po drodze będzie jeszcze miejscowość Rozpucie oraz
Zawadka. W tej pierwszej, na skraju drogi, pośród otaczającego lasu znajduje się niewielki, drewniany,
XX-wieczny kościołek pw. Krzyża Świętego i Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski z 1900 roku.
Wspomniany odcinek trasy. Jest tym najmagiczniejszym (dla mnie) na całej trasie. Można włączyć tryb "powolny" i po prostu jechać i.. być. Nie szeroka, ale i też nie aż nadto wąska, wiejska, asfaltowa droga, wijąca się pośród domów, pól, łąk, lasów, pozwala odczuć przybyszowi, że można żyć blisko natury, w spokoju (o ile to możliwe), w swoim zaplanowanym rytmie. Każdy jej zakręt może stwarzać tajemnicę "co będzie za nim?". Tego dnia, błękit nieba, połączony z bielą chmur i otaczającą zielenią nadawał pełnej sielskości polskiej wsi, jej harmonii i sensu. Można by powiedzieć i przyrównać widoki do tych szwajcarskich, ale czy warto, skoro mamy swoje niepowtarzalne?
Fragment, po zjeździe z drogi krajowej, wkierunku Ropienki, to ta część trasy, która będzie stanowiła taki - ja to nazywam - "niewidoczny podjazd". Niby droga płaska a jednak czuć w nogach, że jest podjazd, jednak nie tak trudny, który nie jeden tego dnia jeszcze przed nami.
 |
8 kilometrów przez podkarpackie wioski. Najpierw... |
 |
... wieś Rozpucie |
 |
Delikatnych i krętych podjazdów było kilka |
 |
Cisza, spokój na podkarpackiej zielonej wsi... Rozpucie |
 |
Krótki odpoczynek przy trasie, na skraju lasu |
 |
Rozpucie. Kościół pw. Krzyża Świętego i Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski z 1900 r.
|
 |
Od teraz trasa biegnie w strefie nadgranicznej |
 |
Na rozwidleniu drogi w prawo, a potem... |
 |
... w lewo. Najpierw będzie Zawadka, a później słynąca z ropy naftowej Ropienka |
 |
Zawadka |
 |
Kręta droga pośród łąk i lasów |
 |
"Zielono mi..." |
 |
"Za plecami" |
 |
Trzeba przyznać, że jest to sprzyjające miejsce do spokojnego życia |
 |
Przydrożna kapliczka, nieodłączny pejzaż tych terenów. Widoczna na zdjęciu bez wyposażenia |
 |
Zawadka. Pola, łąki, lasy... |
 |
. |
 |
Pozostałość po zabudowie z minionego wieku |
 |
Drewniane domy, kryte blachą, też stanowiły o pejzażu wsi |
 |
Bociany, powoli szykujące się do odlotu do ciepłych krajów |
 |
. |
 |
Był przystanek murowany, a teraz kolej na drewniany... |
 |
Ważny element architektoniczny wielu polskich miejscowości |
Jest i ona: Ropienka. Jaka nazwa taki przemysł. Ropienka jest synonimem "gorączki czarnego złota", jaka nastała po tym jak
Ignacy Łukaszewicz zapoczątkował wydobycie ropy naftowej. Oczywiście mówię to w dużym uproszczeniu i uogólnieniu. W latach swietności we wsi wydobywano, czy można by rzec "kopano" ropę naftową na przemysłową skalę. Tak, dla tych, którzy nie wiedzą, ta część Podkarpacia była bogata w ten surowiec.
Ropienka - wieś położona jest wśród niewielich pasm górskich, w doline potoku Ropienka, w północno-wschodniej części Bieszczadów. Na północ Rozciąga się górskie pasmo Chwaniów, z najwyższym szczytem Truszowskie (677 m n.p.m.), a na południu pasmo Gór Słonnych i Ostrego Działu. Źróło: Tablica informacyjna Ekomuzeum "W krainie ropy". Ścieżka dydaktyczna historyczno-przyrodnicza.Jak podaje tablica informacyjna projektu
Ekomuzeum "W krainie ropy". Ścieżka dydaktyczna historyczno-przyrodnicza:
Kopalnia - cały obszar wsi pokryty jest systemem kieratów, pomp oraz rur i zbiorników wraz z instalacjami służącymi do wstępnej obróbki wydbytej tutaj ropy naftowej, a także produkcji gazoliny. Pierwsze kopanki (doły do wydobycia ropy za pomocą wiader) zaczęto kopać na terenie wioski już około 1864 roku. Z czasem wprowadzono tzw. kanadyjkę - sposób wydobycia ropy za pomocą odwiertów (zapoczątkował go w Ropience Henry Mac Garvey - Kanadyjczyk). Zaplecze dla kopalni tworzyły: dom dyrektora, kaminica urzędnicza, budynek Kasy Stefczyka. Prekursorem zorganizowanego górnictwa był w okolicy właściciel majątku w Wańkowej, Maksymilian Zatorski. Pierwsze wiercenia rozpoczeto w 1862 roku, ale początek działalności kopalni w Ropience jako przedsiębiorstwa zajmującego się wydobyciem tego surowca uznaje się za lata osiemdziesiąte XIX wieku. Wejście kapitału angielskiego otworzyło nowy etap w historii kopalnictwa. Rozpoczęto na dużą skalę wiercenia metoda kanadyjską. (...) W okrsie międzywojennym rozwój przemysłu naftowego wymagał zaangarzowania fachowców. Przybywali do Ropienki fachowcy z różnych regionów Polski oraz zagranicy. Dzięki kopalnictwu działała szkoła, zawiązywały się związki zawodowe, powstał nowy kościół, Ropienka stawała się ośrodkiem życia kulturalneg, centrum usługowym i handlowym. Niestety, wybuch II wojny światowej przerwał dobry okres osady, który był bardzo niekorzystny dla mieszkańców, jak i terror ukraińskich nacjonalistów w latach 1944-47 (którzy dokonali mordu na terenie gromad Ropieńka i Wańkowa na ponad 80. osobach). Po okresie stagnacji dzięki kopalnictwu nastąpił rozwój wsi: wykonano elektryfikację wsi, zorganizowano kino. Powstała nowa szkoła, basen kąpielowy, powstał Ludowy Klub Sportowy "Krokus Ropienka". Wiele się wydarzyło w czasie funkcjonowania Kopalni Ropienka. Stała się motorem napędowym rozwoju nie tylko samej Ropienku, ale całego regionu. Jej funkcjonowanie wpłynęło znacząco na historię Bieszczadów i Gór Sanocko-Turczańskich. Jest prawdziwą kopalnią zabytkiem. Źródło: tablica informacyjna Bieszczadzka Gra Terenowa.Dziś w Ropience możecie zobaczyć ciągle działające urządzenia, które wydobywają ropę naftową. Oczywiście nie na tak dużą skalę. Oraz
kosciół św. Barbary.
 |
Ropienka. Działający kiwon, służący do wydobycia ropy naftowej |
 |
Ropienka. Wciąż działające urządzenia do wydobycia ropy naftowej. Będąc w Ropience, jeszcze nie widząc sprzętu górniczego, na pewno poczujecie zapach ropy i woń gazu |
 |
Ropienka. Wieś, która przeżyła tragiczne chwile w swojej historii. Mieszkańcy wsi ponieśli stratę swojego życia z rąk banderowskich band |
 |
Ropienka |
 |
Ropienka. "Krzyż na kopalni". Krzyż stoi na miejscu pierwszej kopanki, doprowadzonej do głębokości 50-80 metrów. Jednak zamiast ropy pojawiło się na jego dnie wywierzysko gorącej wody |
 |
Ropienka. Kościół pw. św. Barbary (1938-1939)
|
Jak już tak w tej Ropience pobędziemy, pozwiedzamy, powdychamy "ropnego powietrza", zaopatrzymy się w miejscowym sklepie w napoje i coś "na ząb", ruszamy dalej. Przed nami miejscowość
Wańkowa, która w ostanich latach słynie z nowoczesnego stoku i wyciągu narciarskiego, w okresie zimowym, jak również z wielu innych atrakcji turystycznno-rekreacyjnych w okresie letnim. Jak na przykład najdłuższa tyrolka w kraju czy tor tubbingowy i kilka innych.
Następnie odwiedzimy takie miejscowości jak
Olszanica, z pałacem Biesa, Uherce Mineralne, między innymi z drezynami rowerowymi,
Lesko z Zamkiem Kmitów czy całkiem nieźle zachowanym w liczne nagrobki żydowskim kirkutem i synagogą oraz dobrym miejscem na coś słodkiego i kawę. Fragment trasy od Olszanicy, był wspominany między innymi przy ubiegłorocznej
Małej Pętli Bieszczadzkiej, dostępnej TUTAJ.
Od Uherzec Mineralnych do Sanoka, to taka prawdziwa sinusoida, jeżeli chodzi o profil terenu. Kilka sporych podjazdów i zjazdów. A każde z nich okraszone pięknymi krajobrazami Bieszczadów i Gór Słonnych. Między innymi, możemy zobaczyć tenerny
szybowiska w Bezmiechowej, na szczycie
Kamionka (631 m n.p.m.), na którym byłem między innymi przy okazji zdobywania szczytu z
Korony Ziemi Sanockiem -
Słonny (668 m n.p.m.), a trasa dostępna
TUTAJ.
 |
Trasa pomiędzy Ropienką, a Wańkową, gdzie znajduje się... |
 |
Duży i długi stok narciarski. Atrakcja otwarta jest zimą i latem |
 |
Lesko. Przerwa na pyszną kawę i ciasto |
 |
Za Leskiem, jest do pokonania jednokilometrowy podjazd w miejscowości Postołów (potocznie nazywamy przez mieszkańców Górą Postołowską). Oglądając się za siebie, mamy piękny widok na bieszczadzkie szczyty |
 |
Trasa i jej profil
|
I tak dobiegła końca dzisiejsza wycieczki rowerowej, która niezaprzeczalnie posiada w sobie wszystko by spełniać wymogi trasy idealnej. Podjazdy, zjazdy? Są! Płaski teren? Też jest! Zabytki? Jak najbardziej! Unikalność terenu w atrakcje? Też, ropa naftowa w Ropience! Przyroda? Proszę bardzo: rzeka San, lasy Gór Sanocko-Turczańskich! Cisza, spokój? A jakże, mijane miejscowości, znikomy ruch samochodowy! Widoki? Nie mogło ich zabraknąć, krajobraz Bieszczadów z Postołowa! No i cała przygoda i frajda z jazdy rowerem. Już chyba więcej nie muszę was przekonywać do tego by wybrać się na własnym jednośladzie po moim śladzie, jaki dziś Wam przedstawiłem :)
Podoba Ci się co robię? Jaką pracę wykonuję i chcesz
mnie wesprzeć w rozwoju bloga i kanału na youtube? Możesz udostępnić
stronę w swoich mediach społecznościowych lub postawić mi wirtualną kawę :) Kliknij poniżej i wypijmy kawę wg Twojego uznania :) Będzie mi bardzo miło.
Z tego miejsca chcę bardzo podziękować za kilka kaw, jakie od Was otrzymałem.
Tekst, opracowanie: Przemek Posadzki
Zakaz kopiowania i rozpowszechniania zdjęć bez zgody autora.
Komentarze
Prześlij komentarz