Z wysokości siodełka cz. 64. Pętla przez Góry Sanocko-Turczańskie [GALERIA]

Góry Sanocko-Turczańskie to jedno z najmniej znanych, a zarazem najbardziej urokliwych pasm w polskich Karpatach. Ich położenie – między Sanokiem, Leskiem i granicą z Ukrainą – sprawia, że to idealne miejsce dla rowerzystów szukających ciszy, dzikiej przyrody i tras z dala od masowej turystyki i ruchu samochodowego. Właśnie tutaj postanowiłem wyruszyć na rowerową wyprawę – trasą pełną podjazdów, zjazdów i chwil, w których natura pokazuje, jak wiele jeszcze mamy do odkrycia.

Bociany odczuwały już powoli kończące się lato :)

To był piątek. Poranek niepewny. Jakoś do pracy też za bardzo iść się nie chciało. Z każdą minutą słońce jakby coraz śmielej dawało o sobie znać. Jak tu połączyć dwa przeciwne bieguny i być zadowolony? Szybka decyzja. W pracy tzw. UŻ, zalewam bidony, ubieram się, jakieś przekąski do kieszeni i w drogę.

Tego dnia "wleciała" bardzo fajna trasa. Bogata w piękne krajobrazy, sporo zabytków architektury sakralnej i nie tylko, miejsca z ciekawą aczkolwiek burzliwą historią. Trochę podjazdów, zjazdów i oczywiście przyrody, bez której wyjazd rowerowy nie mógłby się udać.

Zatem rozsiądź się wygodnie i wybierz się razem ze mną w przepiękne zakątki województwa podkarpackiego, które przemierzymy oczywiście rowerem.

Materiał wideo / relacja z trasy pojawi się z opóźnieniem. Zachęcam już dziś do śledzenia bloga jak i kanału na YouTube Zaginiony Turysta.

TRASA
Sanok - Trepcza - Międzybrodzie - Mrzygłód - Tyrawa Solna - Siemuszowa - Hołuczków - Tyrawa Wołoska - droga krajowa 28 - Rozpucie - Zawadka - Ropienka - Wańkowa - Olszanica - Uherce Mineralne - droga krajowa 84 - Lesko - Zagórz - Sanok

Trasa w gpx TUTAJ

Długość trasy: 80 km (całość),
Rodzaj nawierzchni: asfalt (100%),
Wysokość (max): 514 m n.p.m.
Wysokość (min.): 271 m n.p.m.
Wznoszenie: 720 m
Opadanie:  712 m
Czas: ok. 6 godzin (łącznie), jazda: 4 godziny
Zużyte kalorie: 3 917 kcl

INFORMACJA: zdjęcia można powiększyć, klikając na nie, dzięki czemu jakość zdjęcia będzie lepsza.

Są tacy, którzy w miarę regularnie zaglądają na mojego bloga i zorientują się, że fragment trasy, w który dziś Was zabieram, pojawiał się na mojej stronie (niejednokrotnie), nawet w obecnym sezonie - dostępny TUTAJ (także TUTAJ i TUTAJ)- i pojawi się raz jeszcze przy okazji jednej trasy, którą w niedalekiej przyszłości przedstawię. Chodzi o odcinek pomiędzy Sanokiem, a miejscowością Mrzygłód. Warto zaglądnąć, klikając w podane linki, chociażby z tego powodu, iż można zobaczyć jak na przestrzeni lat zmieniały się miejsca, które odwiedzałem.

Jak już wspomniałem na początku, niemalże cała trasa, przebiega przez piękne, zielone tereny Podkarpacia (południowo-wschodnie rubieże). Mijane kolejno miejscowości, pozwalają nam na poznanie nie tylko historii tej części naszego kraju, ale także tej lokalnej, konkretnej wsi. Niemalże w każdej z wiosek, przed dziesiątki laty "mieszali" się ze sobą ludzie różnych wyznań religijnych i przynależności narodowych. Jednak ci zwykli, prości ludzie potrafili żyć ze sobą w szeroko rozumianej zgodzie. Dzięki czemu na przestrzeni lat powstawały między innymi świątynie w obrządku rzymskokatolickim (np. w Tyrawie Wołoskiej, czy w Rozpuciu), także w obrządku greckokatolickim (np. w Trepczy, Tyrawie Solnej). A o obecności wyznawców judaizmu może świadczyć pozostałość po kirkucie w Tyrawie Wołoskiej.

Trepcza. Cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny z 1807 r. Obecnie kościół rzymskokatolicki, nie użytkowany. Widok od strony południowej

Rzeka Sam w Międzybrodziu

Trasa pomiędzy Międzybrodziem, a Mrzygłodem biegnie malownicza doliną, którą otaczają pobliskie leśne wzgórza 

Zakole Sanu nieopodal wsi Dębna, tuż przed Mrzygłodem

Architektura PRL-u. Na przystankach autobusowych w minionych czasach tętniło życie 

Fragment dzisiejszego szlaku, na wspomnianym wcześniej odcinku: pomiędzy Sanokiem, a Mrzygłodem, to część dzięki której można "namacalnie" obcować z naturą. Umiarkowanie zurbanizowane tereny, z mnóstwem zieleni z otaczających nas leśnych wzgórz i obecność płynącej rzeki San, będącej szóstą najdłuższą rzeką w Polsce (457,8 km) oraz prawobrzeżnym dopływem królowej polskich rzek - Wisły.

Szczególnie pięknie San prezentuje się w miejscowości Międzybrodzie (na zdjęciach powyżej). Jego zakola nadają niepowtarzalnego charakteru samej rzece jak i wizualnemu odbiorowi przez nas samych. Nie bez powodu w ostatnich latach coraz większą popularnością cieszą się spływy kajakowe i pontonowe nurtem rzeki.

Pierwszy (oprócz tego przed Trepczą w Sanoku) poważny podjazd, który należy pokonać jest tuż przed Mrzygłodem, we wsi Dębna. Odcinek krótki lecz wymagający, na niewiele ponad 300 m n.p.m. Ktoś by powiedział, że wysokość nie za duża. Jednak, ci którzy mieli okazję pokonać wzniesienie przekonali się o jego "wybitności". Ale jak to bywa, po pokonaniu podjazdu, widoki rekompensują włożony wysiłek. I tak jest tym razem. Patrzymy "skąd przyjechaliśmy", a tam niesamowity krajobraz doliny z której przyjechaliśmy. Czyli... taki jak ten poniżej.

ps. zdjęcie z poprzednich sezonów, lecz widok ten sam - NIESAMOWITY

Kratownicowy most na Sanie w Mrzygłodzie, tuż przed Tyrawą Solną 

Tym razem omijamy centrum królewskiego Mrzygłodu, kierując się za znakami na Tyrawę Wołoską przez Tyrawę Solną, Siemuszową i Hołuczków. A w każdej z tych podkarpackich wiosek, oprócz sielskich, rolniczych widoków i zapachów, mamy możliwość i okazję zobaczyć i obcować z pięknymi drewnianymi świątyniami, które są wpisane na szlak architektury drewnianej - trasa nr II: sanocko-dynowska, licząca sobie 80. kilometrów.

I tak w samym centrum Tyrawy Solnej, usytuowana jest niegdysiejsza cerkiew greckokatolicka pw. św. Jana Chrzciciela, pochodząca z 1837 roku, w któej polichromie wykonał w 1927 r. Władysław Lisowski, ten sam, który jest autorem polichromi w kościele Franciszkanów w Sanoku.
Dziś świątynia należy do kościoła rzymskokatolickiego, pw. Świętych Piotra i Pawła.

Tyrawa Solna. Cerkiew greckokatolicka pw. św. Jana Chrzciciela z 1837 r. Obecnie kościół rzymskokatolicki pw. świętych Piotra i Pawła

Tyrawa Solna. Wnętrze świątyni. Polichromie wykonał w 1927 r. Władysław Lisowski

Droga pomiędzy Tyrawą Solną, a wsią Siemuszowa

Jadąc przez Siemuszową, warto "odbić" w prawo, by po pokonaniu niewielkiego podjazdu (1 kilometr), zobaczyć kolejną, byłą już cerkiew greckokatolicką pw. Przemienienia Pańskiego z 1841 roku. Obecnie kościół rzymskokatolicki pw. Chrztu Pańskiego. Ze wzgórza, na którym znajduje się swiątynia, rozpościera się niesamowity widok na otaczającą okolicę, z pobliskimi lasami Gór Słonnych.

Pobliskim Hołuczkowie, także znajduje się była cerkiew greckokatolicka. "Kilometr z groszami" od głównej drogi, w głąb wsi, usytuowana jest piękna niebieska świątynia, która datowana jest na na 1858 rok, a jej ówczesne wezwanie to św. Paraskewy. Obecnie kościół rzymskokatolicki parafii św. Mikołaja w Tyrawie Wołoskiej. Jest na tyle oryginalną świątynią, iż deski szalunkowe mają niebieską barwę. Nie jest to widok nazbyt często spotykany w tej części Polski. Jak wiemy Podlasie słynie z tego typu malowań cerkwi.

Siemuszowa. Jadąc w kierunku kościoła pw. Chrztu Pańskiego, spoglądam za siebie, a tam piękne widoki na Góry Słonne, w Górach Sanocko-turczańskich 

Siemuszowa. Aby dojechać do świątyni, należy pokonać, krótkie aczkolwiek spore wzniesienie

Siemuszowa. Cerkiew Przemienienia Pańskiego z 1841 r. Obecnie kościół rzymskokatolicki pw. Chrztu Pańskiego

Tego dnia momentami zachmurzenie było spore, jednak nie przyniosły żadnych opadów deszczu. Fragment trasy pomiędzy Siemuszową, a wsią Hołuczków


Hołuczków. Piękna niebieska, greckokatolicka cerkiew św. Paraskewy z 1858 r.

Hołuczków. Świątynia obecnie należy do kościoła rzymskokatolickiego i należy do parafii św. Mikołaja w Tyrawie Wołoskiej

Hołuczków. Widok na boczną fasadę świątyni, od strony północnej 

Tyrawa Wołoska. Schody prowadzące do murowanego kościoła pw. św. Mikołaja (budynek został wzniesiony przed 1745 rokiem)

Fragment dzisiejszej wycieczi od Tyrawy Wołoskiej do Rozpucia, biegnie drogą krajową numer 28. Jak na połowę wakacji ruch prawie znikomy. W sanej miejscowości można zobaczyć: pozostałość po zabudowaniach dworskich z II połowy XVIII w., murowany kościół pw. św. Mikołaja oraz pozostałość po żydowskim kirkucie.
Można też sobie odpocząć, uzupełnić płyny nawadniające w pobliskim sklepie i dalej w drogę, bo jeszcze trochę kilometrów i atrakcji przed nami.

Ogólnie rzecz ujmując, jeżeli chcecie coś zobaczyć, czegoś się dowiedzieć o otaczających was miejscach, nie śpieszcie się aż nadto. Co prawda trasa iście szosowa - kolarska, jednak warto korzystać z okazji (dla tych, którzy przemierzają te tereny po raz pierwszy) i poznawać "coś nowego".

Tyrawa Wołoska. Widoczne kolumny, to pozostałość po zabudowaniach dworu, który powstał w drugiej połowie XVIII w.

Droga krajowa nr 28 pomiędzy Tyrawą Wołoską a Rozpuciem

Jedziemy dalej. Kierunek za znakiem drogowym, do Ropienki. Jednak po drodze będzie jeszcze miejscowość Rozpucie oraz Zawadka. W tej pierwszej, na skraju drogi, pośród otaczającego lasu znajduje się niewielki, drewniany, XX-wieczny kościołek pw. Krzyża Świętego i Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski z 1900 roku.

Wspomniany odcinek trasy. Jest tym najmagiczniejszym (dla mnie) na całej trasie. Można włączyć tryb "powolny" i po prostu jechać i.. być. Nie szeroka, ale i też nie aż nadto wąska, wiejska, asfaltowa droga, wijąca się pośród domów, pól, łąk, lasów, pozwala odczuć przybyszowi, że można żyć blisko natury, w spokoju (o ile to możliwe), w swoim zaplanowanym rytmie. Każdy jej zakręt może stwarzać tajemnicę "co będzie za nim?". Tego dnia, błękit nieba, połączony z bielą chmur i otaczającą zielenią nadawał pełnej sielskości polskiej wsi, jej harmonii i sensu. Można by powiedzieć i przyrównać widoki do tych szwajcarskich, ale czy warto, skoro mamy swoje niepowtarzalne?

Fragment, po zjeździe z drogi krajowej, wkierunku Ropienki, to ta część trasy, która będzie stanowiła taki - ja to nazywam - "niewidoczny podjazd". Niby droga płaska a jednak czuć w nogach, że jest podjazd, jednak nie tak trudny, który nie jeden tego dnia jeszcze przed nami.

8 kilometrów przez podkarpackie wioski. Najpierw...

... wieś Rozpucie

Delikatnych i krętych podjazdów było kilka

Cisza, spokój na podkarpackiej zielonej wsi... Rozpucie

Krótki odpoczynek przy trasie, na skraju lasu

Rozpucie. Kościół pw. Krzyża Świętego i Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski z 1900 r.

Od teraz trasa biegnie w strefie nadgranicznej

Na rozwidleniu drogi w prawo, a potem...

... w lewo. Najpierw będzie Zawadka, a później słynąca z ropy naftowej Ropienka

Zawadka

Kręta droga pośród łąk i lasów 

"Zielono mi..."

"Za plecami"

Trzeba przyznać, że jest to sprzyjające miejsce do spokojnego życia 

Przydrożna kapliczka, nieodłączny pejzaż tych terenów. Widoczna na zdjęciu bez wyposażenia

Zawadka. Pola, łąki, lasy...

.

Pozostałość po zabudowie z minionego wieku

Drewniane domy, kryte blachą, też stanowiły o pejzażu wsi 

Bociany, powoli szykujące się do odlotu do ciepłych krajów 

.

Był przystanek murowany, a teraz kolej na drewniany...

Ważny element architektoniczny wielu polskich miejscowości 

Jest i ona: Ropienka. Jaka nazwa taki przemysł. Ropienka jest synonimem "gorączki czarnego złota", jaka nastała po tym jak Ignacy Łukaszewicz zapoczątkował wydobycie ropy naftowej. Oczywiście mówię to w dużym uproszczeniu i uogólnieniu. W latach swietności we wsi wydobywano, czy można by rzec "kopano" ropę naftową na przemysłową skalę. Tak, dla tych, którzy nie wiedzą, ta część Podkarpacia była bogata w ten surowiec.

Ropienka - wieś położona jest wśród niewielich pasm górskich, w doline potoku Ropienka, w północno-wschodniej części Bieszczadów. Na północ Rozciąga się górskie pasmo Chwaniów, z najwyższym szczytem Truszowskie (677 m n.p.m.), a na południu pasmo Gór Słonnych i Ostrego Działu. Źróło: Tablica informacyjna Ekomuzeum "W krainie ropy". Ścieżka dydaktyczna historyczno-przyrodnicza.

Jak podaje tablica informacyjna projektu Ekomuzeum "W krainie ropy". Ścieżka dydaktyczna historyczno-przyrodnicza: Kopalnia - cały obszar wsi pokryty jest systemem kieratów, pomp oraz rur i zbiorników wraz z instalacjami służącymi do wstępnej obróbki wydbytej tutaj ropy naftowej, a także produkcji gazoliny. Pierwsze kopanki (doły do wydobycia ropy za pomocą wiader) zaczęto kopać na terenie wioski już około 1864 roku. Z czasem wprowadzono tzw. kanadyjkę - sposób wydobycia ropy za pomocą odwiertów (zapoczątkował go w Ropience Henry Mac Garvey - Kanadyjczyk). Zaplecze dla kopalni tworzyły: dom dyrektora, kaminica urzędnicza, budynek Kasy Stefczyka.

Prekursorem zorganizowanego górnictwa był w okolicy właściciel majątku w Wańkowej, Maksymilian Zatorski. Pierwsze wiercenia rozpoczeto w 1862 roku, ale początek działalności kopalni w Ropience jako przedsiębiorstwa zajmującego się wydobyciem tego surowca uznaje się za lata osiemdziesiąte XIX wieku. Wejście kapitału angielskiego otworzyło nowy etap w historii kopalnictwa. Rozpoczęto na dużą skalę wiercenia metoda kanadyjską. (...) W okrsie międzywojennym rozwój przemysłu naftowego wymagał zaangarzowania fachowców. Przybywali do Ropienki fachowcy z różnych regionów Polski oraz zagranicy. Dzięki kopalnictwu działała szkoła, zawiązywały się związki zawodowe, powstał nowy kościół, Ropienka stawała się ośrodkiem życia kulturalneg, centrum usługowym i handlowym. Niestety, wybuch II wojny światowej przerwał dobry okres osady, który był bardzo niekorzystny dla mieszkańców, jak i terror ukraińskich nacjonalistów w latach 1944-47 (którzy dokonali mordu na terenie gromad Ropieńka i Wańkowa na ponad 80. osobach). Po okresie stagnacji dzięki kopalnictwu nastąpił rozwój wsi: wykonano elektryfikację wsi, zorganizowano kino. Powstała nowa szkoła, basen kąpielowy, powstał Ludowy Klub Sportowy "Krokus Ropienka". Wiele się wydarzyło w czasie funkcjonowania Kopalni Ropienka. Stała się motorem napędowym rozwoju nie tylko samej Ropienku, ale całego regionu. Jej funkcjonowanie wpłynęło znacząco na historię Bieszczadów i Gór Sanocko-Turczańskich. Jest prawdziwą kopalnią zabytkiem. Źródło: tablica informacyjna Bieszczadzka Gra Terenowa.

Dziś w Ropience możecie zobaczyć ciągle działające urządzenia, które wydobywają ropę naftową. Oczywiście nie na tak dużą skalę. Oraz kosciół św. Barbary.

Ropienka. Działający kiwon, służący do wydobycia ropy naftowej

Ropienka. Wciąż działające urządzenia do wydobycia ropy naftowej. Będąc w Ropience, jeszcze nie widząc sprzętu górniczego, na pewno poczujecie zapach ropy i woń gazu

Ropienka. Wieś, która przeżyła tragiczne chwile w swojej historii. Mieszkańcy wsi ponieśli stratę swojego życia z rąk banderowskich band

Ropienka

Ropienka. "Krzyż na kopalni". Krzyż stoi na miejscu pierwszej kopanki, doprowadzonej do głębokości 50-80 metrów. Jednak zamiast ropy pojawiło się na jego dnie wywierzysko gorącej wody

Ropienka. Kościół pw. św. Barbary (1938-1939)

Jak już tak w tej Ropience pobędziemy, pozwiedzamy, powdychamy "ropnego powietrza", zaopatrzymy się w miejscowym sklepie w napoje i coś "na ząb", ruszamy dalej. Przed nami miejscowość Wańkowa, która w ostanich latach słynie z nowoczesnego stoku i wyciągu narciarskiego, w okresie zimowym, jak również z wielu innych atrakcji turystycznno-rekreacyjnych w okresie letnim. Jak na przykład najdłuższa tyrolka w kraju czy tor tubbingowy i kilka innych.

Następnie odwiedzimy takie miejscowości jak Olszanica, z pałacem Biesa, Uherce Mineralne, między innymi z drezynami rowerowymi, Lesko z Zamkiem Kmitów czy całkiem nieźle zachowanym w liczne nagrobki żydowskim kirkutem i synagogą oraz dobrym miejscem na coś słodkiego i kawę. Fragment trasy od Olszanicy, był wspominany między innymi przy ubiegłorocznej Małej Pętli Bieszczadzkiej, dostępnej TUTAJ.

Od Uherzec Mineralnych do Sanoka, to taka prawdziwa sinusoida, jeżeli chodzi o profil terenu. Kilka sporych podjazdów i zjazdów. A każde z nich okraszone pięknymi krajobrazami Bieszczadów i Gór Słonnych. Między innymi, możemy zobaczyć tenerny szybowiska w Bezmiechowej, na szczycie Kamionka (631 m n.p.m.), na którym byłem między innymi przy okazji zdobywania szczytu z Korony Ziemi Sanockiem - Słonny (668 m n.p.m.), a trasa dostępna TUTAJ.

Trasa pomiędzy Ropienką, a Wańkową, gdzie znajduje się...

Duży i długi stok narciarski. Atrakcja otwarta jest zimą i latem


Lesko. Przerwa na pyszną kawę i ciasto

Za Leskiem, jest do pokonania jednokilometrowy podjazd w miejscowości Postołów (potocznie nazywamy przez mieszkańców Górą Postołowską). Oglądając się za siebie, mamy piękny widok na bieszczadzkie szczyty

Trasa i jej profil

I tak dobiegła końca dzisiejsza wycieczki rowerowej, która niezaprzeczalnie posiada w sobie wszystko by spełniać wymogi trasy idealnej. Podjazdy, zjazdy? Są! Płaski teren? Też jest! Zabytki? Jak najbardziej! Unikalność terenu w atrakcje? Też, ropa naftowa w Ropience! Przyroda? Proszę bardzo: rzeka San, lasy Gór Sanocko-Turczańskich! Cisza, spokój? A jakże, mijane miejscowości, znikomy ruch samochodowy! Widoki? Nie mogło ich zabraknąć, krajobraz Bieszczadów z Postołowa! No i cała przygoda i frajda z jazdy rowerem. Już chyba więcej nie muszę was przekonywać do tego by wybrać się na własnym jednośladzie po moim śladzie, jaki dziś Wam przedstawiłem :)

Podoba Ci się co robię? Jaką pracę wykonuję i chcesz mnie wesprzeć w rozwoju bloga i kanału na youtube? Możesz udostępnić stronę w swoich mediach społecznościowych lub postawić mi wirtualną kawę :) Kliknij poniżej i wypijmy kawę wg Twojego uznania :) Będzie mi bardzo miło.

Z tego miejsca chcę bardzo podziękować za kilka kaw, jakie od Was otrzymałem.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Tekst, opracowanie: Przemek Posadzki
Zakaz kopiowania i rozpowszechniania zdjęć bez zgody autora.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Siedem kolorów. O fenomenie Gór Tęczowych

64. trasy rowerowe. Miejsca, które warto zobaczyć

Bieszczadzcy górale