Z wysokości siodełka cz. 48. Po obu stronach granicy [GALERIA + FILM]
Pobierz link
Facebook
X
Pinterest
E-mail
Inne aplikacje
Jak już wielokrotnie pisałem, Beskid Niski, jest jeszcze krainą nie do końca odkrytą przez duże rzesze turystów. Jest miejscem, które nie jest "skażone" masową turystyka. Miejscem, gdzie przed laty żyli obok siebie ludzie różnych narodowości, kultur i wyznań. Zachowując przy tym swoje obyczaje i zwyczaje.
Kat na bardejowskim Rynku
Z tego miejsca zachęcam do zapoznania się z pozycjami książkowymi Stanisława Krycińskiego. Autor w doskonały sposób przedstawia tereny dzisiejszego Beskidu Niskiego, a ówczesnej Łemkowszczyzny.
Dziś zapraszam Was na wspólną podróż, w trasę, która jest wytchnieniem dla duszy i umysłu. Przepełniona ciszą, piękną przyrodą, nietuzinkowymi krajobrazami, a to w połączeniu z historią miejsca, nadaje pełnego charakteru wyprawie.
TRASA: Krempna - przez Magurski Park Narodowy - Żydowskie - Ciechania - Ożenna / Grab - GRANICA PAŃSTWA PL - SVK: Przełęcz Beskid nad Ożenną 557 m n.p.m. - Niżna Polianka - Smilno - Zborov - Bardejów - Zborov - Bechcerov - GRANICA PAŃSTWA SVK - PL: Przełęcz Beskidek / Sedlo Dujava 557 m n.p.m. - Konieczna - żółty szlak turystyczny - Radocyna - Długie - Wyszowatka - Rozstajne - Świątkowa Mała - Kotań - Krempna
Długość trasy: 90 km (całość) Rodzaj nawierzchni: asfalt (85%) + drogi leśne, szutry (15%) Wysokość (max): 650 m n.p.m. Wysokość (min.): 263 m n.p.m. Wznoszenie: 1055 m Opadanie: 1056 m Czas: ok. 7 godzin (łącznie), jazda: ok.5,5 godziny Tętno max: 172/min Zużyte kalorie: 5852 kcl
Zapraszam do słowackiego Bardejowa. Miasta z przepięknymi zabytkami z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO. Miasta, gdzie trochę doświadczymy widoków minionej epoki.
Szlak jaki, na ten dzień, sobie wytyczyłem w pewnej części przebiega miejscami, które odwiedziłem w ubiegłoroczne wakacje. Pisałem o tym TUTAJ. Zajrzyjcie. Tym razem wybrałem rower szosowy. Plan był jasny, właśnie pod popularną "szosówkę". No właśnie był. W pewnym momencie się "rypnął". Jednak koniec końców zakończył się szczęśliwie.
Za Początek i koniec trasy wybrałem miejscowość Krempna. Tu znajduje się m.in. siedziba Magurskiego Parku Narodowego.
Krempna. Oficjalny wjazd do Magurskiego Parku Narodowego
Auto zostawiłem na parkingu pod Urzędem Gminy. Wyruszam w kierunku Ciechani. Wyludnionej, po II wojnie światowej, wsi. Kilka kilometrów łagodnego podjazdu. Po drodze piękna przyroda. W tym dniu (piątek) nie spotykam nikogo. Cisza. Szum drzew, dźwięk ptaków i latających owadów. Po drodze wysiedlona wieś Żydowskie, z cudowną doliną. Można zobaczyć cmentarz i cerkwisko z miniaturą cerkwi jaka stała w tym miejscu. Możliwość spaceru po wytyczonej ścieżce przyrodniczej.
Jadę dalej, po prawej stronie szczyt Wysokie 657 m n.p.m z wierzą widokową. Aura tego dnia nad wyraz sprzyjająca. Najlepsza na rower. Około 25 stopni Celsjusza. Lekki podmuch wiatru. Piękny błękit nieba i niewielkie białe chmury, jakby ktoś pędzlem je "pociągnął ". Zieleń dookoła.
Powoli zbliżamy się do, wspomnianej już wcześniej, Ciechani. Tak jak przed rokiem, robi na mnie ogromne wrażenie. Dolina wsi przywołuje na myśl ludzi i ich życie, z czasów świetności wsi. Można tu na prawdę odpocząć. Jest niewielka wiata, ławki. Spędzam parę chwil i wyruszam dalej. Jeden podjazd na szczyt, później długi zjazd asfaltem pośród lasu, niesamowity widok na Ożenną i Grab. Kolejny długi, szybki zjazd, na skrzyżowanie wspomnianych miejscowości. Domy, zabudowania popegeerowskie, cmentarze z I wojny światowej. Tyle i aż tyle. Tu na prawdę można poczuć historię.
Widok na szczyt Wysokie 657 m n.p.m.
Widok na dolinę nieistniejącej wsi Ciechania
Ciechania
Ciechania
Widok na Ożenną i Grab
Zjazd o długości ok. 3 km z wysokości 650 m n.p.m.
Teraz czeka nas długi podjazd na Przełęcz Beskid nad Ożenną (587 m n.p.m.), która stanowi granice państw: Polski i Słowacji. Na początku bez spektakularnych widoków. Lecz po chwili naszym oczom ukazuje się wspaniały widok słowackich Beskidów, ówczesnej Łemkowszczyzny za południową granicą Polski oraz tzw. Pogórze Ondawskie. Długi zjazd do przygranicznej miejscowości Niżna Polianka. Typowy widok słowackich wioseczek. Spokój, cisza, porządek na ulicach i dookoła domów. Niewielki ruch samochodowy. Po drodze kilka zabytków sakralnych, cmentarz wojenny. Niewiele się dzieje. Dojeżdżam do drogi krajowej numer 77 (w Niżnej Poliance). Skręcam w prawo, w kierunku Bardejowa. I tu ma miejsce kluczowy moment dzisiejszej trasy. Nie wspomagam się żadnym GPS-em. Tyle co wcześniej patrzyłem na mapę papierową. Mam zapamiętać, że na dużym łuku drogi, podczas powrotu, mam skręcić w lewo.
Takie przydrożne kapliczki są stałym elementem krajobrazu w Beskidzie Niskim
Droga wojewódzka 992 w kierunku granicy Polsko - Słowackiej
Przełęcz Beskid nad Ożenną 590 m n.p.m. Obelisk upamiętniający współpracę Polski ze Słowacją
Słowacja. Granica państw znajduje się na Przełęczy Beskid nad Ożenną 590 m n.p.m.
Jadę dalej. Bliżej celu. Droga krajowa. Ruch większy i... szybszy. Wiatr prosto w twarz. Na Słowacji napotkałem trudniejsze warunki pogodowe. Niebo bardziej zachmurzone, troszkę chłodniej, wietrzniej. Mijam kolejne miejscowości. Bardejów od polskiej granicy dzieli jakieś dwadzieścia kilometrów. Po drodze, dla tych co chcą, można zjechać do Bardejowakich Kupeli. Uzdrowisko. Skansen. Baseny. Wielu Polaków jeździ właśnie tam wypoczywać i zwiedzać. Dojeżdżam do celu. Jest już głośniej, mnóstwo samochodów. Widać, że miasto tętni życiem. Napotykam na wiele samochodów z polską rejestracją.
W oddali widzę wieżę kościoła świętego Idziego. Jadę w jego kierunku. Usytuowany jest on na głównym placu miasta - Rynku - wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Ostatni raz tutaj byłem podczas studiów z cała rzeszą znajomych, w ramach zajęć. Wspomnienia się ożywiły, obrazy w pamięci z tamtych lat powróciły.
Na bardejowskim Rynku, otoczonym pięknymi, zabytkowymi kamienicami stoi równie imponujący kościół św. Idziego, Ratusz oraz wiele zabytkowych kamienic i innych reliktów z przeszłości w postaci różnych budynków czy austro-węgierskich fortyfikacji. Tego dnia są straganiki, przechadza się wielu turystów. Inni z kolei rozkoszują się w kawiarnianych ogródkach. Ja wybrałem kawiarnię Kaviareň Tvoj Deň (ul. Franciszkańska), poleconą mi przez Kamila Paluszka, autora Instagramowych projektów Cerkwie oraz Ares bike & travels (dostępnych również w serwisie FB). Warto tam zajrzeć i zobaczyć jakie szalki rowerowe przemierza Kamil, te po beskidzkich bezdrożach szczególnie.
Wypiłem kawę, zjadłem pyszne ciasto, pospacerowalem jeszcze po Rynku i jego okolicach, zaopatrzyłem się w płyny na drogę powrotną i w... Kofolę. Tę ostatnią znają ci, którzy bywają na Słowacji. Chociaż i w Polsce jest spotykana. Jednak u naszych południowych sąsiadów smakuje wybornie.
Tuż za granicą mamy taki widok na Pogórze Ondawskie
Fragment zabudowy miejscowości Niżna Polianka
Ścieżka pieszo-rowerowa wzdłuż drogi krajowej 77, tuż przed Bardejowem
Oficjalnie: Bardejów
Fragment bardejowskiego Rynku. Kościół św. Idziego i Ratusz
Ratusz i kolorowe kamienice
Kościół św. Idziego
Wracam. Przyjęte jest tak, że cel jest zrealizowany dopiero wtedy kiedy wraca się do punktu startu. Ostatni raz spoglądam na piękny rynek, zabytki. Jadę ścieżką rowerową wzdłuż głównej drogi miasta. Ta samą, którą przyjechałem. Jak się zaraz okaże, do pewnego momentu. Pamiętacie, kiedy mówiłem, że mam skręcić w lewo na łuku drogi? No to skręciłem. Po niedługim czasie pojawia się znak z napisem "Polsko 10 km". Zerkam na licznik, to by się zgadzało - pomyślałem. Zatem jadę. Długa prosta, później równie długi podjazd. Nic dziwnego, bo od granicy z Polską zjeżdżałem. Obrót za obrotem, metr za metrem, kilometr za kilometrem. Niewielki ruch samochodowy. Dookoła piękna przyroda. Bardzo zielono. W końcu jest połowa sierpnia. Żniwa za pasem. Wszystko ładnie, pięknie. Ale coś mi tu nie gra. Miałem w drodze powrotnej wstąpić i zobaczyć model cerkwi, odwiedzić cmentarz wojenny. Pomyślałem, że może przeoczyłem. Machnąłem ręką. Jadę dalej. Mija mnie kilka samochodów z rejestracją KGR, czyli małopolskich Gorlic. Jadą to jadą. Ja też. Wzniesienie coraz bardziej dłuższe i strome. W końcu to Beskidy.
Powoli dojeżdżam do szczytu. A na nim granica państwa. Uśmiech na twarzy. Wierzchołek. Przełęcz Beskidek, a słowacka nazwa to SedloDujava (557 m n.p.m.). Patrzę, po prawej stronie drogi, zabudowania po oficjalnym przejściu granicznym. Kolejny znak, że to chyba nie tędy miałem jechać. Patrzę przed siebie i oczom nie wierzę: znak z napisem Konieczna! Zdziwienie się zarysowało na twarzy. Wyciągam telefon, wpisuje w nawigację, a tam mi wychodzi (gdybym chciał powrócić na "właściwe tory") czterdzieści kilometrów nawiązki! Druga opcja, w której się znalazłem, trzynaście kilometrów "na plus". Nie za bardzo mi "się uśmiechało" nadkładać "cztery dyszki", a w przypadku drugiej, wiedziałem z czym to jest związane. No właśnie. Jestem rowerem szosowym, a opcja numer dwa zakładała jazdę szutrem... Ufff
Zabudowa Rynku
Główny plac miasta
Płyta Rynku jest trochę na pochyłym terenie, dlatego też można znacznie lepiej podziwiać to co jest najcenniejsze
A tu mamy potwierdzenie zasadności umieszczenia bardejowskiego Rynku na Liście Światowego Dziedzitwa UNESCO
Wszędzie kolorowo. W tle widoczny fragmet Pogórza Ondawskiego
Kawa i ciasto były na prawdę bardzo dobre, wKaviareň Tvoj Deň, ul. Franciszkańska
Jak Słowacja, to Kofola
Wybieram wariant krótszy. Zjeżdżam do Koniecznej. Skręcam w "pierwszą w prawo". Żółty szlak turystyczny - jak zapamiętałem z mapy. Delikatny szutr. Cisza. Mijam dwoje turystów z plecakami. Jadę dalej. Rozwidlenie drogi. Tracę sygnał w GPS-ie. Szukam oznaczeń wspomnianego szlaku. Jest. Dojeżdżam do terenów nieistniejącej wsi Radocyna. Piękne miejsce, z trudną wojenną i powojenną historią. Przy symbolicznych drzwiach do wsi (jest ich bardzo wiele do różnych miejscowości na tym terenie) spotykam miłą panią, która wyjaśnia mi fragment trasy bym mógł dojechać do głównej drogi, z zachętą do stołowania się w ośrodku Lasów Państwowych w Radocynie. Chwila rozmowy. Jadę zgodnie ze wskazówkami. Docieramy do brodu na rzece Wisłoka, przez który mam się przeprawić według zaleceń. Tu ponownie pytam czy dobrze jadę. Przechodzę, przez niewielki prowizoryczny mostek.
Przede mną niewielki, aczkolwiek długi podjazd, szutrowy. Do tej pory "szosówka" dawała radę. Jadę. Na chwilę zatrzymuje się w kolejnej nieistniejącej wsi, Długie. Przystanek, a bardziej odwiedzenie cmentarza wojennego numer 44, autorstwa Dusana Jurkovica. Obiekt zrewitalizowany. W bardzo dobrym stanie technicznym i wizualnym. W Długiem również znajdują się, wspomniane wcześniej, drzwi, będące symbolem wejścia do miejscowości. Wymowne upamiętnienie.
Napotykane, wyludnione miejscowości zlokalizowane były pośród otaczających je wzniesień. W niewielkich dolinach. Dziś spowite łanami łąk.
Wyszowatka. Wieś rolnicza, zachowała się po dziś dzień. Od tej chwili będzie już upragniony (pod rower) asfalt. Nawierzchnia sprzyja większym prędkościom. Po minięciu wspomnianej wsi, nieprzewidziany i nieplanowany epizod dobiega końca. Dojeżdżam do drogi wojewódzkiej 992. Skręcam w lewo. Kierunek Krempna. Pozostało jeszcze kilkanaście kilometrów.
Zborov. Na wzgórzu widoczny Hrad Zborov (czyli zamek w Zborowie, a dokładnie jego ruiny, XIII w.)
Droga 545
Takie widoki :)
Becherov. W centrum widoczny fragment cerkwi Narodzenia NMP z XIX w.
Po drodze przejeżdżam przez Świątkową Wielką, Świątkową Małą oraz Kotań. Kto nie był warto odwiedzić. W każdej z miejscowości piękne, zabytkowe drewniane cerkwie. Polecam. Ja się nie zatrzymuje. W ubiegłym roku byłem. Powoli dojeżdżam do miejsca rozpoczęcia wycieczki. Krempna. Na liczniku wybija 90 kilometrów. Szczęśliwy kończę jazdę tego dnia.
W podsumowaniu mogę powiedzieć, że niespodzianka w postaci pomylonego zjazdu okazała się "strzałem w dziesiątkę", pomimo nieodpowiedniego roweru (albo nieodpowiedniej nawierzchni) na pewnym fragmencie szlaku. Trafiłem w miejsca, które od dawna chciałem odwiedzić i poznać. A owa pomyłka tylko mi w tym pomogła.
A jak miała wyglądać pierwotnie trasa? Z Bardejowa miałem wrócić do Ożennej by później kontynuować trasę przez Grab, Rozstajne, dalej przez Świątkową Małą oraz Kotań do Krempnej.
Jeżeli planujesz taki wyjazd. Śmiało. Tylko wybierz rower odpowiedni do nawierzchni... :)
Droga 545 w kierunku granicy Słowacko - Polskiej. W długim fragmncie spory podjazd z pięknymi widokami
Tuż za zakrętem, a przed kolejnym...
A za plecami tak :)
Konieczna. Granica Słowacja - Polska. granicą państwa. Przełęcz Beskidek / SedloDujava(557 m n.p.m.)
Konieczna. Żółty szlak turystyczny / Winny szlak rowerowy
Fragment szlaku wiedzie terenem leśmym, odcinek szutrowy
Wyjeżdżając z odcinka leśnego, naszym oczom ukazują się tereny wsi Radocyna
Symboliczne drzwi do wsi Radocyna
Droga przez wieś
Lapidarium w Radocynie
Lapidarium stworzone zostało z czterech obiektów zebranych w pobliskich miejscowościach. W lapidarium ustawiono cokół z piaskowca, dwa krzyże i kapliczkę. Dwa krzyże kamienne ustawione są na cokołach z piaskowca, jeden z nich z wyrytą datą 1888. Oba krzyże przeniesione zostały z nieistniejącej łemkowskiej wsi Lipna.
Kapliczka z rzeźbą świętej Rodziny ufundowana przez Teklę Kozak. Kapliczka pochodząca z 1903 roku przeniesiona została z dawnej wsi Czarne. Lapidarium powstało z inicjatywy Koła Łowieckiego ,,Dzik" w Gorlicach. Zniszczone obiekty zostały odnalezione, odnowione i ustawione przez myśliwych w lapidarium. Źródło: TUTAJ
Legendarny bród na rzece Wisłoka
Długie. Cmentarz wojenny nr 44 z I wojny światowej
Wejście główne na teren cmentarza
Fragment cmentarza nr 44
Długie. Przydrożna kapliczka
Symboliczne drzwi do wsi Długie
Droga przez Długie
Koniec szutru, początek asfaltu. Pomiędzy Długiem, a Wyszowatką. Mniej więcej na granicy Województwa Małopolskiego i Podkarpackiego
Wspominane tereny są, można powiedzieć, totalnym odludziem. Drogi polne, kamieniste są normalnością. Jednak coraz więcej się asfaltuje :(
Fragment drogi przez wieś Wyszowatka
Droga wojewódzka 992. Rozstajne
Trasa i jej profil
Jeżeli ciekawią Cię inne szlaki rowerowe, które przejechałem zajrzyj TUTAJ i wybierz coś dla siebie :)
Jeśli podoba Ci się co robię, jaką pracę wykonuję i chcesz mnie wesprzeć w rozwoju bloga i kanału na youtube możesz udostępnić stronę w swoich mediach społecznościowych lub postawić mi wirtualną kawę :) Kliknij poniżej i wypijmy kawę wg Twojego uznania :) Będzie mi bardzo miło.
Tekst,
opracowanie, zdjęcia: Przemek Posadzki / Zdjęcia są chronione prawem
autorskim. Zakaz kopiowania i rozpowszechniania bez zgody autora.
Miano bieszczadzkich górali zyskała taka grupa etniczna jak Bojkowie. Tym samym będąc rdzennymi mieszkańcami Bieszczadów. Libuchora – wieś bojkowska Źródło: http://tworczebieszczady.pl/artykuly/libuchora-wies-bojkowska W kilku zdaniach warto zarysować społeczeństwo bojkowskie, które tak na prawdę jest zapomniane przez dzisiejszy świat. Są pochodzenia rusińskiego i wołoskiego. Terytorialnie sąsiadują Hucułami - od wschodu oraz z Łemkami - od zachodu. Ówcześnie zamieszkiwali teren całych Bieszczad i część Zakarpacia. II wojna światowa przyniosła czasy wysiedleń znacznej części ludności bojkowskiej do ZSRR, pozostała część osiedliła się w Polsce."Dzisiejsi" Bojkowie zamieszkują tereny obecnej Ukrainy. Bojkowie byli społeczeństwem prostym, ubogim, pobożnym. Swoje codzienne życie ulokowali na górzystym, nieurodzajnym terenie. Trudnili się rolnictwem i pasterstwem, zajmowali się również sadownictwem i handlem. Dominującą formą gospodarki była gospodarka żarowa. Męska ...
Chcę widzieć świat w kolorach tęczy. Czy możesz go dla mnie nimi pomalować? Zapytała w swojej książce Monika Sawicka "Siedem kolorów tęczy". Dziś powiem NIE. Nie pomaluję świata w kolorach tęczy. Dlaczego? Ponieważ świat sam już się pomalował w takich barwach. Bez prośby. Bez względu na kaprysy i zachcianki ludzi. Jak wiemy życie staje się bardziej wesołe, uśmiechnięte, bardziej zabawne, luźne jak są w nim kolory. Pod każdą postacią. A matka Ziemia, daje nam taką możliwość i obdarowała ludzkość tzw. Górami Tęczowymi. Źródło: huffingtonpost.com Słyszeliście kiedyś właśnie o takich górach? Kolorowych? Nie koniecznie w odcieniach szarości... Właśnie w kolorach tęczy i ich różnych barwach. Ja szczerze powiedziawszy dopiero jakiś czas temu znalazłem, dość przypadkiem, zdjęcie na jednym z portali z podpisem "góry tęczowe". Na tyle mnie to zainteresowało i zaintrygowało, że postanowiłem się podzielić "kawałkiem", dosłownie, kolorowego świata. Zatem wyb...
Krajobraz polskich miast to przede wszystkim osiedla, blokowiska, które zajmują duże połacie terenu i skupiają znaczną ilość ludności. W naszym kraju jest takie blokowisko, które jest warte "kilku zdań". Jest nim gdański FALOWIEC na Przymorzu. Przymorski falowiec rozciąga się na około 900 metrów, mając przy tym 32 metry wysokości i 13 metrów szerokości. Mieści się przy siedmiu ulicach, jest ok. 1800 mieszkań i zamieszkuje go około 6 tysięcy osób. Wejścia do mieszkań znajdują się na galeriach, które połączone są ze sobą klatkami schodowymi. Zdjęcie satelitarne. Źródło: google.pl Blokowiec wybudowany został w latach 1970 - 1973, a projektantami byli: Janusz Morek, Tadeusz Różański, Danuta Olędzka. Nie bez przyczyny blok nosi nazwę FALOWIEC. Jego budowa, kształt przypomina morską falę. Dla jednych wierzowiec-falowiec stanowi atrakcję kulturalną, turystyczną, z kolei dla drugich jest codziennością, w której żyje, wychowuje się. Spotyka sąsiadów, których nie zna, ...
Komentarze
Prześlij komentarz