Z wysokości siodełka cz. 55. Wahalowski Wierch [GALERIA + FILM]
Pobierz link
Facebook
X
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
Beskid Niski ma to do siebie, że nie jest jeszcze tak masowo odwiedzany jak Bieszczady. Samo pogranicze, tych dwóch krain, proponuje nie gorsze warunki do uprawiania turystyki i rekreacji, dając nam możliwość doświadczenia pięknych krajobrazów, a przeżycia duchowe mogą wzbudzić w nas nie mniejszy zachwyt. Widoki z takich szczytów jak Rzepedka, Tokarnia czy Żurawinka są doskonałym dowodem na to, iż wybór Beskidu Niskiego, czy jego pogranicza z Bieszczadami, jest strzałem w przysłowiową dziesiątkę.
.
Dlatego dziś, postaram się Was o tym przekonać, zabierając w trasę przez fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego, prowadzącego na kulminacyjny szczyt mojego szlaku, którym jest Wahalowski Wierch, wznoszący się na 666 m n.p.m.
TRASA Karlików - Przybyszów - Główny Szlak Beskidzki w kierunku Wahalowski Wierch 666 m n.p.m. - Komańcza - Jawornik - Rzepedź- Szczawne - Płonna - Karlików
Długość trasy: 33,5 km (całość) Rodzaj nawierzchni: grunty, szutry (60%),asfalt (40%) Wysokość (max): 693 m n.p.m. Wysokość (min.): 395 m n.p.m. Wznoszenie: 626 m Opadanie: 625 m Czas: ok. 5 godzin (łącznie), jazda: 4 godziny Zużyte kalorie: 3698 kcl
INFORMACJA: zdjęcia można powiększyć, klikając na nie, dzięki czemu jakość zdjęcia będzie lepsza.
Za początek pętli wybrałem Karlików. Dziś niewielka miejscowość, kiedyś z prężnie działającym wyciągiem narciarskim, a jeszcze wcześniej z zakładem karnym (po którym do dziś można zobaczyć pozostałości) i PGR-em. Jest też kilka miejsc do wypoczynku w zaciszu bieszczadzko-beskidzkim.
Zatem warto przedstawić kilka ważnych informacji o wsi, które znajdziemy na stronie internetowej gminy Bukowsko. Wieś wymieniona pierwszy raz jako Karlykow w 1483 roku. Nazwa wsi pochodzi od nazwy osobowej Karla albo określenia karlik (karzełek). Mieszkańców tej miejscowości nie omijały także niszczycielskie hordy tatarskie, napady węgierskich tołhajów, czy kataklizmy różnych epidemii i głodu, jednak największe zniszczenia niosły ze sobą działania wojenne. Czas I wojny światowej zapisał się krwawo w historii tych terenów, gdzie przesuwała się linia frontu walczących wojsk rosyjskich i austriackich. Walki toczyły się od listopada 1914 roku do maja 1915 roku. Po 1944 roku miejscową ludność ukraińską wysiedlono na Ziemie Odzyskane. We wrześniu 1944 roku na przyległych wzgórzach toczyły się ciężkie walki między oddziałami AK i niemieckimi (SS), zakończone zdobyciem wsi przez Polaków 18 września 1944r. W 1946 roku toczyły się tu walki pomiędzy oddziałem „Stiacha” UPA a 34 pułkiem piechoty Wojska Polskiego. W latach 1944 – 1946 mieszkańców Karlikowa dotknęły przesiedlenia na Ukrainę, a w kwietniu 1947 roku wysiedlenia Rusinów i rodzin mieszanych na Ziemie Odzyskane w ramach akcji „Wisła”. Dziś w miejscu po cerkwi (cerkwiska) z XIX wieku stoi „stara owczarnia” i tylko otulony drzewami cmentarz zachował nieliczne nagrobki, stanowiące jedyny ślad długiej i zapewne bogatej, aczkolwiek mniej znanej historii tej miejscowości. Opustoszała wieś po 1950 roku stała się siedzibą Państwowego Gospodarstwa Rolnego, wchodzącego w skład Zespołu PGR Szczawne, Karlików, Płonna. W pierwszych latach działalności PGR w Karlikowie, produkcja opierała się na hodowli bydła i owiec, a w późniejszym okresie (1980 r.) tylko bydła w ilości 1400 szt. W 1991 roku decyzją władz państwowych PGR także został rozwiązany. Wieś ponownie zaludnili osadnicy polscy, m.in. z Kramarzówki koło Pruchnika w powiecie jarosławskim. Obecnie Karlików najczęściej kojarzony jest z nieistniejącym już wyciągiem narciarskim, (wybudowanym w 1989 roku przez „Autosan” w Sanoku), który w sezonie zimowym ściągał rzesze narciarzy. Źródło: TUTAJ
Karlików. Wizerunek kard. Karola Wojtyły, obrazujący jego wędrówki po Beskidzie Niskim
Karlików. Wnętrze przystanku
Karlików. Herb papieża Jana Pawła II. Projekt wykonał Art Garage z Sanoka
Po niedługiej chwili od startu docieram na tereny, już nie istniejącej, wsi Przybyszów. Miejscowość usytuowana w dolinie potoku Płonka, będącego lewobrzeżnym dopływem Osławy. Od północnego zachodu dominował na nią masyw Tokarni, stanowiący południowo-wschodni kraniec Pasma Bukowicy. Natomiast od południowego wschodu wznosił się znacznie niższy Połoński Wierch (na który wiedzie obecnie wyciąg narciarski). Na południu kataster wsi sięgał aż po grzbiet Kamienia nad Rzepedzią. Od tego momentu za kierunek na trasie odpowiada szlak czerwony, który jest fragmentem popularnego Głównego Szlaku Beskidzkiego. W 1898 wieś liczyła 393 mieszkańców i 62 domy. Zabudowania Przybyszowa rozciągały się w formie łańcuchówki wzdłuż doliny potoku Płonne. Wieś przestała istnieć po II wojnie światowej, kiedy cała ludność w ramach wymiany ludności została wysiedlona do Ukraińskiej SRR. Działała tu sotnia Stiaha, oddział UPA. Źródło: TUTAJ
W Przybyszowie, natrafiam na pozostałości po cmentarzu greckokatolickim. Jest kilka kamiennych pomników nagrobnych. Jedne kompletne, z dająca się odczytać inskrypcją, inne nadszarpnięte "zębem" czasu - z brakującymi elementami krzyża czy zatartymi napisami. W moim odczuciu brakuje jakiejś tablicy informacyjnej, na której można by było poczytać o samej wsi, jak i jej okolicach.
Jadę dalej. Pierwszy poważny i tak ostry podjazd, na wysokość ok. 605 m n.p.m. Początkowo fragmentem leśnym by następnie wyjechać na dużą łąkę, skąd rozpościera się przepiękny widok zarówno na fragment Beskidu Niskiego jak i Pogórza Bukowskiego. Warto zrobić sobie przerwę i chłonąć okoliczne widoki. Nie dociera tu żaden hałas cywilizacji.
Karlików. Początek trasy
Karlików. Pozostałości po zakładzie karnym
Karlików. Pozostałości po zakładzie karnym
Karlików. Wnętrze zabudowań zakładu karnego
Kierując się czerwonym szlakiem, wjeżdżam w las. Pierwsza informacja na jaką się napotyka, może nie być wesoła dla wszystkich - pojawia się znak mówiący o możliwości spotkania na swojej drodze niedzwiedzia. Jak się później prawdopodobnie przekonam, jest to prawda. Po "wejściu w las", napotykam pozostałości życia ówczesnych mieszkańców. Jest nim krzyż pańszczyźniany, będący symbolem zniesienia pańszczyzny w roku 1864. Można też znaleźć informacje, iż w sąsiedztwie krzyża stała kiedyś leśniczówka.
Od teraz czeka na nas bardzo fajny, przyjemny odcinek leśny. Przyjemny, bo drzewa dają schronienie przed słońcem w upalne dni. Nie jest szczególnie trudny: kilka niewielkich przeszkód w postaci korzeni czy wysokiej trawy oraz jeden niewielki bród na cieku wodnym.
Po drodze, Rezerwat Przyrody Kamień nad Rzepedzią. Utworzony w 2012 roku, w celu zachowania i ochrony grupy skał piaskowca eoceńskiego wraz z otaczającym je drzewostanem. Od wspomnianego rezerwatu, aż do Komańczy, czerwony szlak będzie się pokrywał ze Szlakiem dobrego Wojaka Szwejka (kolor czarny).
Po odcinku leśnym wyjeżdżamy na otwartą przestrzeń. Niewiarygodnie rozległe pola, łąki. Jedne precyzyjnie wykoszone, a inne czekające na swoją kolej. Od teraz jazda będzie pod delikatne wzniesienie. Po lewej stronie lasy, po prawej łąki. Można by powiedzieć, że baśniowy widok. A dokładnie beskidzko-bieszczadzki widok. Po niedługim czasie, na horyzoncie widać punkt triangulacyjny na wierzchołku Wahalowskiego Wierchu. Warto wspomnieć o tym, że ówczesna metoda pomiaru osnów geodezyjnych, niewiele odbiegała dokładnością od dzisiejszych elektronicznych sposobów i metod pomiarowych.
W kierunku Przybyszowa
Tuż przed...
Przybyszów. Znak / kierunkowskaz na Głównym Szlaku Beskidzkim
Tuż przed samym szczytem, po lewej stronie odsłania się dolina niegdysiejszej wsi Jawornik, która słynęła z wampirycznych pochówków. Tak dobrze czytasz. Wampirycznych. O tym możesz poczytać TUTAJ. Dzisiejszy Jawornik jest usytuowany pomiędzy Komańczą, a Rzepedzią.
W planie miałem zjazd do doliny i odwiedzenie właśnie pozostałości po wsi i cmentarzu. Jednak postanowiłem zrezygnować z tego pomysłu bo... o ile mnie wzrok nie mylił, to ścieżką prowadzącą do Jawornika szła niedźwiedzica z dwójką młodych. Lepiej nie być obiadem dla misia :P
Jeżeli chcecie bardziej uzupełnić wiedzę i obejrzeć ciekawe zdjęcia, zachęcam do odwiedzenia forum turystycznego gorybezgranic.plTUTAJ, gdzie jeden z członków grupy zamieścił sporo zdjęć i opis przejścia z trasy na Wahalowski Wierch i w dolinę wsi Jawornik.
Jest i on, jeden ze szczytów na długiej trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego (w części wschodniej Beskidu Niskiego), wspomniany już wcześniej Wahalowski Wierch. Jego punkt kulminacyjny to 666 m n.p.m. Szczyt z którego rozpościerają się niesamowite panoramy Beskidu Niskiego i Bieszczadów (oczywiście ich fragmentów). Potężna polana, którą okalają karpackie lasy. Tego dnia było dość wietrznie, ale dzięki temu można było zaznać trochę ochłody od palącego słońca, szczególnie na otwartej przestrzeni.
Przybyszów. Cmentarz greckokatolicki
Przybyszów. Cmentarz greckokatolicki. Niektóre pomniki są nie kompletne
Przybyszów. Cmentarz greckokatolicki
Przybyszów. Cmentarz greckokatolicki
Przybyszów. Cmentarz greckokatolicki, z szerszej perspektywy
Po odpoczynku, przekąszeniu czegoś dobrego i nawodnieniu, podążam dalej, za czerwonym szlakiem, w kierunku Komańczy. Chwilowo grzbietem. Z jednej strony widok na wspomniany Jawornik i Pogórze Bukowskie, z drugiej na wieś Czystogarb, do której można zjechać bezpośrednio ze szczytu. W chwili kiedy miałem przyjemność przemierzać szlak, odcinek od Wahalowskiego Wierchu do granic lasu nie miał żadnego oznaczenia. Dlatego trzeba uważać by nie zjechać z trasy. Jadąc grzbietem, należy delikatnie kierować się w lewo. Już przy wjeździe do lasu pojawią się oznaczenia.
Szlak prowadzi ponownie w obszary leśne. Początkowo zjazd będzie delikatny, chwilowo płaski, by po niedługim czasie stał się sporym zjazdem, na którym trzeba uważać. Wspomniany odcinek jest dobrze oznakowany. Pojawia się także tablica informacyjna związana ze ścieżką przyrodniczo-historyczną po Komańczy, która właśnie przebiega przez podążaną przeze mnie trasą.
I tak docieramy niedaleko klasztoru Sióstr Nazaretanek. To ten, słynny klasztor, w którego zabudowaniach był internowany dziś już błogosławiony kardynał Stefan Wyszyński. Jest gdzie odpocząć, wypić kawę, zjeść ciasto.
Widok (za moimi plecami) na Pogórze Bukowskie z pierwszego podjazdu na trasie
Jeszcze wyżej, za mną
Przede mną, urokliwa łąka na trasie GSB. Tuż przed wjazdem do lasu
Po chwili wytchnienia zjeżdżam do głównej drogi. Jeszcze odwiedzam cmentarz żołnierzy z I wojny światowej.
W samej Komańczy można zobaczyć jeszcze kilka ciekawych zabytków i miejsc. Są nimi: * drewniany kościół św. Józefa z 1927 r. * dwie cerkwie. Prawosławna, pw. Opieki Matki Bożej, pierwotna z 1800-1803 r., uległa spaleniu, a wierna jej kopia po odbudowaniu z 2008 roku, cieszy wszystkich odwiedzających. Druga z cerkwi, greckokatolicka, pw. Opieki Matki Bożej z 1988 r. * pomnik w hołdzie poległym za ojczyznę w latach 1914–1921 i 1939–47, * cmentarz wojenny z okresu I wojny światowej założony w latach 1915–1916, znajdujący się przy stacji PKP Komańcza Letnisko, * cmentarz wojenny z okresu I wojny światowej Obiekt położony jest na zboczu wschodniego ramienia wzniesienia Wierch (598 m n.p.m.) zwanym Ubocze, tuż za torami w odległości około 50m na południowy-zachód od stacji kolejowej w Komańczy.
Kierunek Rzepedź. Asfalt premium, jak to mówią kolarze. Po drodze przejeżdża się przez wcześniej wspomniany Jawornik. Gdyby ktoś chciał to można odbić, tuż przed przejazdem kolejowym do wsi Turzańsk, i zobaczyć cerkiew pw. św. Michała Archanioła (1801–1803) wpisana na listę UNESCO. Po drodze zabytków architektury drewnianej będzie jeszcze dwa. Cerkiew w Rzepedzi, pw. św. Mikołaja (1824 r.) i Szczawnem, pw. Zaśnięcia Bogurodzicy (1889 r.). Jako, że już kilkukrotnie miałem okazję odwiedzać te świątynie jechałem dalej. A o nich wspominałem TUTAJ i TUTAJ.
Na skrzyżowaniu w Szczawnem skręcamy w lewo, na drogę wojewódzką 889, która zaprowadzi do miejsca startu dzisiejszej trasy, czyli Karlikowa. Po drodze czekają na nas jeszcze piękne widoki okraszone podjazdami oraz zabytek w postaci ruiny cerkwi we wsi Płonna, a także niegdysiejszy cmentarz. Jako ciekawostkę powiem, że z Płonnej możemy się także wybrać do niedalekiej, a już nie istniejącej wsi, Kamienne i tam odszukać pozostałości po niej. Nad Płonną góruje Pasmo Żurawinki, o którym pisałem na blogu kilkukrotnie (np. TUTAJ)
I tak dobiegła końca dzisiejsza trasa, z pogranicza Beskidu Niskiego i Bieszczadów. Niewątpliwie mogę ją zaliczyć do jednych z najbardziej widokowych szlaków jakie dane było mi przejechać. Nie długa, aczkolwiek wymagająca. Zróżnicowana pod względem profilu terenu i nawierzchni. Z bardzo bogata historią miejsca i ludzi, którzy zamieszkiwali i zamieszkują te tereny.
Krzyż pańszczyźniany
Fragment odcinka leśnego
Tutaj doskonale widać budowę geologiczna terenu, po którym przyszło mi się poruszać
Kolejny dowód na geologie terenu
Rezerwat Przyrody Kamień nad Rzepedzią
Rezerwat Przyrody Kamień nad Rzepedzią, którego celem jest zachowanie i ochrona grup skał piaskowca eoceńskiego wraz z otaczającym go drzewostanem
Były i takie fragmenty trasy. Dla każdego coś dobrego :)
Piękne mchy. Na żywo efekt wizualny znacznie lepszy
Od Rezerwatu, szlak czerwony GSB będzie się pokrywał ze szlakiem Dobrego Wojaka Szwejka
Na leśnych ścieżkach
Momentami szlak wiódł wąską ścieżką, wydreptaną przez nielicznych piechurów
Takie łąki pośród lasu
Koniec odcinka leśnego, by za chwile naszym oczom ukazał się...
... taki oto widok :)
Sielskość krajobrazu
Taki pejzaż długo mnie nie opuszczał
Zdziczałe drzewo owocowe, tuż przy szlaku
Na trasie
Fragment Pogórza Bukowskiego
.
Na horyzoncie lasy Beskidu Niskiego
Stamtąd przyjechałem
Kulminacja. Punkt triangulacyjny na...
Wahalowski Wierch, 666 m n.p.m.
.
Jest i ławeczka, mało stabilna, na której można pozować do zdjęć :P
Jak zdobyty szczyt, to i dowód na to musi być :P
Nawet samochodem wyjechano
Droga prowadząca ze szczytu do beskidzkiej wsi Czystogarb
Rozległe pasmo
W dole wieś Czystogarb
W kierunku wsi Jawornik. Centralnie, na ścieżce, mały czarny punkt, prawdopodobnie niedźwiedzica z dwójką młodych. Zdjęcie nie oddaje aż za nadto rzeczywistości, musicie mi wierzyć :)
W kierunku Jawornika, z szerszej perspektywy
.
Odsłonięty grzbiet - Długi Łaz 680 m n.p.m.
Fragment trasy przed Komańczą
Komańcza. Klasztor Sióstr Nazaretanek
Komańcza. Fragment drogi woj. 892. Po lewej stronie czynny kamieniołom
Rzepedź. Fragment zabudowy
Fragment trasy. Szczawne
Droga woj. 889, w kierunku Karlikowa
Najpierw zjazd i za chwilę dość wymagający podjazd
Jeszcze na koniec oglądam się za siebie
Trasa i jej profil
Jeżeli ciekawią Cię inne szlaki rowerowe, które przejechałem zajrzyj TUTAJ i wybierz coś dla siebie :)
Jeśli podoba Ci się co robię, jaką pracę wykonuję i chcesz
mnie wesprzeć w rozwoju bloga i kanału na youtube możesz udostępnić
stronę w swoich mediach społecznościowych lub postawić mi wirtualną kawę :) Kliknij poniżej i wypijmy kawę wg Twojego uznania :) Będzie mi bardzo miło.
Miano bieszczadzkich górali zyskała taka grupa etniczna jak Bojkowie. Tym samym będąc rdzennymi mieszkańcami Bieszczadów. Libuchora – wieś bojkowska Źródło: http://tworczebieszczady.pl/artykuly/libuchora-wies-bojkowska W kilku zdaniach warto zarysować społeczeństwo bojkowskie, które tak na prawdę jest zapomniane przez dzisiejszy świat. Są pochodzenia rusińskiego i wołoskiego. Terytorialnie sąsiadują Hucułami - od wschodu oraz z Łemkami - od zachodu. Ówcześnie zamieszkiwali teren całych Bieszczad i część Zakarpacia. II wojna światowa przyniosła czasy wysiedleń znacznej części ludności bojkowskiej do ZSRR, pozostała część osiedliła się w Polsce."Dzisiejsi" Bojkowie zamieszkują tereny obecnej Ukrainy. Bojkowie byli społeczeństwem prostym, ubogim, pobożnym. Swoje codzienne życie ulokowali na górzystym, nieurodzajnym terenie. Trudnili się rolnictwem i pasterstwem, zajmowali się również sadownictwem i handlem. Dominującą formą gospodarki była gospodarka żarowa. Męska ...
Chcę widzieć świat w kolorach tęczy. Czy możesz go dla mnie nimi pomalować? Zapytała w swojej książce Monika Sawicka "Siedem kolorów tęczy". Dziś powiem NIE. Nie pomaluję świata w kolorach tęczy. Dlaczego? Ponieważ świat sam już się pomalował w takich barwach. Bez prośby. Bez względu na kaprysy i zachcianki ludzi. Jak wiemy życie staje się bardziej wesołe, uśmiechnięte, bardziej zabawne, luźne jak są w nim kolory. Pod każdą postacią. A matka Ziemia, daje nam taką możliwość i obdarowała ludzkość tzw. Górami Tęczowymi. Źródło: huffingtonpost.com Słyszeliście kiedyś właśnie o takich górach? Kolorowych? Nie koniecznie w odcieniach szarości... Właśnie w kolorach tęczy i ich różnych barwach. Ja szczerze powiedziawszy dopiero jakiś czas temu znalazłem, dość przypadkiem, zdjęcie na jednym z portali z podpisem "góry tęczowe". Na tyle mnie to zainteresowało i zaintrygowało, że postanowiłem się podzielić "kawałkiem", dosłownie, kolorowego świata. Zatem wyb...
Krajobraz polskich miast to przede wszystkim osiedla, blokowiska, które zajmują duże połacie terenu i skupiają znaczną ilość ludności. W naszym kraju jest takie blokowisko, które jest warte "kilku zdań". Jest nim gdański FALOWIEC na Przymorzu. Przymorski falowiec rozciąga się na około 900 metrów, mając przy tym 32 metry wysokości i 13 metrów szerokości. Mieści się przy siedmiu ulicach, jest ok. 1800 mieszkań i zamieszkuje go około 6 tysięcy osób. Wejścia do mieszkań znajdują się na galeriach, które połączone są ze sobą klatkami schodowymi. Zdjęcie satelitarne. Źródło: google.pl Blokowiec wybudowany został w latach 1970 - 1973, a projektantami byli: Janusz Morek, Tadeusz Różański, Danuta Olędzka. Nie bez przyczyny blok nosi nazwę FALOWIEC. Jego budowa, kształt przypomina morską falę. Dla jednych wierzowiec-falowiec stanowi atrakcję kulturalną, turystyczną, z kolei dla drugich jest codziennością, w której żyje, wychowuje się. Spotyka sąsiadów, których nie zna, ...
Komentarze
Prześlij komentarz